Atlantic Council: Przez kryzys energetyczny coraz więcej Europejczyków patrzy na Rosję jak na wrogiego sąsiada

5 listopada 2021, 07:20 Energetyka

– Posiadanie przez Rosję udziałów w projekcie Nord Stream 2 za pośrednictwem spółki zależnej Gazpromu jest sprzeczne z przepisami UE i może utrudnić certyfikację. Zamiast czekać na werdykt procesu zatwierdzającego, Putin wziął sprawy w swoje ręce. Od lata 2021 roku Rosja odmawia zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na gaz w Europie. Doprowadziło to do niedoboru dostaw, który wywindował ceny do rekordowych poziomów i spowodował niedobór ilości magazynowych przed zimowym sezonem grzewczym – pisze analityczka Atlantic Council Diane Francis.

Władimir Putin i Aleksiej Miller. Fot. Kremlin.ru
Władimir Putin i Aleksiej Miller. Fot. Kremlin.ru

Rola Rosji w obecnym kryzysie gazowym w Europie powinna być sygnałem ostrzegawczym dla Europejczyków, którzy bagatelizują zagrożenie ze strony reżimu Władimira Putina. W miarę jak coraz trudniej zaprzeczyć rzeczywistości rosyjskiego szantażu energetycznego, pojawiają się apele, by Unia Europejska zmniejszyła swoją zależność od Rosji i ponownie oceniła swoje relacje z Moskwą.

Unia Europejska jest bezbronna?

W przemówieniu wygłoszonym 20 października w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ostrzegła, że Unia Europejska jest „bezbronna”, ponieważ obecnie importuje 90 procent gazu, z czego większość pochodzi z Rosji. – Europa jest dziś zbyt zależna od gazu i zbyt zależna od importu gazu – stwierdziła przewodnicząca Komisji w cienko zawoalowanym odniesieniu do Rosji.

Tymczasem w szeroko cytowanym wywiadzie opublikowanym tego samego dnia, współprzewodnicząca niemieckiej Partii Zielonych Annalena Baerbock oskarżyła Moskwę o grę w „pokera” z europejskimi dostawami gazu i wezwała Niemcy do oparcia się naciskom Kremla. – Nie możemy pozwolić, by Rosja nas szantażowała – skomentowała Baerbock, której Partia Zielonych jest obecnie zaangażowana w trójstronne rozmowy koalicyjne w celu utworzenia kolejnego niemieckiego rządu.

Mołdawia z perspektywą odcięcia rosyjskiego gazu

Podobne nastroje panują również w Mołdawii, gdzie niedawno wybrany prounijny rząd stanął przed perspektywą odcięcia rosyjskiego gazu pod presją Moskwy, by zmniejszyć więzi z Unią Europejską. Mówiąc dla BBC 26 października, były doradca prezydenta Mołdawii Sergiu Tofilat stwierdził, że Kreml „karze” Mołdawian za głosowanie przeciwko prorosyjskiej partii w kraju. – Władimir Putin próbuje utrzymać byłe kraje radzieckie w strefie wpływów Kremla. Nie chcemy pozostać na kolanach przed Moskwą. Musimy powiedzieć „nie” rosyjskiemu szantażowi – stwierdził.

Te komentarze odzwierciedlają rosnący niepokój związany z wykorzystywaniem przez Kreml energii jako broni geopolitycznej, przed czym krytycy Nord Stream 2 ostrzegali od kilku lat. Wypowiedzi te wskazują również, że europejscy decydenci z opóźnieniem godzą się z rzeczywistością wrogiej Rosji.

W ciągu pierwszych dwóch dekad po zakończeniu zimnej wojny, stosunki między Rosją a Zachodem były często napięte. Relacje te uległy dramatycznej zmianie w 2014 roku, kiedy Putin zajął Krym i dokonał inwazji na wschodnią Ukrainę, rozpoczynając nową erę eskalacji rosyjskiej agresji wobec demokratycznego świata. Taktyka Moskwy obejmuje wszystko, od zabójstw politycznych i uzbrojonej korupcji po skoordynowane kampanie dezinformacyjne i cyberataki na kluczowe instytucje i infrastrukturę.

Putin jest obecnie na progu wielkiego strategicznego zamachu stanu, ponieważ stara się uzyskać zgodę organów regulacyjnych i rozpocząć przesyłanie gazu ziemnego bezpośrednio do Niemiec gazociągiem Nord Stream 2. Da to Moskwie możliwość wywierania wpływu na rynki energetyczne kontynentu. Rosyjski przywódca już demonstruje, co to oznacza.

Budowa Nord Stream 2 została zakończona, ale gazociąg nie otrzymał jeszcze oficjalnej zgody na rozpoczęcie eksploatacji ze względu na skargi w Niemczech w sprawach antymonopolowych, bezpieczeństwa narodowego i ochrony środowiska. Kongres USA i większość przywódców Unii Europejskiej uważa Nord Stream 2 za broń geopolityczną w przebraniu projektu gospodarczego, ale połączenie potężnych niemieckich interesów biznesowych i wpływów rosyjskich pozwoliło do tej pory na pokonanie sprzeciwu.

