ROZMOWA
Paweł Nierada z Instytutu Sobieskiego opowiada o konsekwencjach uruchomienia komercyjnych dostaw gazu skroplonego do Polski. 17 czerwca do gazoportu w Świnoujściu wpłynie pierwszy gazowiec z LNG dostarczonym na mocy umowy polskiego PGNiG z katarskim Qatargas.
Czy dostawy LNG do terminala w Świnoujściu mogłyby spowodować, że Rosja przystąpi do wojny cenowej w celu utrzymania swoich udziałów zarówno na polskim jak i europejskim rynku?
Na tak postawione pytanie odpowiedź jest prosta. Sądzę, że tak. Zjawisko to widzieliśmy np. na Litwie, zaraz po uruchomieniu litewskiego, pływającego terminala LNG (Litwa otrzymała rabat sięgający 15 procent wartości dostaw od Gazpromu – przyp. red.). Oczywiście pozostaje pytanie jaka będzie skala i tempo rosyjskiej reakcji. Na pewno Rosji zależy na utrzymaniu dostaw do Polski. Jeżeli popatrzymy także na kwestię zbliżającego się ,,okienka” negocjacji cenowych w ramach obecnego kontraktu spodziewałbym się, że Rosja będzie chciała wykazać, iż jest bardzo dobrym partnerem a dostawy LNG mają niewiele sensu.
Czy pańskim zdaniem to dobrze, że Polska szuka alternatywy wobec rosyjskiego gazu w postaci LNG?
Choć cena, jaką musimy płacić za obecne dostawy jest wysoka, to jednak koszty dostaw tego surowca cały czas spadają. Z naszego punktu widzenia im bardziej rozbudowana będzie infrastruktura, przez którą możemy kupować gaz od jak najbardziej zróżnicowanej grupy dostawców, tym dla nas lepiej.
Czy dostawy LNG do Świnoujścia mogłyby mieć wpływ na opłacalność budowy projektu norweskiego?
Ze stricte ekonomicznego punktu widzenia będą miały wpływ. Natomiast trzeba pamiętać, że projekt norweski, oprócz realizacji interesów biznesowych ma także ważny wymiar strategiczny. Wobec tego kwestia poziomu jego rentowności jest istotna, lecz nie jedyna.
Rozmawiał Piotr Stępiński