Ostsee Zeitung podaje, że agresja rosyjska na Ukrainie postawiła pod znakiem zapytania egzystencję fundacji „klimatycznej” Stiftung Klimaschutz w Meklemburgii Pomorzu Przednim, która mogła służyć do omijania sankcji przez Nord Stream 2. Niemcy zatrzymali certyfikację spornego gazociągu tuż przed możliwym rozstrzygnięciem na jego korzyść.
Gazeta donosi, ze fundacja będzie musiała prawdopodobnie zakończyć pracę po interwencji rządu federalnego. Minister gospodarki i energetyki Robert Habeck odwiedził Schwerin, gdzie znajduje się siedziba fundacji odpowiedzialnej teoretycznie za ochronę przyrody, ale faktycznie pomagającej w 2021 roku dokończyć prace przy Nord Stream 2 przy jednoczesnej możliwości ominięcia sankcji USA, które nie mogą obejmować podmiotów związanych z rządem Niemiec.
Wicepremier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Simone Oldenburg miała zlecić Stiftung Klimaschutz zatrzymanie pracy ze względu na to, że „jest to sprawa wojny i pokoju”, po interwencji Habecka. – Oczywiście postępujemy zgodnie z oczekiwaniami rządu federalnego, który zawiesił prace przy gazociągu – powiedział członek zarządu fundacji i były premier wspomnianego landu Erwin Sellering.
Premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig została oskarżona przez polityka opozycyjnej CDU Christopha Plossa o to, że nie przejmuje się naruszeniami prawa międzynarodowego przez Rosję i lobbuje za Nord Stream 2. Pozwała go do sądu w Hamburgu, ale ten odmówił wszczęcia sprawy – podaje Spiegel.
Rząd niemiecki zawiesił certyfikację gazociągu Nord Stream 2 ze względu na nową agresję rosyjską na wschodzie Ukrainy i uznanie tamtejszych parapaństw przez Moskwę. Resort Habecka ma ponownie ocenić wpływ tego przedsięwzięcia na bezpieczeństwo dostaw, a Komisja Europejska apeluje o ocenę z punktu widzenia całej Europy. Minister Habeck przyznał w telewizji ARD, że „lepiej było nie budować Nord Stream 2”. Przyznał, że należy go oceniać z punktu widzenia ekonomii i polityki, a także bezpieczeństwa i geopolityki.
Spiegel ustalił, że Robert Habeck kazał jeszcze przed decyzją Niemiec wycofać pozytywną decyzję Bundesnetzagentur w sprawie certyfikacji. Pierwotnie Rosjanie zostali zobowiązani do stworzenia spółki zarejestrowanej w Niemczech do zarządzania gazociągiem i tak się stało. Powstała firma Gas for Europe należąca do Nord Stream 2 AG, który z kolei w stu procentach należy do Gazpromu. Oznacza to, że gdyby nie ruch Habecka, certyfikacja Nord Stream 2 mogłaby iść naprzód i zgodnie z deklaracją Bundesnetzagentur mogłaby doprowadzić do decyzji pozytywnej w drugiej połowie 2022 roku i dostaw do jego końca. – Zgoda bez certyfikacji nie będzie możliwa – mówią źródła Spiegela w resorcie gospodarki.
Ostsee Zeitung/Der Spiegel/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Nord Stream 2 niczym kot Schroedingera. Polsce nie zabraknie gazu przez sankcje wobec Rosji