NIK: Ratownictwo górnicze działa dobrze, ale może być lepiej

30 kwietnia 2018, 07:15 Alert

Najwyższa Izba kontroli opublikowała informację o wynikach kontroli dotyczącej funkcjonowanie ratownictwa w górnictwie węgla kamiennego. W ocenie NIK system ratownictwa górniczego w Polsce działa sprawnie i pozwala na skuteczne prowadzenie akcji ratowniczych. Jednak zdaniem Izby dla utrzymania sprawności na wysokim poziomie, konieczne jest wypracowanie innego sposobu finansowania usług gotowości do udziału w akcjach realizowanych przez Centralną Stację Ratownictwa Górniczego.

Ocena NIK jest pozytywna

Najwyższa Izba Kontroli oceniła pozytywnie działanie systemu ratownictwa górniczego w Polsce. W jej ocenie organizacja służb ratowniczych była zgodna z obowiązującymi w tym zakresie przepisami.

Jak ustalono w trakcie kontroli, służby ratownicze były prawidłowo zorganizowane oraz spełniały wymagane standardy w zakresie wyposażenia, stażu, wieku i kwalifikacji członków drużyn ratowniczych. Jednak nie wszystkie objęte kontrolą drużyny ratownicze spełniały wszystkie wymogi dotyczące wymaganego przeszkolenia. W jednym z czterech skontrolowanych zakładów górniczych (Zakład Górniczy Janina należący do Tauron Wydobycie stwierdzono m.in., że z 27 ratowników objętych badaniem tylko jeden, w roku 2014 i jeden w roku 2015, uczestniczyli we wszystkich, tj. sześciu wymaganych ćwiczeniach.

Najwyższa Izba Kontroli ustaliła, że bezpieczeństwo medyczne dla 29 śląskich zakładów górniczych, w tym 24 prowadzących wydobycie świadczyli w tym samym czasie ci sami lekarze. Usługa ta wykonywana była przez jedną firmę, a analiza harmonogramów dyżurów jej lekarzy za II kwartał 2017 roku wykazała, że były one identyczne dla 29 zakładów górniczych. Sytuacja ta, w ocenie NIK, może stanowić zagrożenie dla sprawnego prowadzenia początkowego etapu akcji ratowniczej, w przypadku wystąpienia więcej niż jednego zdarzenia wymagającego prowadzenia akcji ratowniczej w tym samym czasie.

NIK przypomina, że przedsiębiorcy górniczy, zobligowani przepisami ustawy Prawo geologiczne i górnicze, zawierali z Centralną Stacją Ratownictwa Górniczego umowy na gotowość udziału w akcji ratowniczej oraz udział w takich akcjach. Jednak opłaty za świadczenie tych usług nie były skoordynowane z ponoszonymi kosztami i pokrywały je zaledwie w ok. 70 proc.. Pomimo, że podstawowa działalność Spółki była nierentowna Stacja Ratownictwa osiągała dodatnie wyniki finansowe. Strata na podstawowej działalności była niwelowana zyskami z pozostałej działalności, zwłaszcza szkoleniowej i usług komercyjnych mieszczących się w obszarze zapobiegania skutkom zagrożeń górniczych.

W ocenie NIK organy nadzoru górniczego właściwie sprawowały nadzór nad Jednostką Ratownictwa oraz kopalnianymi stacjami ratownictwa górniczego i, poza jednym przypadkiem, adekwatnie reagowały na sygnały o zagrożeniach.

Pozostają problemy do rozwiązania

Jak podaje NIK, Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach, pomimo uzyskania informacji, że dyspozytor ruchu, tj. osoba która prowadzi akcję ratowniczą w początkowym jej etapie, nie zna rozkładu wyrobisk i w razie zagrożenia nie będzie potrafił wyprowadzić załogi z zagrożonego rejonu, dopiero po 51 dniach zweryfikował powyższą informację. Informacje dotyczące dyspozytora okazały się prawdziwe, dlatego został on odsunięty od swoich obowiązków, jednak do tego czasu przepracował jeszcze 36 roboczodniówek.

Najwyższa Izba Kontroli zwróciła się do Ministra Energii o zweryfikowanie poprawności parametrów określonych w obecnie obowiązującym rozporządzeniu Ministra Energii z 16 marca 2017 r. w sprawie ratownictwa górniczego, wg których podejmuje się prace profilaktyczne w celu likwidacji zagrożenia pożarowego. Według NIK potrzeba zweryfikowania wynika z rozbieżnych stanowisk Prezesa WUG oraz Prezesa CSRG i Przewodniczącego Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce w tym zakresie.