Nord Stream 2: Polacy i Ukraińcy łączą siły w Wiedniu

18 listopada 2016, 16:15 Energetyka

W ubiegły piątek w wiedeńskiej siedzibie Wspólnoty Energetycznej pod patronatem tej organizacji oraz polskiej ambasady w Austrii zorganizowano konferencję pt. „Nord Stream 2 i jego wpływ na Europę”. Polscy oraz ukraińscy przedstawiciele biznesu i polityki ostrzegali przed niebezpieczeństwami dla rynku gazu w Europie, jakie niesie ze sobą wybudowanie tego gazociągu. Podczas konferencji pojawiły się jednak głosy, które sugerują, że rosyjsko-niemiecki projekt może nie powstać w 2019 r. Wówczas wygasa także umowa tranzytowa między Kijowem a Moskwą.

Celem projektu Nord Stream 2 jest podwojenie przepustowości szlaku dostaw przez Morze Bałtyckie do 110 mld metrów sześciennych. Z jego powodu aktualnie użytkowana do realizacji większości dostaw z Rosji ukraińska infrastruktura może okazać się zbędna. Nord Stream 2 może również zniechęcić do inwestycji w alternatywną infrastrukturę jak terminale LNG, połączenie gazowe czy integracja rynku gazu.

Czy jednak projekt jest zgodny z prawem UE, w tym Unii Energetyczną? Jaki będzie wpływ na kraje Wspólnoty Energetycznej, a przede wszystkim na przesył przez Ukrainę? Na te pytania odpowiedź próbowali znaleźć prelegenci wiedeńskiej konferencji poświęconej Nord Stream 2.

Nord Stream 2 za 5-7 lat ?

Zdaniem Waltera Boltza, byłego prezesa austriackiego urzędu regulacji rynków energii i paliw (E-Control), kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2 może powstać, jednak jego realizacja możliwa jest w perspektywie 5-7 lat, a nie jak planują to niemieckie koncerny i Gazprom – w 2019 roku. – Obrazując sytuację, musimy pamiętać, że w 2019 roku wygasa ukraińsko-rosyjska umowa na tranzyt gazu do zachodniej Europy. Uwzględniając trwającą na wschodzie Ukrainy wojnę, Rosja chciała uniknąć konieczności renegocjacji tej umowy z Kijowem dzięki wybudowaniu Nord Stream 2. W mojej ocenie rozmowy te będą jednak nieuniknione. Myślę, że jest to prawie niemożliwe, aby ten gazociąg powstał do końca 2019 roku – powiedział Austriak podczas wiedeńskiej konferencji. – Możliwości importowe gazu ziemnego są już teraz większe od potrzeb Europy – uważa Walter Boltz, doradca ds. Unii Energetycznej, były prezes austriackiej firmy E-control.

Nieco innego zdania jest jednak Reinhard Mitschek, wiceprezes austriackiego OMV, jednego z europejskich koncernów wspierających powstanie Nord Stream 2. – Z uwagi na stanowisko polskiego regulatora (UOKiK – red.) musieliśmy zrezygnować z naszego planu dotyczącego objęcia udziałów w spółce Nord Stream 2 AG odpowiedzialnej za realizację projektu. Nie blokuje to jednak inwestycji, a finansowanie zostało zabezpieczone. Poszukujemy teraz indywidualnych sposobów, które wesprą projekt bez naginania prawa – podkreślił Mitschek. Austriak przed laty pełnił także funkcję dyrektora zarządzającego w konsorcjum odpowiedzialnym za realizację projektu Nabucco, który miał być elementem Południowego Korytarza Gazowego.

„Nord Stream 2 zagraża monopolizacją rynku przez Gazprom”

Zdaniem oponentów tego projektu dyskusja oparta tylko na zwiększaniu przepustowości danej magistrali gazowej ogranicza wiele innych wątków i jest zbyt daleko idącym uproszczeniem. Obecnie w Europie występuje nadwyżka gazu, dlatego też budowa dodatkowej infrastruktury jest niepotrzebna. Zdaniem przeciwników Nord Stream 2 to zbyt proste, aby dodawać możliwości przesyłu przez poszczególne gazociągi i następnie porównywać je z potrzebami wynikającymi w danym roku. Istnieją różnice w tym względzie (od 20 do 30 proc.), jeśli chodzi o importowany gaz. Maciej Woźniak, wiceprezes spółki PGNiG z jednej strony podkreślił potrzebę niezależności od rosyjskiego gazu, z drugiej zaś przestrzegał przed Gazpromem, który poprzez budowę Nord Stream 2 umocni swoją pozycję na europejskim rynku gazu.

W opinii wiceprezesa PGNiG Macieja Woźniaka, decyzja w sprawie OPAL przyczyni się do spadku bezpieczeństwa energetycznego w Europie Środkowo-Wschodniej. – Rosja nie jest wiarygodnym partnerem, mieliśmy w tym roku już 6 niewyjaśnionych przerw w dostawach gazu. Niedawne przerwy wynikały z przyczyn technicznych, ale i politycznych – przekonywał prezes Woźniak.

Pod koniec października Komisja Europejska podjęła decyzję o zwiększeniu przepustowości dla Gazpromu na lądowej odnodze Nord Stream 2 – gazociągu OPAL – do 80 proc. Jeśli jednak nie będzie chętnych na skorzystanie z 20 proc., to wówczas Gazprom będzie mógł wykorzystać nawet 100 proc., zwiększając przy tym swoją dominującą pozycję. Woźniak przypomniał, że niemiecki operator przesyłowy wykonał badania potrzeb rynku lądowej odnogi Nord Stream 2 – gazociągu EUGAL, z których wynikać miało, że do Polski może trafić 11 mld m3 gazu. – Prawdą jest, że polskie firmy wskazywały w badaniu rynku potrzeby w wysokości 11 mld m3 przesyłu gazu z Zachodu. Zostały jednak wprowadzone w błąd, a informacje były zmanipulowane. Firmy nie były bowiem świadome, że istnienie tego gazociągu uzależnione jest od rosyjskiego gazu – podkreślił Maciej Woźniak.

