Niemiecki rząd zapowiedział, że nie zrezygnuje z projektu Nord Stream 2 pomimo sankcji USA i wezwań Parlamentu Europejskiego do wprowadzenia unijnych środków przeciwko wspieranemu przez Rosję projektowi gazociągu w sprawie rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Niemcy i Nord Stream 2
Berlin potępia „ostre, nieproporcjonalne działania rosyjskich sił bezpieczeństwa przeciwko pokojowym demonstrantom” i nadal domaga się „natychmiastowego” dochodzenia w sprawie ataku broni chemicznej na Aleksieja Nawalnego – powiedział rzecznik rządu federalnego Steffen Seibert. Dodał, że niemiecki rząd „wziął pod uwagę” rezolucję Parlamentu Europejskiego domagającą się zawieszenia Nord Stream 2, ale to „nie zmieniło” jego stanowiska wobec projektu rurociągu. Pomimo sankcji USA wobec firm zaangażowanych w budowę gazociągu, kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała w zeszłym tygodniu, że nie zrezygnuje z projektu i omówi to z nową administracją w Waszyngtonie.
Nowy przywódca rządzących w Niemczech chadeków Armin Laschet, który zastąpi Merkel na stanowisku kanclerza, wezwał Rosję do uwolnienia Aleksieja Nawalnego. Zapytany, czy byłby przygotowany do ponownego przemyślenia sensu budowy rurociągu, Laschet odpowiedział przecząco. Dodał, że Niemcy i Rosja utrzymywały więzi akademickie i biznesowe nawet w szczytowym okresie zimnej wojny.
Źródła z niemieckich kręgów biznesowych twierdzą, że na razie nie ma konkretnych obaw o negatywne skutki gospodarcze spowodowane sankcjami USA. – Decyzja o budowie rurociągu zapadła wiele lat temu. Jest bliski ukończenia i uzyskał pozwolenia zgodnie z zasadami praworządności. Jeśli zatrzymamy projekt teraz, wyrządzimy wiele szkód, podając w wątpliwość wiarygodność decyzji podejmowanych na podstawie zasad praworządności i prawdopodobnie stanęlibyśmy przed sądem – powiedziała Svenja Schulze, niemiecka minister środowiska.
Niemieckie grupy biznesowe skłaniają się ku temu poglądowi. – Sankcje USA nadwyrężyły ponowne rozpoczęcie stosunków transatlantyckich, kiedy nowa administracja Bidena dawała nadzieję na nowe otwarcie – powiedział Oliver Hermes, dyrektor generalny Wilo Group i przewodniczący German Eastern Business Association. Odnosząc się do politycznych wezwań do wstrzymania projektu, podkreślił, że „bezpieczeństwo inwestycji jest kluczowym osiągnięciem jednolitego rynku i nie powinno być kwestionowane”, wskazując na różne europejskie firmy, które zainwestowały w Nord Stream 2.
Nord Stream 2 to „krok we właściwym kierunku dla Europy” w celu zapewnienia długoterminowych dostaw energii. Potrzebujemy go ze względu na malejącą produkcję gazu ziemnego w Europie Zachodniej. Rurociąg ten nie oznacza, że nie będziemy już mieli wyboru w przyszłości, tylko że w perspektywie długoterminowej zapewnimy nasze dostawy po konkurencyjnych cenach – dodał Ludwig Möhring z Niemieckiego Federalnego Stowarzyszenia Gazu Ziemnego, Ropy Naftowej i Geoenergii (BVEC). Möhring odrzucił pogląd, że nowy rurociąg uzależni Europę od Rosji. Stwierdził on, że wezwania do zatrzymania projektu ostatecznie nie pomogą UE.
EurActiv.com/Michał Perzyński