EnergetykaGaz.

Jakóbik: Układ korupcyjny stulecia broni Nord Stream 2

Prezydencja bułgarska nie wsparła Polski i szeregu innych państw, które wspierały przyspieszenie prac nad zrewidowaną dyrektywą gazową. Nowa regulacja mogła usidlić Nord Stream 2, a nawet opóźnić jego realizację. Powodem może być między innymi „układ korupcyjny stulecia” – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Dyrektywa gazowa nadal stoi

Beata Płomecka z Polskiego Radia donosi, że grono państw, które tak jak Polska popierają przyspieszenie prac Rady Unii Europejskiej nad rewizją dyrektywy gazowej, wzrosło z 10 do 19. Zmiana przepisów sprawiłaby, że wszystkie gazociągi z krajów trzecich podlegałyby w całości trzeciemu pakietowi energetycznemu. To propozycja Komisji Europejskiej, która ma usunąć lukę w unijnym prawie. Konsekwencją zmiany wspartej przez Polskę i jej sojuszników byłaby konieczność negocjacji na temat sposobu implementacji prawa wobec spornego gazociągu Nord Stream 2, co opóźniłoby co najmniej jego realizację, a być może zmniejszyło atrakcyjność ekonomiczną dla partnerów finansowych z Europy: E.on/Uniper, BASF/Wintershall, OMV, Engie i Shell.

Prezydencja bułgarska miała przyspieszyć prace, aby zakończyły się przed rozpoczęciem prezydencji austriackiej. Austria i jej spółka OMV opowiadają się przeciwko rewizji dyrektywy gazowej, co oznacza, że może przeciągać prace nad regulacją do momentu, w którym straci ona wpływ na Nord Stream 2, bo – można to sobie wyobrazić – definicja projektów, które podlegają nowemu prawu wyjmie spod jego reżimu tę kontrowersyjną inwestycję.

Układ korupcyjny stulecia

Co mogło wpłynąć na bułgarską prezydencję? Na łamach BiznesAlert.pl wielokrotnie pisaliśmy o tym, że Rosja wykorzystuje projekty energetyczne do korumpowania elit europejskich w celu osiągnięcia celów politycznych, wśród których pierwszym – bez wbicia łopaty w ziemię – są podziały na Zachodzie. Więcej na ten temat można przeczytać w ciekawej analizie Ośrodka Studiów Wschodnich. Niebawem odbędzie się także premiera polskiej wersji językowej książki poświęconej korupcji wokół Nord Stream.

W przypadku Bułgarii pewną rolę mógł odegrać fakt, że Rosja proponuje jej wciąż dwa projekty energetyczne, z których jeden został nazwany przez premiera Bojko Borisowa „układem korupcyjnym stulecia”. Chodzi o projekty Turkish Stream oraz Belene.

Turkish Stream to gazociąg z Rosji do Turcji, który przy zaangażowaniu partnerów z Unii Europejskiej mógłby zostać przedłużony na terytorium Wspólnoty i zapewnić dostawy na Bałkany. Sofia sygnalizowała zainteresowanie tym przedsięwzięciem. Po tym jak poprzednik Turkish Stream – South Stream – okazał się niezgodny z prawem europejskim, [tt]Bułgaria nadal liczy na dostawy rosyjskiego gazu od południa[/tt]. Turcja i Rosja wyraziły zainteresowanie przedłużeniem Turkish Stream na terytorium bułgarskie, o czym informował Borisow. Pierwsza nitka gazociągu do Turcji o przepustowości 15,75 mld m sześc. jest dedykowana dostawom do klientów tureckich. Druga mogłaby dostarczać gaz do Bułgarii. Byłaby to konkurencja Gazociągu Transanatolijskiego (elementu Korytarza Południowego) dla wspieranego przez Komisję Europejską.

Z kolei Belene to projekt elektrowni jądrowej, który miał zostać zrealizowany przez rosyjski Rosatom, ale Bułgarzy wycofali się z niego przez rosnące koszty. Borisow nazwał go „układem korupcyjnym stulecia”. Jednak teraz doszło do zwrotu. [tt]Parlament Bułgarii przyjął propozycję wznowienia projektu Belene przedstawioną przez premiera[/tt]. Zainteresowanie potwierdziły Rosatm, francuski Framatome i chińskie CNNC. Paliwo miałby dostarczać rosyjski TVEL, co budzi obawy Brukseli.

W przekonaniu Financial Times powodem zwrotu Bułgarii ma być fakt, że sąd zażądał od niej 600 mln euro rekompensaty dla Atomstrojprojektu, czyli podwykonawcy Rosatomu odpowiedzialnego za dostarczenie reaktorów. Bułgaria zainwestowała w projekt 1,5 mld euro. Natomiast przedłużono funkcjonowanie elektrowni Kozłoduj do 2049 roku, co będzie oznaczać w przyszłości mniejsze zapotrzebowanie na energię z Belene. Nie ma zatem przesłanki rynkowej za realizacją projektu. Ponadto, może on zakłócić rozwój Odnawialnych Źródeł Energii. Jednocześnie przysłuży się interesom politycznym Chin i Rosji, które wykorzystałyby inwestycję do wzmocnienia wpływu politycznego w Bułgarii i regionie. Mimo to, projekt może posłużyć Sofii do gry o przedłużenie Turkish Stream na jej terytorium.

Te uwarunkowania sprawiają, że Bułgaria może być niechętna sankcjom wobec Rosji, a także inicjatywom takim, jak rewizja dyrektywy gazowej, którą także krytykuje Moskwa. Jest to kolejny dowód na to, że Nord Stream 2 i inne projekty energetyczne Rosji korumpują Europę i uzależniają ją politycznie od Moskwy. Okazuje się też, że podobne metody może stosować Państwo Środka, o czym także pisaliśmy w BiznesAlert.pl.

Polska potrzebuje sojuszników

Wobec takiego wpływu zabiegi polskiej dyplomacji będą o tyle skuteczne, o ile silny będzie nasz głos w Komisji Europejskiej i zdolność koalicyjna wśród państw członkowskich. Z tego punktu widzenia za niekorzystne należy ocenić spory z Brukselą i Berlinem, które ograniczają siłę naszych urzędników.


Powiązane artykuły

Unia zmienia magazyny gazu. Czy obniży ceny w zimie?

Unia Europejska wprowadziła zmiany w przepisach dotyczących obowiązkowego napełniania magazynów gazu, umożliwiając państwom członkowskim większą elastyczność w realizacji tego celu....
Stacja ładowania Polenergia eMobility. Fot. Polenergia

Zielona energia nie jest przepustką do El Dorado operatorów ładowarek

Polenergia eMobility mimo wzrostu skali działalności nadal przynosi straty. Czy dlatego jej właściciel mrozi inwestycje, i chce ją sprzedać?

Gazprom zaciera ręce. Holandia pozwala mu odzyskać zamrożone aktywa

Sąd Okręgowy w Hadze uchylił nakaz zajęcia aktywów dwóch spółek kontrolowanych przez Gazprom. Rosyjski gigant energetyczny odzyskał swoje udziały z...

Udostępnij:

Facebook X X X