11 mld m3 gazu rocznie ma trafiać z Nord Stream 2 do Polski

Ambasador RP w Austrii Artur Lorkowski zaznaczył, że nie ma problemów z uzyskaniem zgody operatorów przesyłowych na budowę gazociągów w UE. Problem pojawia się wtedy, kiedy Gazprom chce uzyskać kontrolę nad danym gazociągiem.

Prezes ukraińskiego Naftogazu, Andrij Kobolew podkreślił, że gaz powinien stać się towarem jak każdy inny, a wszyscy dostawcy powinni grać według tych samych reguł. Jego zdaniem Komisja Europejska kontynuuje politykę ustępstw, dając Gazpromowi więcej swobody (np. w zakresie wykorzystania gazociągu OPAL, niemieckiej odnogi Nord Stream – przyp. red.). – Pozostali gracze na rynku zadają sobie pytanie dlaczego? – mówił.

Ukraiński gość wiedeńskiej konferencji przekonywał, że Ukraina już teraz kupuje gaz od 15 różnych dostawców zza zachodniej granicy. – Dokonujemy transakcji, na które wpływu nie ma polityka, nie ma żadnych gwałtownych cieć, ograniczeń a handel odbywa się na całkowicie komercyjnych zasadach – powiedział.

Reinhard Mitschek, wiceprezes OMV, austriackiej firmy zaangażowanej w Nord Stream 2, starał się apelować do polskich oraz ukraińskich gości konferencji w sprawie Nord Stream 2, mówiąc o potrzebie inwestowania w nową infrastrukturę, która ma zdywersyfikować szlaki dostaw gazu. Jak przekonywał Austriak, popyt na gaz będzie rósł, a w Europie brakuje innych źródeł dostaw niż z Rosji czy LNG.

Z kolei Reinhard Bütikofer niemiecki polityk, były współprzewodniczący partii Zielonych, poseł do Parlamentu Europejskiego stwierdził, że z punktu widzenia prawnego budowy Nord Stream 2 nie można zatrzymać, ale można wpływać na jego kluczowe elementy, a tym samym opóźniać jego realizację.

Gazprom, Niemcy a prawo UE

Jak podkreśla austriacki dziennik Die Presse, Polska planuje wybudować połączenie gazowe z Norwegią poprzez Danię do Polski, które pozwoli na import gazu wydobywanego na Szelfie Norweskim. Przepustowość kluczowego elementu Korytarza Norweskiego – gazociągu Baltic Pipe – ma wynosić do 10 mld m3. – To pozwoli nam na zastąpienie dostaw z kierunku wschodniego. Długoterminowy kontrakt z Gazpromem na dostawy gazu wygasa w 2022 roku. Nie będzie on przedłużony na obecnych warunkach – powiedział Maciej Woźniak.

Uniezależnić się od dostaw gazu z Rosji chce także Ukraina i notuje w tym aspekcie pierwsze sukcesy. – 2016 rok będzie pierwszym pełnym okresem w historii niepodległej Ukrainy, w którym Kijów nie kupił ani jednego m3 gazu od Rosji – podkreślił prezes ukraińskiego Naftogazu Andrij Kobolew. Podkreślił także, że winę za poprzednie kryzysy gazowe ponoszą Rosjanie, którzy zakręcili kurek z gazem ze względów politycznych. – Rosja nadużyła swojej pozycji rynkowej i może nadal to robić – ostrzegł szef Naftogazu. Przestrzegał on przed Nord Stream 2, twierdząc, że jest to Koń Trojański dla Europy.

Opinie przedstawicieli polskich i ukraińskich firm wspierał brytyjski ekspert z zakresu prawa energetycznego prof. Alan Riley z City University of London. Uważa on, że Nord Stream 2 podważa bezpieczeństwo dostaw gazu do Europy, a problemy z dostawami surowca ze Wschodu sprzed lat wynikały z winy Rosji, a nie Ukrainy. – Jeśli przez Nord Stream 2 pozycja rynkowa Gazpromu będzie nadal dominująca, może to skutkować nadużywaniem dominującej pozycji na rynku przez rosyjski koncern. Jeśli Niemcy będą uczestniczyć w tych działaniach, wówczas sprawę powinny zbadać organy Komisji Europejskiej w zakresie polityki ds. konkurencji. Prawo UE może być jednak stosowane nierównomiernie z korzyścią dla Niemiec – zaznaczył Brytyjczyk.

Zdaniem prof. Alana Rileya Nord Stream 2 oraz decyzja Komisji Europejskiej o zwiększeniu dostępu Gazpromu do przepustowości gazociągu OPAL rodzi pytanie o przyszłość UE. – Będzie ona oparta na praworządności albo na regułach dyktowanych przez Niemcy. Realizacja projektu Nord Stream 2 oraz jego lądowej odnogi, gazociągu EUGAL pozwoli rosyjskiemu dostawcy na uzyskanie dominującej pozycji w dostawach oraz kontroli kluczowej infrastruktury przesyłowej – podkreślił ekspert.

Riley: Polska broni interesu Europy. Prawo unijne musi chronić przed Gazpromem (ROZMOWA)

Die Presse/BiznesAlert.pl

AKTUALIZACJA godz. 13:40, 20.11.2016