Niemiecki parlament popiera projekt gazociągu Nord Stream 2 i uważa, że unijne prawo nie dotyczy jego morskiego odcinka – powiedział przewodniczący komisji Bundestagu ds. gospodarki i energetyki Peter Ramsauer.
– Rosyjski gaz będzie odgrywał niezwykle istotną rolę w dekarbonizacji Niemiec w czasie gdy rezygnują one z energetyki jądrowej. Na razie nie rozbudowaliśmy naszej infrastruktury. Kluczową rolę będzie odgrywał rosyjski gaz, która z czasem będzie coraz większa – uważa niemiecki polityk.
– W związku z tym powinienem powiedzieć głośne tak dla realizacji projektu Nord Stream 2. Dzięki niemu możemy podwoić z 55 do 110 mld m3 rocznie wielkość wolumenu dostarczanego bezpośrednio do Niemiec gazu. Będzie to odpowiadało to rocznemu zużycia paliwa w Niemczech – dodał.
– Zdaniem Bundestagu odcinek gazociągu, który będzie ułożony na dnie Morza Bałtyckiego nie powinien podlegać prawu unijnemu. Powinno ono dotyczyć jedynie systemu dystrybucji na terytorium Unii Europejskiej – uważa szef komisji gospodarki i energetyki.
– Projekt ma swoich przeciwników. Znamy ich motywy i powody, którymi się kierują. Zarówno Komisja Europejska jak i wiele państw Europy Środkowo-Wschodniej a nawet Stany Zjednoczone. Przy czym muszę powiedzieć, że wszystkie te powody mają charakter polityczny a nie ekonomiczny – zakończył Ramsauer.
Warto jednak zaznaczyć, że nie jest jasne jaki charakter ma wypowiedź niemieckiego polityka i czy reprezentuje jedynie pogląd autora słów, czy też komisji ds. gospodarki i energetyki, czy całego Bundestagu. Przypomnijmy, że na początku marca Niemiecka Agencja ds. Sieci (Bundesnetzagentur – BnetzA) stwierdziła, iż nie widzi przeszkód prawnych dla budowy gazociągu Nord Stream 2. Według szefa BnetzA Jochena Hohmanna brak jest przeszkód prawnych zarówno na poziomie Unii Europejskiej jak i po stronie Niemiec ponieważ morskie gazociągi nie są objęte europejskimi regulacjami.
Komisja ma wątpliwości
W tym kontekście należy zaznaczy, że Komisja ma pewne wątpliwości co do zgodności tego projektu z unijnym prawodawstwem i czy jej morski odcinek podlega jurysdykcji. Z opinii sporządzonej przez Dyrektoriat Generalny ds. Energii wynika, że „unijne prawo ma zastosowanie do podmorskiej części Nord Stream 2 pod Morzem Bałtyckim, która podlega terytorialnej jurysdykcji państw członkowskich (wody terytorialne i/lub wyłączne strefy ekonomiczne Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec) i lądowej części w Niemczech”.
W liście skierowanym do niemieckiej Agencji ds. Sieci szef Dyrektoriatu ds. Energii Dominique Ristori odnosząc się do odcinków morskich stwierdził, że „nie mogą” być budowane i obsługiwane tylko w oparciu o prawo kraju trzeciego (w przypadku Nord Stream 2 – rosyjskiego), ani w „pustce prawnej”. Jednocześnie wezwał niemieckiego regulatora do opracowania odpowiedniej podstaw prawnej dla projektu. Należy podkreślić, że sama Komisja Europejska do tej pory nie przedstawiła oficjalnej oceny prawnej. Jedynie zastrzegła, że jeżeli gazociąg nie będzie zgodny z prawem to nie będzie mógł powstać.
Jakóbik: Kto paraliżuje Komisję w sprawie Nord Stream 2? (ANALIZA)
Niemiecki biznes to sojusznik Nord Stream 2
Projekt Nord Stream 2 budzi kontrowersje w Unii Europejskiej. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej domagają się rygorystycznej oceny jego zgodności z prawem i polityką unijną. Ostrzegają, że zaszkodzi dywersyfikacji, pozycji tranzytowej Ukrainy i rozwojowi rynku w regionie.
Berlin nie kryje poparcia dla realizacji Nord Stream 2. Podczas ostatniej konferencji bezpieczeństwa w Monachium minister spraw zagranicznych Niemiec, a wcześniej minister gospodarki, Sigmar Gabriel mówił, że z powodów politycznych nie można rezygnować z budowy wspomnianego gazociągu. Przekonywał przy tym, że jest to stricte gospodarczy projekt. Odnosząc się do kwestii prawnych budowy Nord Stream 2 mówił, że obecnie błędnie są interpretowane zapisy trzeciego pakietu energetycznego.
– Gabriel reprezentuje partię SPD. Ona z kolei reprezentuje interesy przemysłu niemieckiego, który liczy na zyski z Nord Stream 2. Firmy jak BASF i E.on zaangażowane w poparcie inwestycji przekonują, że jest ona w interesie Europy i Niemiec. Może być jednak inaczej, bo w pierwszej kolejności, jeszcze przed powstaniem, pozwala Rosji dzielić i rządzić w regionie. Przeciwko Nord Stream 2 wypowiadają się niemieccy Zieloni i część polityków konserwatywnych. Widoczne są zatem podziały w Bundestagu, które nie pozwalają autorytatywnie stwierdzić, że parlament jest za projektem – twierdzi Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
RIA Novosti/Piotr Stępiński