icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Sawicki: Certyfikaty dla offshore

Polska branża morskich farm wiatrowych czeka na ustawę przez co część firm wstrzymuje decyzje inwestycyjne. Czy specjalne certyfikaty przyspieszą rozwój offshore w Polsce? – zastanawia się Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.

Czym jest Polski Rejestr Statków?

Polski Rejestr Statków (PRS) to podmiot skarbu państwa znajdujący się pod Ministerstwem Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej i jest przedsiębiorstwem działającym na zasadach rynkowych. Polski Rejestr Statków ma uczestniczyć nie w samym procesie administracyjnym, a tylko w procesie certyfikacji, ale na każdym etapie rozwoju projektu. PRS opiera się na czterech filarach rozwoju, jak dopuszczenie statków do ruchu, a od kilku lat powstają kolejne odnogi jak certyfikacja usług, system zarządzania, dział szkoleniowy i nadzory przemysłowe. Nadzorowi podlega wszystko co nie kwalifikuje się jako statek, np. platformy sektora offshore oil and gas.

Czemu służy certyfikat dla morskich farm wiatrowych?

Na początku października, PRS wydał dokument certyfikacyjny dla branży offshore wind, a więc dla morskich farm wiatrowych, liczący ponad 100 stron. Publikacja odnosi się do konstrukcji i działań dotyczących przeprowadzenia całego procesu i skupia się on na aspektach technicznych czy obiegu dokumentów co ma służyć uporządkowaniu przepisów. PRS podkreśla, że dokument ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa, poprawie zarządzaniu projektowanym, zarządzaniu ryzykiem.

W obliczu prac nad rozwojem morskich farm wiatrowych, PRS zajął się tworzeniem stosownych wymagań technicznych dotyczących turbin wiatrowych ulokowanych na obszarach morskich. W efekcie własnych prac rozwojowo-badawczych, a także dzięki wykorzystaniu doświadczenia partnerów biznesowych, PRS opracował dokument Morskie Farmy Wiatrowe. Publikacja jest skierowana do inwestorów, wykonawców, producentów materiałów, wyrobów i urządzeń, a także dostawców usług na rzecz MFW .Dokument  obejmuje cały cykl życia Morskich Farm Wiatrowych – od przygotowania inwestycji, poprzez projektowanie, prefabrykację, transport i instalację, rozruch i eksploatację, do wycofania z eksploatacji i zagospodarowania odpadów.

Paweł Mawduk z inspektoratu offshore w Polskim Rejestrze Statków podkreślił na konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Offshore 2019 na początku października, że jego instytucja nie chce, aby ta publikacja była zamknięta, a jej zapisy zostały potraktowane jako sztywne i niezmienne. – Chcemy, aby dokument ten był pomocny i podlegał dalszym dyskusjom trzem zainteresowanym podmiotom: inwestorom, administracji i producentów elementów farm wiatrowych – powiedział podczas panelu. Zastrzegł jednak, że publikacja omawianego aktu nie kończy procesu konsultacji.  Podkreślił, że prace nad tym dokumentów pierwotnie rozpoczęto jeszcze w 2003 roku, później ponownie w 2012 roku. Wówczas jednak prace nie zostały ukończone. Udało się je sfinalizować w latach 2018-2019.

Brakujące ogniwo polskiego offshore (RELACJA)

Za co będą przydzielane świadectwa?

Jak czytamy w dokumencie, proces rozwoju projektu morskiej farmy wiatrowej to – jak podaje PRS –  zespół działań, których celem jest bezpieczne wprowadzenie energii elektrycznej wyprodukowanej przez morskie farmy wiatrowe do krajowej sieci energetycznej, zaczynający się od podjęcia decyzji rozpoczęcia analiz dot. warunków i opłacalności przedsięwzięcia przez potencjalnego właściciela, a kończący się w momencie doprowadzenia zajętego przez morskich farm wiatrowych obszaru do akceptowalnego stanu sprzed jej instalacji. PRS rezerwuje sobie możliwość uczestniczenia na każdym etapie administracyjnym, czy też technicznym, w zakresie, który zostanie uzgodniony.