Posiadanie przez Rosję udziałów w projekcie Nord Stream 2 za pośrednictwem spółki zależnej Gazpromu jest sprzeczne z przepisami UE i może utrudnić certyfikację. Zamiast czekać na werdykt procesu zatwierdzającego, Putin wziął sprawy w swoje ręce. Od lata 2021 roku Rosja odmawia zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na gaz w Europie. Doprowadziło to do niedoboru dostaw, który wywindował ceny do rekordowych poziomów i spowodował niedobór ilości magazynowych przed zimowym sezonem grzewczym.

Pomimo wezwań Rosji do wkroczenia i złagodzenia kryzysu gazowego w Europie, Putin i inni wysocy rangą urzędnicy Kremla odrzucili oferty zwiększenia dostaw gazu przez ukraińską sieć tranzytową. Zamiast tego otwarcie stwierdzili, że kryzys może zostać złagodzony jedynie poprzez szybką certyfikację Nord Stream 2. Krytycy obawiają się, że jeśli taka taktyka silnej ręki zadziała i gazociąg zostanie szybko zatwierdzony z pominięciem niemieckich i unijnych regulacji, Putinowi uda się zacieśnić kontrolę nad dostawami gazu do Europy i podważyć oparte na regułach zasady funkcjonowania rynków energetycznych na kontynencie.

Certyfikacja Nord Stream 2 pozwoli Rosji na ominięcie ukraińskiego systemu przesyłowego

Co istotne, certyfikacja Nord Stream 2 pozwoli Rosji na całkowite ominięcie ukraińskiego systemu tranzytu gazu. Przeciwnicy Nord Stream 2 od dawna twierdzą, że głównym celem tego ekonomicznie nieuzasadnionego rurociągu jest uniezależnienie Rosji od ukraińskiej sieci tranzytowej gazu, aby dać Kremlowi wolną rękę w jego hybrydowej wojnie przeciwko Ukrainie. Podczas gdy ostatnie gazowe gierki Putina powinny zaalarmować wszystkich przywódców UE o niebezpieczeństwach stwarzanych przez Rosję, powinny one również przypomnieć im, że Ukraina pozostaje w poważnym niebezpieczeństwie.

Konflikt między Rosją a Ukrainą wybuchł po raz pierwszy w 2014 roku po obaleniu prokremlowskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Przez ostatnie siedem lat Rosja okupowała Krym i znaczną część wschodnioukraińskiego regionu Donbas, gdzie siły ukraińskie i kremlowskie nadal walczą w krwawym impasie wzdłuż 400-kilometrowej linii frontu.

Rosja jest daleka od pogodzenia się z utratą Ukrainy, o czym świadczą bardzo wojownicze artykuły napisane ostatnio przez samego Putina i byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. Nie ma wątpliwości, że Moskwa zamierza zmusić Ukrainę do powrotu na orbitę Kremla.

Zagrożenie ze strony Rosji powinno nadać nowy impet słabnącemu programowi reform wewnętrznych na Ukrainie. Od 2014 roku władze ukraińskie były zajęte odbudową słabych sił zbrojnych kraju i walczyły o wykorzenienie korupcji w sądownictwie, sektorze medialnym, klasie politycznej i instytucjach państwowych.

Wysiłki zmierzające do osiągnięcia przełomu w reformach były konsekwentnie blokowane przez potężny sojusz wpływów oligarchicznych i rosyjskich. W interesie obu z nich leży utrzymanie Ukrainy w stanie jak największej korupcji i dysfunkcji. Jednak w sytuacji, gdy Rosja jest obecnie gotowa odizolować Ukrainę od Europy w sektorze energetycznym, działania antykorupcyjne stały się priorytetem bezpieczeństwa narodowego. Bez reform Ukraina nie będzie w stanie przystąpić do UE czy NATO.

Przez coraz bardziej nieukrywane próby szantażu energetycznego ze strony Putina, coraz więcej Europejczyków zaczyna postrzegać Rosję jako wrogiego sąsiada. Muszą teraz działać zdecydowanie, aby bronić swoich krajów i wartości.

W krótkim okresie oznacza to ścisłe egzekwowanie własnych regulacji energetycznych UE w odniesieniu do rurociągu Putina, przy jednoczesnym nałożeniu sankcji wspólnie z USA w odpowiedzi na uzbrojenie dostaw gazu. Patrząc w przyszłość, Europa musi rozważyć ponowne przemyślenie całej swojej relacji z Moskwą, aby ograniczyć swoją ekspozycję na nieprzyjazne działania Rosji.

Stawką jest przyszłość Europy. Rosja zamierza stworzyć kontynent, na którym siła ma rację bytu, a zasady nie obowiązują już potężnych. Jest to po prostu nie do przyjęcia i stanowi bezpośrednie wyzwanie dla podstawowych zasad Unii Europejskiej.

Opracowała Gabriela Cydejko

Jakóbik: Trwa atak gazowy Rosji na Europę, więc czas na nowe sankcje wobec Nord Stream 2