Niemieckie kłopoty ze zwrotem energetycznym. Kto za niego zapłaci?

0
16
Turbiny wiatrowe w Austrii

(Deutsche Welle)

Niemcy gorączkowo szukają sposobu finansowania programu rezygnacji z energetyki jądrowej. Problem narasta, bo ostatnia elektrownia atomowa ma zostać wyłączona w 2022 roku, a koncernom energetycznym brakuje pieniędzy – pisze Deutsche Welle.

Niemieckie plany rezygnacji z energetyki jądrowej do roku 2022 nastręczają w praktyce sporo trudności. Koncerny energetyczne nie chcą przejąć nieprzewidzianych wcześniej kosztów rozbiórki elektrowni atomowych oraz składowania odpadów radioaktywnych i proponują powołanie specjalnej fundacji, która miałaby się zająć tym problemem. Na to jednak nie ma zgody ze strony polityków. Wiceprzewodniczący rządowej komisji ds. rezygnacji z energii jądrowej Jürgen Trittin z partii Zielonych powiedział w wywiadzie dla „Rheinische Post”, że takie rozwiązanie nie wchodzi w rachubę.

Jak czytamy w Deutsche Welle, ostatnio pojawiły się pogłoski, że Niemców nie stać w ogóle na opłacenie kosztów rezygnacji z energetyki jądrowej, które w tej chwili ocenia się na co najmniej 47,5 mld euro. Z tego względu komisja ds. zerygnacji z energetyki jądrowej chce spotkać się ponownie z szefami koncernów, a 29 lutego br. zamierza przedłożyć raport końcowy w sprawie modelu finansowania niemieckiej transformacji energetycznej.

Jedna trzecia energii w Niemczech pochodzi z OZE

Eksperci już w listopadzie to przypuszczali, teraz think tank Agora Energiewende potwierdza te przypuszczenia liczbami: 1/3 niemieckiej energii elektrycznej pochodziła w 2015 roku z odnawialnych źródeł energii. 32,5 % pochodziło z wiatru, słońca, wody i bioodpadów. 5 % więcej niż rok wcześnie – to jest rekordowy wzrost.

Przede wszystkim energia wiatrowa dołożyła sporo i wytworzyła 50 % więcej prądu niż rok wcześniej. Wszystko to było jednakże konieczne – produkcja prądu łącznie osiągnęła również w kwocie 647 TWh rekord. Ten wzrost o około 3 % oznacza jednak także, że węgiel nie zmalał wcale.

Fakt, że nic w znacznych emisjach węglowych się nie zmieni, był ciosem po chełpliwych zapowiedziach na konferencji klimatycznej w Paryżu. I dało się tylko częściowo wyjaśnić wyjściem z energii jądrowej – bo przecież zużycie nie wzrosło wcale, dodatkowy prąd został jednak zamiast tego sprzedany za granicę.

Eksport wzrósł o około 50 % w minionym roku i osiągnął z 60,9 % TWh również rekord. „To pokazuje, że Niemcy mają prąd w nadmiarze – pomimo zamykania elektrowni atomowych” powiedział Patrick Graichen, dyrektor Agora Energiewende. „Bilans klimatyczny niemieckiego systemu elektroenergetycznego nie polepszył się dlatego w ubiegłym roku”.

W opublikowanym spojrzeniu wstecz na ubiegły rok analizuje think tank rok energetyczny 2015 i przypomina także częściowe zaćmienie słońca: „elastyczność systemu będzie coraz lepsza i uczestniczy rynku energii regulują się narastająco do chwiejnej dostępności prądu z energii wiatru i słońca” powiedział Graichen.

Także w 2016 roku think tank liczy się z dalszą rozbudową źródeł odnawialnych i jednocześnie malejącymi cenami na giełdzie. Te nie będą jednakże na nowo przenoszone na konsumentów, ponieważ dalej podąża rozbudowa sieci. Dokąd niemieccy konsumenci nie poczują nie tylko ekologicznych, ale także ekonomicznych zalet OZE, będzie to trochę trwało.