Jakóbik: Niemcy grają na czas. Komisja może opóźnić Nord Stream 2

12 stycznia 2018, 07:31 Energetyka

Jeżeli rozmowy koalicyjne w Niemczech upadną, kraj czekają nowe wybory. Odwrotnie niż w przypadku koalicji chadeków, liberałów i zielonych, która nie powstała, potencjalny powrót Wielkiej Koalicji chadeków z socjalistami wróży spowolnienie zwrotu energetycznego i obronę Nord Stream 2. Komisja i Polska razem bronią przed Niemcami inicjatywy, która może opóźnić lub nawet zablokować Nord Stream 2, co przyznaje organizacja branżowa EUROGAS – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude-Juncker, kanclerz Angela Merkel (chadecy) i Martin Schultz (socjaliści). Fot. Flickr
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude-Juncker, kanclerz Angela Merkel (chadecy) i Martin Schultz (socjaliści). Fot. Flickr

Upadek Jamajki i niepewność Wielkiej Koalicji

Nie powstała koalicja, na którą liczyli Polacy. Chadecy, liberałowie i zieloni nie osiągnęli porozumienia. Pisałem, że tak zwana koalicja jamajska mogła potencjalnie doprowadzić do zmiany stanowiska Niemiec w sprawie gazociągu Nord Stream 2, czyli projektu krytykowanego w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym przez Polskę, ze względu na to, że ugruntowałby pozycję rosyjskiego Gazpromu w regionie i zaszkodził konkurencji.

Rozmowy koalicyjne chadeków z CDU i CSU z socjalistami z SPD przetoczyły się przez wszystkie ważne tematy poza polityką wobec imigrantów. Konserwatyści wymusili spowolnienie Energiewende, czyli zwrotu energetycznego poprzez odchodzenie od węgla. Jamajka mogła zaś utrzymać kurs na zwrot i zrewidować stanowisko w stosunku do Nord Stream 2, o czym pisałem w portalu. Rozmowy na jej temat nie przyniosły jednak skutku.

Jak informował BiznesAlert.pl, przesunięto termin osiągnięcia redukcji emisji dwutlenku węgla o 40 procent w stosunku do 1990 roku z 2020 do 2030 roku. Ustalono także, że udział odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym wyniesie 45-55 procent do 2025 roku i 65 procent w 2030 roku. To skrócenie perspektywy w stosunku do wcześniejszych planów redukcji emisji o 95 procent i udziału OZE na poziomie 80 procent do 2050 roku oraz wyjście naprzeciw postulatom chadeków, którzy obawiają się rosnących kosztów zwrotu energetycznego, o których pisze w BiznesAlert.pl Piotr Grzędzik.

Opóźnienie lub blokada Nord Stream 2

Nord Stream 2 nie był tematem spornym rozmów o powrocie do Wielkiej Koalicji. Pomimo braku nowego rządu Berlin działa na arenie międzynarodowej w obronie tego przedsięwzięcia. W Brukseli dyplomaci niemieccy grają na czas w sprawie lex Nord Stream 2, czyli rewizji dyrektywy gazowej w sposób, który umożliwi uregulowanie projektu w zgodzie z prawem unijnym, ale prawdopodobnie opóźni jego realizację poprzez konieczność negocjacji założeń. W razie odrzucenia rozmów przez Moskwę wchodzi w grę także zablokowanie projektu przez Komisję Europejską, jak było w przypadku spornego South Stream. Niemcy dążą do tego, aby ewentualna regulacja nie mogła objąć Nord Stream 2 ze względu na zbyt dalekie zaawansowanie projektu. Warto podkreślić, że budowa jeszcze się nie rozpoczęła. Projekt czeka na zgody środowiskowe w krajach skandynawskich.

Opór Niemiec wobec lex Nord Stream 2 oznacza, że nie tylko socjaliści bronią projektu, ale cała dyplomacja Niemiec, wbrew optymistycznym nadziejom na inne stanowisko konserwatystów. Tymczasem minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel z SPD utrzymał obronę projektu, potwierdzając ją kolejnym stanowiskiem krytycznym wobec groźby sankcji USA, które mogłyby podważyć rentowność Nord Stream 2 do stopnia, który skazałby Gazprom na samotną jego realizację. Stanowisko socjalistów nie uległo zatem modyfikacji.

Należy doszukiwać się wpływów niemieckich na stanowisko organizacji sektora gazowego EUROGAS, która przyjęła stanowisko krytyczne względem lex Nord Stream 2. Ich zdaniem propozycja Komisji Europejskiej przyniesie więcej strat niż korzyści, bo uderzy w inne projekty, które już istnieją: połączenia Algieria-Hiszpania (Medgaz), Libia-Włochy (Green Stream), Maghreb-Europa Pipeline (Maroko-Hiszpania), a także rozważany EastMed (Izrael-Grecja). Jednak na te obawy może odpowiedzieć propozycja, o której informuje Beata Płomecka z Polskiego Radio. Istnieje możliwość wyłączenia spod regulacji gazociągów zbudowanych przed październikiem 2017 roku.

Zdaniem EUROGAS uderzy także w suwerenność państw członkowskich w wyborze źródeł energii. Organizacja także zwraca uwagę na to, że nowe prawo może opóźnić Nord Stream 2, bo będzie jej zdaniem wymagało retroaktywnych modyfikacji prawa poprzez derogacje, które będą „czasochłonne”. – Z punktu widzenia bezpieczeństwa inwestycji można kwestionować próby objęcia rozpoczętych inwestycji nowym prawem, bo zostały już podjęte określone inwestycje, a inwestorzy mają prawo oczekiwać stabilnego otoczenia prawnego – wskazuje EUROGAS. Zdaniem ekspertów organizacji „kilka lat” zajmie ewentualne dostosowanie ram finansowych, politycznych, regulacyjnych i prawnych. – Ryzyko bezpieczeństwa inwestycji i procedury mogą opóźnić, zatrzymać lub wykluczyć nowe projekty gazociągowe – stwierdza wprost EUROGAS.

Wnioski dla Polski

Gazeta Wyborcza podaje, że 21 stycznia w Bonn odbędzie się kongres CDU/CSU, na którym ma zostać ogłoszona ostateczna decyzja o ewentualnym odnowieniu koalicji z socjalistami. Jeżeli nie uda się dojść do kompromisu, Niemcy czekają pierwszy powtórzone wybory po drugiej Wojnie Światowej. Niezależnie od tego Berlin nadal broni Nord Stream 2 i gra na czas przeciwko inicjatywie Komisji Europejskiej wspieranej przez Polskę.

Polacy i Bruksela razem w obronie wspólnotowej polityki energetycznej przeciwko Berlinowi naciskającymi na wyjątkowe traktowanie projektu Gazpromu? Z polskiego punktu widzenia to sytuacja komfortowa wizerunkowo, pozwalająca poprawić notowania Warszawy po sporze o reformę sądownictwa. – Jestem zbudowany tym, że Komisja Europejska chce stać po stronie takich państw jak Polska, które pokazują ryzyka monopolizacji rynku gazowego – powiedział cytowany przez PAP premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do projektu Nord Stream 2. Nie potwierdziły się natomiast spekulacje jakoby Polacy byli skłonni odpuścić Nord Stream 2 w zamian za ustępstwa Niemiec w sprawie kopalń.

Jakóbik: Lex Nord Stream 2