PRS wystawia odpowiednie świadectwa (certyfikaty) i dokumenty. PRS może wystawić świadectwo zgodności wykonania lub przeprowadzenia procesu według zastosowanych przepisów. PRS akceptuje świadectwa i certyfikaty wystawione przez inne jednostki certyfikujące po odrębnym rozpatrzeniu. Certyfikat zgodności dla morskich farm wiatrowych to dokument potwierdzający zgodność wykonanego obiektu z dokumentacją techniczną, wymaganiami odnośnych norm technicznych, niniejszych przepisów, wymaganiami przyłączenia do sieci oraz obowiązującego prawa. Kolejny certyfikat bezpieczeństwa dla morskich farm wiatrowych to dokument potwierdzający uzyskanie zdolności wykonanego obiektu do bezpiecznej eksploatacji przy zachowaniu zakładanych parametrów pracy, z punktu widzenia przyjętych norm konstrukcyjnych, doboru materiałów, jakości wykonania prac instalacyjnych oraz przeprowadzonych badań i testów. Certyfikat bezpieczeństwa dla morskich farm wiatrowych ma być wydany po wystawieniu przez PRS, certyfikatu zgodności dla poszczególnych morskich elektrowni wiatrowych.

W tym kontekście warto przywołać inny zapis tego dokumentu. Wytyczne i procedury obliczeniowe mogą być zastępowane innymi metodykami pod warunkiem jednak udowodnienia, iż są one efektywne w praktyce i bezpieczne. –  Istotne znaczenie ma zarządzanie ciągłością działania w cyklu życia – czytamy w dokumencie.

Będą dalsze konsultacje

Przyznał, że publikacja nie była szeroko konsultowana, co nie oznacza że nie była konsultowana wcale. Prace nad ostateczną wersją projektu tego dokumentu podjął się wewnętrzny interdyscyplinarny zespołu, następnie odbywała się wewnętrzna recenzja. Dalej dokument był przesyłany do zewnętrznych podmiotów, organizacji, których uwagi zostały implementowane. Finalnie ostateczną wersję dokumentu była opiniowana przez radę techniczną PRS. Jest to ciało doradcze złożone z niezależnych ekspertów i instytucji – Proces pracy nad dokumentem i jego konsultacje były prowadzone w sposób krytyczny względem samego dokumentu – podkreślił Paweł Mawduk. Przyznał, że zamiast szerokich konsultacji zdecydowano się na wąskie. – Dzięki temu mamy już dokument i możemy o nim dyskutować. Nie zamykamy się, chcemy rozpocząć dialog z interesariuszami, wykonawcami i administracją – powiedział.

Czy certyfikat będzie wiążący?

Paweł Mawduk powiedział, że prace nad tym dokumentem będą nadal kontynuowane. – Nie wiemy jak często będzie on aktualizowany – powiedział. Podczas debaty pojawiło się ważne pytanie. Czy dokument będzie umocowany prawnie, czy będzie traktowany jako wytyczne i czy dokument wiążący? Paweł Mawduk przyznał, że ów akt nie musi być umocowany prawnie.  – Jest tu pełna dowolność. Jak w prawie budowlanym, w którym nie ma konieczności stosowania polskich norm, jest wskazane, że można jest stosować, ale czy to zastosujemy? Jest tu pełna dowolność inwestora – ocenił.

