Kuchnia projektu wizerunkowego Nowego Jedwabnego Szlaku to brutalna gra o wpływy w sektorach strategicznych Zachodu, w której podmioty z Chin zaczynają przegrywać przez rosnące obawy służb specjalnych. Warto to wziąć uwagę przy decyzjach strategicznych dotyczących infrastruktury państwa, ale także przy zakupie smartfona – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Nowy Jedwabny Szlak od kuchni
Nowy Jedwabny Szlak, czyli nie do końca zdefiniowany szereg inwestycji mających integrować Chiny z Europą, to idea popularna wśród miłośników Państwa Środka, ale problem dla organów bezpieczeństwa. Na łamach BiznesAlert.pl wielokrotnie opisywaliśmy w jaki sposób kapitał chiński zagraża interesom Polski w sektorze naftowym i jądrowym. Jak pisaliśmy, Polskie Sieci Elektroenergetyczne obawiają się współpracy przy budowie infrastruktury przesyłowej z udziałem Chińczyków. PKN Orlen ma z nim problemy w Czechach, które stają się ich nieformalną bramą Zachodu. Kolejną mógłby być Program Polskiej Energetyki Jądrowej, do którego akces mieli zgłosić Chińczycy, o czym też pisaliśmy. Najnowsze informacje opisane przez portal wskazują, że Chińczycy mogą interesować się atomem w Wielkiej Brytanii tylko dlatego, że takie zaangażowanie mogłoby im umożliwić pozyskanie technologii, które mogłyby potem zostać wykorzystane na przykład do napędzania chińskich okrętów podwodnych.
Sojusz Pięciu Oczu
Dlaczego alarm podnoszą głównie Anglosasi? Najprostsza interpretacja zakłada, że to kolejny element walki o wpływy między USA a Chinami, którego najbardziej widocznym przejawem jest wojna celna z narastającym natężeniem. Warto jednak pokusić się o większą dociekliwość. Obawy przed wpływami chińskimi na infrastrukturę krytyczną Zachodu zgłaszała jeszcze administracja prezydenta Baracka Obamy, który w przeciwieństwie do Donalda Trumpa nie prezentował tak zdecydowanej polityki przeciwko Państwu Środka. Obawy przed Chińczykami zgłaszają USA, Wielka Brytania, Australia, a być może zgłosi je Nowa Zelandia, ponieważ wszystkie należą do Sojuszu Pięciu Oczu, czyli porozumienia multilateralnego o współpracy wywiadu elektronicznego SIGINT tych krajów. Sojusz powstał jeszcze w czasach Zimnej Wojny w celu zbierania i ochrony informacji, kiedy rywalem Zachodu był Związek Sowiecki. Potem pomogły w walce z terroryzmem, a obecnie chronią przed niebezpieczeństwem związanym z ekspansją chińską.
Nowy wymiar rywalizacji
Kolejną areną gry o wpływy na Zachodzie jest telekomunikacja. Spółki Huawei i ZTE znalazły się na czarnej liście instytucji rządowych krajów Sojuszu Pięciu Oczu, co utrudniło im staranie się o kontrakty na dostarczanie usług LTE i 5G. Podobne restrykcje wprowadziły także Australia i Japonia blisko współpracujące z Amerykanami. Możliwe, że Huawei zostanie także zablokowane w Kanadzie. Czysto rynkowa analiza sytuacji wskazuje, że poza chińskimi spółkami na rynku jest niewielu konkurentów, którzy oferują podobny wachlarz usług. Jednak aparaty bezpieczeństwa nie mają wątpliwości, tak samo jak w innych obszarach infrastruktury krytycznej, tak w telekomunikacji dostęp Chin do niej stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.
Inwigilacja z wykorzystaniem wpływów na Zachodzie ma w Państwie Środka charakter systemowy. Nie ma chińskich Elonów Musków – prywatnych przedsiębiorców ze śmiałą wizją, którzy stają na czele czempionów jak Tesla. Spółkami strategicznymi w Chinach mogą zarządzać ludzie Partii Komunistycznej. Jeżeli zawiodą, tracą głowę lub znikają w niewyjaśnionych okolicznościach jak prezes CEFC, z którym miał problem PKN Orlen, który po zarzutach o korupcję i zatrzymaniu przez służby nie pojawił się więcej w sferze publicznej. Tymczasem w ustawie o wywiadzie narodowym Chińskiej Republiki Ludowej można znaleźć zapisy zezwalające służbom specjalnym na zbieranie i przetwarzanie danych wywiadowczych we współpracy z odpowiednimi instytucjami, organizacjami i obywatelami. Obsługa sieci 5G czy LTE dawałaby dostęp do informacji na temat upodobań i zwyczajów użytkowników. Jeżeli przykładowo Huawei dostałoby dostęp na przykład do sieci 5G w jednym z dużych miast polskich, służby chińskie mogłyby tworzyć dzięki danym zebranym w ten sposób profile psychologiczne Polaków.
Z tego powodu administracja państwowa w krajach anglosaskich nie pozwala na wykorzystanie urządzeń firm chińskich, które jeszcze na etapie konstrukcji mogą być wzbogacane o rozwiązania pozwalające zbierać dane o użytkownikach wbrew ich woli. Takiego problemu nie widzą na przykład Czesi, których do współpracy przekonują kampanie wizerunkowe Chin prowadzone na wielką skalę oraz zaskakująca otwartość polityków czeskich na chiński kapitał, którą opisałem w innym miejscu. Okazuje się, że administracja czeska nie ma problemów z używaniem smartfonów Huawei.
Teraz Polska?
Z moich informacji wynika, że kampania Huawei ma zostać rozciągnięta także na Polskę. Dziennikarze z naszego kraju zostali zaproszeni na wycieczkę do Rzymu podczas której ma być demonstrowany potencjał rozwiązań 5G proponowanych przez Chińczyków. Przy promocji tego typu rozwiązań należy się spodziewać mechanizmów znanych z działań rosyjskiego Rosatomu. Rosjanie oferują pełne wsparcie finansowe budowy elektrowni jądrowej, jak w Paks na Węgrzech, ale w zamian zatrudniają głownie swoich ludzi i zachowują pełną kontrolę nad infrastrukturą. Inny przykład to działania znanej firmy antywirusowej Kaspersky, która straciła na wizerunku, kiedy okazało się, że współpracuje z wywiadem rosyjskim.
Czy Chińczycy będą chcieli zaoferować Polakom obsługę teleinformatyczną z rabatem? Tak się składa, że biuro BiznesAlert.pl znajduje się w tym samym budynku, co warszawska siedziba Huawei. Cieszę się z takiego sąsiedztwa, ale przed wyborem tego usługodawcy, podobnie jak służby specjalne Zachodu, zastanowiłbym się dwa razy, szczególnie gdyby chodziło o infrastrukturę krytyczną państwa. Być może oferta jest atrakcyjna i na wysokim poziomie, ale co naprawdę się za nią kryje?