Niedługo po wybuchu gazociągu pod Petersburgiem rosyjski Gazprom rezygnuje z wykorzystania turbin tłoczni Portowaja, która miała służyć do tłoczenia gazu Nord Stream 2, ale zapewnia, że może w każdej chwili uruchomić dostawy zablokowane przez sankcje.
Kommiersant ustalił, że Gazprom zamierza składować sprzęt tłoczni Portowaja i Slawiańska, które miały zapewnić ciśnienie gazociągom Nord Stream 1 i 2. Gazprom odmówił komentarza. Turbiny mają zostać zakonserwowane i składowane na terenie tłoczni na wypadek, gdyby miał zostać wykorzystany.
Gazociągi Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone w wyniku sabotażu z 26 września. Rosjanie przekonują, że druga nitka Nord Stream 2 pozostała nienaruszona. Portowaja wykorzystuje sześć turbin gzowych, z których jedna jest w rezerwie. Jedna z nich pozostaje w Niemczech po naprawie w zakładzie Siemensa w Kanadzie.
Rosjanie przekonują, że Nord Stream 1 i 2 nie były dostępne przed wybuchami, bo turbiny w tłoczni Portowaja nie mogły pracować przez brak konserwacji za którą odpowiada niemiecki Siemens. Powodem miały być sankcje zachodnie. Niemcy wywalczyły zawieszenie ich po to, aby turbina trafiła z Kanady do Rosji, ale nie została ostatecznie odebrana, a tezy Gazpromu są traktowane jako kolejny pretekst do dalszego ograniczania dostaw gazu do Europy i podsycania kryzysu energetycznego.
Warto przypomnieć, że 19 listopada doszło do kolejnej, tajemniczej eksplozji, tym razem w pobliżu Petersburga, na gazociągu zaopatrującym tłocznię Portowaja w gaz z Syberii Zachodniej. Sprawcy nie zostali dotąd ustaleni.
Nord Stream 2 nie może ruszyć do pracy przez blokadę certyfikacji w Niemczech oraz sankcje USA wprowadzone po ataku Rosji na Ukrainę z lutego 2022 roku.
Kommiersant/Wojciech Jakóbik
Nord Stream 2 urywa się na środku morza. Jest wideo po sabotażu