Uwagi do konsultacji dokumentu oraz do jego treści mają także firmy, które są angażują się w polski offshore, jak norweska firma Equnior, która razem z Polenergią jest zaangażowana w realizację trzech projektów farm wiatrowych na Bałtyku: Bałtyk Środkowy III, Bałtyk Środkowy II oraz Bałtyk I. Podczas tego samego panelu Michał Jerzy Kołodziejczyk, Manager Business Development, New Energy Solutions w Equinor powiedział, że dokument PRS jest przykładem kolejnych wyzwań piętrzących się przed inwestorami. – To negatywny przykład. Procesu konsultacji PRS de facto nie było, a sam dokument nakłada wiele obostrzeń na branże i wprowadza regulacje nie znane na innych rynkach.  Jeden podmiot jest wydawcą regulacji ,wydawcą certyfikatów i ocena zgodność z tymi certyfikatami. To dotychczas niespotykane rozwiązanie. Certyfikacja w różnych krajach występuje jak w  Danii i w Niemczech. W Wielkiej Brytanii jej nie ma i tam branża radzi sobie bardzo dobrze. Tam skopiowano podejście z sektora oil nad gas, gdzie deweloper przygotowuje dokumentacje zgodnie z  wytycznymi i podaje się procesie samooceny przez inny podmiot. To pozwala przewidzieć koszty, oszacować i skrócić proces. Te, przedstawione w tym dokumencie nie są przewidywalne i nie skrócą procesu inwestycji, a mogą go tylko wydłużyć – powiedział.

Przykład spawacza z Korei

Michał Kołodziejczyk podał przykład spawaczy, którzy będą budować statki na potrzeby branży offshore. Pytał on podczas panelu, czy spawacze, którzy mają spawać statki, mają być certyfikowani przez PRS, na miejscu budowy statków, czyli np. w Korei Południowej. Paweł Mawduk powiedział, że dane osoby i instytucji powinny być uznane przez PRS lub inną jednostkę certyfikującą. Należy jednak dodać, że z treści dokumentu wynika, że ostateczna decyzja i tak należy do PRS. Czytamy w rzeczonym fragmencie, iż podmiot jest zobowiązany wykazać, że wszyscy spawacze i operatorzy spawania, którzy mają być zatrudnieni przy konstrukcji, są odpowiednio wykwalifikowani zgodnie z dokumentem PRS i posiadają doświadczenie w rodzaju proponowanej pracy i we właściwym stosowaniu procesów spawania zgodnie z dokumentem PRS.  – Wszystkie zmiany podczas trwania projektu podlegają akceptacji inspektora PRS, mają być udokumentowane i dołączone do dokumentacji powykonawczej. Kwalifikacje personelu spawającego potwierdzone przez inną jednostkę certyfikującą mogą być uznane po odrębnym rozpatrzeniu – czytamy w dokumencie PRS.

Czas na drugą turę konsultacji z branżą

Branża polskiego sektora morskich farm wiatrowych wydaje się być zaskoczona wydanym dokumentem. Wciąż czeka na regulacje jak ustawa offshore, system wsparcia czy model przyłączy, a teraz poza żmudnym procesem lokalizacyjnym, konsultacyjnymi i środowiskowym pojawia się konieczność zaznajomienia z dokumentem certyfikacyjnym. PRS zapowiada co prawda, że jest gotowy do dalszych rozmów. Można wiec założyć, że jest otwarty na zmiany w tym dokumencie. PRS informuje, że dokument nie musi być umocowany prawnie, i to od firm powinno zależeć, czy się do niego ustosunkują. Praktyka pokazuje jednak, że firmy zagraniczne, które mają wejść kapitałowo i technologicznie w rozwój morskich farm wiatrowych mogą ten dokument traktować jako kolejny element niepewności, który może przełożyć na wzrost ryzyka, czasu i kosztów. Deweloperzy chcąc być całkowicie pewni, że prace prowadzone są zgodne ze wszystkimi wytycznymi, prawdopodobnie będą się decydować na uwzględnienie tej certyfikacji. Branża może zatem uznać za konieczne rozpoczęcie drugiego etapu konsultacji, tym razem szerokich i z możliwością uelastyczniania dokumentu certyfikacyjnego.

Sawicki: Czy offshore nie wypali jak kiedyś gaz łupkowy?

