Niemcy uruchamiają pierwszy gazoport, do którego póki co nie ma LNG

19 grudnia 2022, 10:30 Alert

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz otworzył pierwszy niemiecki gazoport do którego na razie nie ma gazu. Norwegia nie zapewni go póki co więcej niż dostarcza.

Statek do regazyfikacji LNG (FSRU) firmy Hoegh LNG
Statek do regazyfikacji LNG (FSRU) firmy Hoegh LNG

Kanclerz Scholz uroczyście otworzył 17 grudnia pierwszy w Niemczech pływający terminal LNG w Wilhelmshaven. W uroczystościach uczestniczyli również minister gospodarki oraz klimatu Robert Habeck i minister finansów Christian Lindner. We wcześniejszych rozmowach z Süddeutsche Zeitung kanclerz zaznaczył, że celem budowy tego i kolejnych gazoportow w Niemczech jest całkowite zrekompensowanie importu rosyjskiego gazu w nadchodzącym roku. Niemcy korzystały dotychczas z dostaw za pomocą Nord Stream 1 o przepustowości 55 mld m sześc., który jednak został zniszczony w sabotażu, a Niemcy zadeklarowały wolę porzucenia gazu z Rosji po jej ataku na Ukrainę z lutego 2022 roku.

– Dzięki gazoportom LNG zaopatrzenie energetyczne Niemiec stanie się niezależne od rurociągów z Rosji — powiedział Scholz w swoim wystąpieniu na specjalnym statku Höegh Esperanza. – Terminal jest ważnym wkładem w nasze bezpieczeństwo – relacjonował niemiecki dziennik telewizyjny Tagesschau.

Za pośrednictwem jednostki FSRU Höegh Esperanza Niemcy chcą sprowadzać do rocznie około sześciu procent krajowego zapotrzebowania na gaz ziemny. Głównym problemem niemieckich gazoportów jest jednak brak długoterminowych kontraktów na gaz ziemny. Rząd federalny zaznacza, że prowadzi rozmowy z importerami gazu, a także wspiera zawieranie umów długoterminowych.

– To jest dla nas ważna lekcja z przeszłości, aby nie uzależnić się od pojedynczych dostawców – ostrzegł Scholz. Gaz dla Niemiec będzie pochodzić z Norwegii, USA i Zatoki Perskiej, i w niewielkich ilościach z Holandii – zapełniał kanclerz. Zapewnienia kanclerza pozostawiają jednak wiele znaków zapytania, szczególnie, gdy jednocześnie premier Norwegii Jonas Gahr Store udzielając w zeszłym tygodniu wywiadu dla Die Welt, tłumaczył, że dostawy gazu do Niemiec w następnym czasie nie będą wzrastać, mimo nacisków strony niemieckiej.

Niemcy chciałyby zwiększyć dostawy gazu ziemnego z Norwegii, aby zastąpić nimi braki, do których doszło wskutek wstrzymania dostaw z Rosji. Obecnie Norwegia i Holandia są głównymi dostawcami gazu do Niemiec.

Premier norweski udzielił wywiadu gazecie Die Welt i zaznaczył, że w ostatnim czasie Norwegia eksportuje 8 procent więcej gazu do krajów Unii Europejskiej, co jest całkowitym maksimum wydobycia w tym kraju.

– Wzrost ten umożliwił Niemcom i innym krajom uzupełnianie magazynów gazu. Celem Norwegii jest więc, pozostanie godnym zaufania partnerem i zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby utrzymać ten wysoki poziom. W najbliższych latach musimy jednak równolegle skupić się na przejściu na zieloną energię. Aby Europa mogła przezwyciężyć niedobór energii, należy zwiększyć możliwości produkcji energii odnawialnej. Zatem w najbliższym czasie nie będzie już większego eksportu gazu. – powiedział premier.

Die Welt zapytała także o zdanie Norwegii w dyskusji na temat ceny maksymalnej gazu na szczeblu Unii Europejskiej. Norwegia nie zgadza się z tymi zamiarami, bo obawia się efektu znacznego wzrostu popytu na ten surowiec. Jonas Gahr Store uważa, że zamiast ceny maksymalnej Europa powinna się skoncentrować na energii odnawialnej i różnorodności infrastruktury dostawczej.

Suddeutsche Zeitung/Die Welt/Aleksandra Fedorska