Według publikacji dziennika Spiegel, rząd w Berlinie jest wściekły na rząd Donalda Tuska o to, że polska prokuratura nie zatrzymała podejrzanego o udział w sabotażu na gazociągach Nord Stream przebywającego na terenie Polski.
Berlin zły na Polaków
W czerwcu niemiecka prokuratura wydała europejski nakaz aresztowania za Ukraińcem Wołodymyrem Z. profesjonalnym nurkiem, który według niemieckich śledczych miał być zaangażowany w wysadzenie dwóch gazociągów leżących na dnie Morza Bałtyckiego.
Z. w momencie wydania nakazu miał przebywać już w Polsce, co oznaczało konieczność aresztowania jego i doprowadzenia przed wymiar sprawiedliwości. Jednak, według niemieckiej gazety, ktoś z kręgów rządowych w Polsce uprzedził Ukraińców o planowanej akcji zatrzymania i Ukrainiec zdołał samochodem należącym do ukraińskiej ambasady opuścić terytorium Polski.
Jak informuje Spiegel, władze niemieckie są wściekłe na Polskę „Nie zapomnimy im tego” mówią anonimowo niemieccy politycy. Tymczasem cytowani polscy politycy pytają retorycznie „Po co mielibyśmy go aresztować, skoro należy mu się nagroda?”
Do doniesień niemieckich mediów odniósł się również szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. W krótkim wpisie na Twitterze napisał „My też nie zapomnimy” nawiązując do uporu Niemiec przy budowie tej szkodliwej dla Europy infrastruktury gazowej.
My też nie zapomnimy. https://t.co/ncIKEbyO1i
— Radosław Sikorski 🇵🇱🇪🇺 (@sikorskiradek) August 29, 2024
Do wysadzenia gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło 26 września 2022 roku. Nie jest jasne kto zlecił wysadzenie projektu energetycznego łączącego Rosję i Niemcy. Moskwa i Berlin oskarża o to Ukrainę, jednak od początku były przesłanki, że wysadzenie gazociągów było operacją „false flag” przygotowaną przez służby rosyjskie.
Spiegiel / Mariusz Marszałkowski