 

Polska branża morskich farm wiatrowych czeka na ustawę przez co część firm wstrzymuje decyzje inwestycyjne. Czy specjalne certyfikaty przyspieszą rozwój offshore w Polsce? – zastanawia się Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.

Czym jest Polski Rejestr Statków?

Polski Rejestr Statków (PRS) to podmiot skarbu państwa znajdujący się pod Ministerstwem Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej i jest przedsiębiorstwem działającym na zasadach rynkowych. Polski Rejestr Statków ma uczestniczyć nie w samym procesie administracyjnym, a tylko w procesie certyfikacji, ale na każdym etapie rozwoju projektu. PRS opiera się na czterech filarach rozwoju, jak dopuszczenie statków do ruchu, a od kilku lat powstają kolejne odnogi jak certyfikacja usług, system zarządzania, dział szkoleniowy i nadzory przemysłowe. Nadzorowi podlega wszystko co nie kwalifikuje się jako statek, np. platformy sektora offshore oil and gas.

Czemu służy certyfikat dla morskich farm wiatrowych?

Na początku października, PRS wydał dokument certyfikacyjny dla branży offshore wind, a więc dla morskich farm wiatrowych, liczący ponad 100 stron. Publikacja odnosi się do konstrukcji i działań dotyczących przeprowadzenia całego procesu i skupia się on na aspektach technicznych czy obiegu dokumentów co ma służyć uporządkowaniu przepisów. PRS podkreśla, że dokument ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa, poprawie zarządzaniu projektowanym, zarządzaniu ryzykiem.

W obliczu prac nad rozwojem morskich farm wiatrowych, PRS zajął się tworzeniem stosownych wymagań technicznych dotyczących turbin wiatrowych ulokowanych na obszarach morskich. W efekcie własnych prac rozwojowo-badawczych, a także dzięki wykorzystaniu doświadczenia partnerów biznesowych, PRS opracował dokument Morskie Farmy Wiatrowe. Publikacja jest skierowana do inwestorów, wykonawców, producentów materiałów, wyrobów i urządzeń, a także dostawców usług na rzecz MFW .Dokument  obejmuje cały cykl życia Morskich Farm Wiatrowych – od przygotowania inwestycji, poprzez projektowanie, prefabrykację, transport i instalację, rozruch i eksploatację, do wycofania z eksploatacji i zagospodarowania odpadów.

Paweł Mawduk z inspektoratu offshore w Polskim Rejestrze Statków podkreślił na konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej Offshore 2019 na początku października, że jego instytucja nie chce, aby ta publikacja była zamknięta, a jej zapisy zostały potraktowane jako sztywne i niezmienne. – Chcemy, aby dokument ten był pomocny i podlegał dalszym dyskusjom trzem zainteresowanym podmiotom: inwestorom, administracji i producentów elementów farm wiatrowych – powiedział podczas panelu. Zastrzegł jednak, że publikacja omawianego aktu nie kończy procesu konsultacji.  Podkreślił, że prace nad tym dokumentów pierwotnie rozpoczęto jeszcze w 2003 roku, później ponownie w 2012 roku. Wówczas jednak prace nie zostały ukończone. Udało się je sfinalizować w latach 2018-2019.

Brakujące ogniwo polskiego offshore (RELACJA)

Za co będą przydzielane świadectwa?

Jak czytamy w dokumencie, proces rozwoju projektu morskiej farmy wiatrowej to – jak podaje PRS –  zespół działań, których celem jest bezpieczne wprowadzenie energii elektrycznej wyprodukowanej przez morskie farmy wiatrowe do krajowej sieci energetycznej, zaczynający się od podjęcia decyzji rozpoczęcia analiz dot. warunków i opłacalności przedsięwzięcia przez potencjalnego właściciela, a kończący się w momencie doprowadzenia zajętego przez morskich farm wiatrowych obszaru do akceptowalnego stanu sprzed jej instalacji. PRS rezerwuje sobie możliwość uczestniczenia na każdym etapie administracyjnym, czy też technicznym, w zakresie, który zostanie uzgodniony.

