Opalana węglem kamiennym elektrociepłownia w Mannheim, z łączną mocą 2146 MW, jest jedną z największych w Niemczech. Wytwarza energię elektryczną dla około 2,5 miliona ludzi oraz wielu przedsiębiorstw i przemysłu, a ponadto ciepło dla około 120 000 gospodarstw domowych. Najnowszy blok został ukończony w 2015 roku i kosztował blisko 1,3 miliarda euro. Elektrociepłownia ma zostać zamknięta w 2033 roku. Gazeta die Welt szczegółowo opisała, co oznacza i czym skutkuje dla niemieckich miast odejście od węgla.
Po zamknięciu obiektu w Mannheim prąd ma być importowany z północy Niemiec, Francji i Szwajcarii. Ale co będzie z ciepłem? W tym regionie można by korzystać z ogrzewania geotermicznego, ale mieszkańcy obawiają się wstrząsów ziemi przy wierceniu. Protest wywołały też plany związane ze spalaniem śmieci w celach grzewczych. Jedną z możliwych opcji jest nowa ciepłownia biogazowa, która ma zostać uruchomiona w 2024 roku. Dla budynków, które nie są podłączone do miejskiej sieci grzewczej lub mogłyby się technologicznie przestawić. Preferowaną technologią są pompy ciepła.
Nikt na razie nie wie, czy temu niegdyś przemysłowemu miastu uda się w dziewięć lat zastąpić węgiel. Gdyby to się udało, byłby to niebywały sukces.
Aleksandra Fedorska