Miesiąc przed wyborami do Bundestagu kontrwywiad Niemiec ostrzega, że rośnie aktywność rosyjskich służb specjalnych.
Rosja pozostaje aktywna w Niemczech
Dyrektor Federalnego Biura Ochrony Konstytucji (BND) Hans-Georg Maasen wyraził obawy o możliwość ingerencji w proces wyborczy przez Rosję. – Wierzymy, że w związku z wyborami Moskwa może uruchomić kampanię dezinformacji – powiedział urzędnik cytowany przez Welt am Sonntag. Podkreślił jednak, że w interesie Rosji może nie być dalsze zaognianie relacji z Niemcami, więc ataki cybernetyczne nie są pewne.
Maasen przypomniał ostatnie ataki cybernetyczne na Bundestag. Ocenił, że za nimi także mogła stać Rosja. – Działania wywiadowcze rosyjskich służb specjalnych w Niemczech są nadal intensywne – dodał. Niemcy obawiają się, że wraz z atakami doszło do wycieku cennych informacji.
– Dla mediów jest prawie niemożliwe znalezienie dowodów na to, że za cyberatakami na Bundestag stoi Rosja. Jednak rząd federalny uznaje taką możliwość za bardzo prawdopodobną – powiedział Niemiec.
Niemcy szykują się na cyberataki
Wcześniej Federalna Agencja Bezpieczeństwa Informacyjnego Niemiec ogłosiła, że weszła w stan zwiększonej gotowości w celu odparcia możliwych cyberataków podczas wyborów parlamentarnych. Według przedstawicieli agencji ataki na rządowe sieci zdarzają się codziennie.
Z kolei niemiecki minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel podczas wizyty w Moskwie stwierdził, że rząd Niemiec „nie wierzy” w ingerencję Rosji we wrześniowe wybory. To polityk znany z prorosyjskiego stanowiska i promocji projektu gazociągu Nord Stream 2 krytykowanego w Europie Środkowo-Wschodniej.
Na temat działań Kremla wypowiedział się dla Welt am Sonntag były rosyjski oligarcha i więzień polityczny Michaił Chodorkowski. Jego zdaniem Kreml ma pięć sposobów na destabilizację krajów: dezinformację, korupcję, prowokację, morderstwa i terroryzm. – Trudno ocenić jak daleko posunie się w Niemczech – ocenił Rosjanin.
Rząd federalny otrzymał na ten temat raport BND, który pozostaje tajny od kilku miesięcy. Część obserwatorów w Niemczech domaga się jego upublicznienia.
Welt am Sonntag/Wojciech Jakóbik