Wypowiedź o chęci zabezpieczenia częściowo zniszczonej infrastruktury Nord Stream 1 stawia pod znakiem zapytania plany definitywnego zakończenia transportu gazu z Rosji – pisze Patrycja Anna Tepper z Instytutu Zachodniego w BiznesAlert.pl.
W Rheinische Post dyrektor finansowy E.ON, Marc Spieker, przyznał, że trwa praca nad sposobami osuszenia i zabezpieczenia nitek gazociągu Nord Stream, które zostały zniszczone w wyniku eksplozji jesienią 2022 roku. Artykuł ukazał się 10 sierpnia w związku z informacjami o wysokich cenach energii, do których E.ON radzi się przyzwyczaić. Koncern wciąż posiada 15,5 procent udziałów w Nord Stream AG, która zarządza infrastrukturą gazociągu. Wypowiedź o chęci zabezpieczenia częściowo zniszczonej infrastruktury stawia pod znakiem zapytania plany definitywnego zakończenia transportu gazu z Rosji.
Krótko po inwazji Rosji na Ukrainę na spotkanie z prezydentem Zełenskim udała się niemiecka minister spraw zagranicznych Annalenna Baerbock. Jej przekaz był jasny, zapowiedziała, że Niemcy rezygnują z rosyjskiej energii już na zawsze. Przypieczętowaniem tej decyzji był sabotaż dokonany przez nieustalonych, póki co, sprawców, którzy zniszczyli trzy z czterech wszystkich nitek Nord Stream i Nord Stream 2. Przede wszystkim partnerzy Niemiec odetchnęli wtedy z ulgą. Jedna nitka pozostała jednak nadal sprawna, co do dziś budzi spekulację o możliwym strategicznym pomyśle Rosji na cyniczną grę na podziały w Unii Europejskiej, gdyby Niemcy przyjęli gaz tą drogą. Dopóki w Bundestagu rządzi koalicja SPD/Zieloni/FDP, a MSZ jest w rękach Zielonych, trudno wyobrazić sobie wznowienie dostaw przez gazociąg. Jednak wypowiedź przedstawiciela E.ON. skłania do refleksji nad możliwymi scenariuszami, w których to projekty Nord Stream w zmienionej formie wracają na scenę energetyczną i geopolityczną w naszym regionie.
Przede wszystkim należy poważnie brać pod uwagę wzrost notowań partii skrajnie prawicowej, Alternatywa dla Niemiec, która wprost apeluje o naprawienie infrastruktury gazociągów z Rosji i wznowienie dostaw. Partia uważa, że energochłonny przemysł to pięta achillesowa niemieckiej gospodarki, a OZE nigdy nie zaspokoi rosnącego zapotrzebowania na energię. Warto przypomnieć, że na plakatach wyborczych w Sonneberg, powiecie, w którym wybrano pierwszego historii starostę z AfD, widniały napisy „Przeciw sankcjom, za tanim gazem z Rosji”. Mimo iż starosta nie decyduje o federalnej polityce energetycznej, to jednak popularność AfD wskazuje na nastroje społeczne, zwłaszcza w obliczu kryzysu gospodarczego i możliwego pogorszenia sytuacji materialnej Niemców.
Jednak wzywanie do naprawy gazociągów Nord Stream to nie tylko domena ekstremistów, ale także temat podnoszony regularnie przez premiera Saksonii, Michaela Kretschmera, ważnego polityka CDU. Według Kretschmera potrzeba 100 mln euro, aby zabezpieczyć infrastrukturę o wartości 8 mld euro. – Rząd federalny ma obowiązek zachowania rurociągu na czas po wojnie – pisał w marcu 2023 roku na Twitterze Kretschmer, linkując artykuł o możliwym udziale Ukrainy w sabotażu. Według premiera Saksonii w interesie narodowym leży pozostawienie otwartej opcji dostaw gazu ziemnego lub wodoru z Rosji po zakończeniu wojny. Premier Saksonii nawołuje także do niezrywania współpracy z Rosją na innych polach oraz sprzeciwia się dostawom pocisków manewrujących Taurus na Ukrainę, co w CDU ostro skrytykował Roderich Kiesewetter, chadecki ekspert ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
Biorąc pod uwagę te głosy, wspierane także przez skrajnie lewicową partię Die Linke, możliwy wydaje się scenariusz, w którym gazociągi zostaną zabezpieczone przed dalszą korozją w słonej wodzie, a po rebrandingu i końcu wojny, zostaną użyte do transportowania wodoru. Rosja przygotowywała już grunt pod nowe wykorzystanie rur, wspierając narrację o gazie jako energii pomostowej w trakcie transformacji energetycznej, a wodorze jako elemencie miksu energetycznego po niej.
Kluczowe wydaje się w tej perspektywie, co uda się ustalić w sprawie sabotażu. Kanclerz Scholz podczas ostatniego spotkania z wyborcami w Poczdamie przekonywał o konieczności wyjaśnienia sprawy. – Na ile to możliwe, dowiemy się, kto to zrobił – mówił, dodając, że konsekwencje czekają, nawet gdy wynik śledztwa „nie będzie nam się podobał”, sugerując, że może okazać się, że za zamachem stoją sojusznicy Niemiec. W przypadku takiego scenariusza społeczny nacisk na naprawę gazociągów może wzrosnąć, na co E.ON wydaje się przygotowywać już odpowiedź, chcąc zabezpieczyć gazociąg.
Europa w rekordowym tempie zebrała zapasy gazu na zimę, więc nawet Ukraina nie przejmuje się Rosją