PRS wystawia odpowiednie świadectwa (certyfikaty) i dokumenty. PRS może wystawić świadectwo zgodności wykonania lub przeprowadzenia procesu według zastosowanych przepisów. PRS akceptuje świadectwa i certyfikaty wystawione przez inne jednostki certyfikujące po odrębnym rozpatrzeniu. Certyfikat zgodności dla morskich farm wiatrowych to dokument potwierdzający zgodność wykonanego obiektu z dokumentacją techniczną, wymaganiami odnośnych norm technicznych, niniejszych przepisów, wymaganiami przyłączenia do sieci oraz obowiązującego prawa. Kolejny certyfikat bezpieczeństwa dla morskich farm wiatrowych to dokument potwierdzający uzyskanie zdolności wykonanego obiektu do bezpiecznej eksploatacji przy zachowaniu zakładanych parametrów pracy, z punktu widzenia przyjętych norm konstrukcyjnych, doboru materiałów, jakości wykonania prac instalacyjnych oraz przeprowadzonych badań i testów. Certyfikat bezpieczeństwa dla morskich farm wiatrowych ma być wydany po wystawieniu przez PRS, certyfikatu zgodności dla poszczególnych morskich elektrowni wiatrowych.

W tym kontekście warto przywołać inny zapis tego dokumentu. Wytyczne i procedury obliczeniowe mogą być zastępowane innymi metodykami pod warunkiem jednak udowodnienia, iż są one efektywne w praktyce i bezpieczne. –  Istotne znaczenie ma zarządzanie ciągłością działania w cyklu życia – czytamy w dokumencie.

Będą dalsze konsultacje

Przyznał, że publikacja nie była szeroko konsultowana, co nie oznacza że nie była konsultowana wcale. Prace nad ostateczną wersją projektu tego dokumentu podjął się wewnętrzny interdyscyplinarny zespołu, następnie odbywała się wewnętrzna recenzja. Dalej dokument był przesyłany do zewnętrznych podmiotów, organizacji, których uwagi zostały implementowane. Finalnie ostateczną wersję dokumentu była opiniowana przez radę techniczną PRS. Jest to ciało doradcze złożone z niezależnych ekspertów i instytucji – Proces pracy nad dokumentem i jego konsultacje były prowadzone w sposób krytyczny względem samego dokumentu – podkreślił Paweł Mawduk. Przyznał, że zamiast szerokich konsultacji zdecydowano się na wąskie. – Dzięki temu mamy już dokument i możemy o nim dyskutować. Nie zamykamy się, chcemy rozpocząć dialog z interesariuszami, wykonawcami i administracją – powiedział.

Czy certyfikat będzie wiążący?

Paweł Mawduk powiedział, że prace nad tym dokumentem będą nadal kontynuowane. – Nie wiemy jak często będzie on aktualizowany – powiedział. Podczas debaty pojawiło się ważne pytanie. Czy dokument będzie umocowany prawnie, czy będzie traktowany jako wytyczne i czy dokument wiążący? Paweł Mawduk przyznał, że ów akt nie musi być umocowany prawnie.  – Jest tu pełna dowolność. Jak w prawie budowlanym, w którym nie ma konieczności stosowania polskich norm, jest wskazane, że można jest stosować, ale czy to zastosujemy? Jest tu pełna dowolność inwestora – ocenił.

Uwagi do konsultacji dokumentu oraz do jego treści mają także firmy, które są angażują się w polski offshore, jak norweska firma Equnior, która razem z Polenergią jest zaangażowana w realizację trzech projektów farm wiatrowych na Bałtyku: Bałtyk Środkowy III, Bałtyk Środkowy II oraz Bałtyk I. Podczas tego samego panelu Michał Jerzy Kołodziejczyk, Manager Business Development, New Energy Solutions w Equinor powiedział, że dokument PRS jest przykładem kolejnych wyzwań piętrzących się przed inwestorami. – To negatywny przykład. Procesu konsultacji PRS de facto nie było, a sam dokument nakłada wiele obostrzeń na branże i wprowadza regulacje nie znane na innych rynkach.  Jeden podmiot jest wydawcą regulacji ,wydawcą certyfikatów i ocena zgodność z tymi certyfikatami. To dotychczas niespotykane rozwiązanie. Certyfikacja w różnych krajach występuje jak w  Danii i w Niemczech. W Wielkiej Brytanii jej nie ma i tam branża radzi sobie bardzo dobrze. Tam skopiowano podejście z sektora oil nad gas, gdzie deweloper przygotowuje dokumentacje zgodnie z  wytycznymi i podaje się procesie samooceny przez inny podmiot. To pozwala przewidzieć koszty, oszacować i skrócić proces. Te, przedstawione w tym dokumencie nie są przewidywalne i nie skrócą procesu inwestycji, a mogą go tylko wydłużyć – powiedział.

Przykład spawacza z Korei

Michał Kołodziejczyk podał przykład spawaczy, którzy będą budować statki na potrzeby branży offshore. Pytał on podczas panelu, czy spawacze, którzy mają spawać statki, mają być certyfikowani przez PRS, na miejscu budowy statków, czyli np. w Korei Południowej. Paweł Mawduk powiedział, że dane osoby i instytucji powinny być uznane przez PRS lub inną jednostkę certyfikującą. Należy jednak dodać, że z treści dokumentu wynika, że ostateczna decyzja i tak należy do PRS. Czytamy w rzeczonym fragmencie, iż podmiot jest zobowiązany wykazać, że wszyscy spawacze i operatorzy spawania, którzy mają być zatrudnieni przy konstrukcji, są odpowiednio wykwalifikowani zgodnie z dokumentem PRS i posiadają doświadczenie w rodzaju proponowanej pracy i we właściwym stosowaniu procesów spawania zgodnie z dokumentem PRS.  – Wszystkie zmiany podczas trwania projektu podlegają akceptacji inspektora PRS, mają być udokumentowane i dołączone do dokumentacji powykonawczej. Kwalifikacje personelu spawającego potwierdzone przez inną jednostkę certyfikującą mogą być uznane po odrębnym rozpatrzeniu – czytamy w dokumencie PRS.

Czas na drugą turę konsultacji z branżą

Branża polskiego sektora morskich farm wiatrowych wydaje się być zaskoczona wydanym dokumentem. Wciąż czeka na regulacje jak ustawa offshore, system wsparcia czy model przyłączy, a teraz poza żmudnym procesem lokalizacyjnym, konsultacyjnymi i środowiskowym pojawia się konieczność zaznajomienia z dokumentem certyfikacyjnym. PRS zapowiada co prawda, że jest gotowy do dalszych rozmów. Można wiec założyć, że jest otwarty na zmiany w tym dokumencie. PRS informuje, że dokument nie musi być umocowany prawnie, i to od firm powinno zależeć, czy się do niego ustosunkują. Praktyka pokazuje jednak, że firmy zagraniczne, które mają wejść kapitałowo i technologicznie w rozwój morskich farm wiatrowych mogą ten dokument traktować jako kolejny element niepewności, który może przełożyć na wzrost ryzyka, czasu i kosztów. Deweloperzy chcąc być całkowicie pewni, że prace prowadzone są zgodne ze wszystkimi wytycznymi, prawdopodobnie będą się decydować na uwzględnienie tej certyfikacji. Branża może zatem uznać za konieczne rozpoczęcie drugiego etapu konsultacji, tym razem szerokich i z możliwością uelastyczniania dokumentu certyfikacyjnego.

Sawicki: Czy offshore nie wypali jak kiedyś gaz łupkowy?

 

Najnowsze artykuły