Sytuacja na rynku ropy jest niestabilna, z kilkoma scenariuszami zdarzeń. Wszystko może jednak pokrzyżować pandemia i kolejne wzrosty zakażeń, które mogą nadejść jesienią – mówi Dorota Sierakowska, analityczka rynku ropy w Domu Maklerskim BOŚ w rozmowie z BiznesAlert.pl.
Sytuacja pandemiczna a ceny ropy
– Sytuacja na rynkach ropy maluje się ciekawie. W tym momencie scenariusz bazowy wskazuje, że sezonowo wzrósł popyt na ropę naftową i ogólnie na paliwa, na co wpływ mają letnie wyjazdy wakacyjne, wzmożone po zniesieniu wielu pandemicznych restrykcji w Ameryce Północnej i Europie. Ten efekt widać przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, gdzie zapasy ropy w ostatnich tygodniach wyraźnie spadają. Rysą na tym optymistycznym obrazku jest trudna sytuacja pandemiczna w innych częściach świata (Azja, Ameryka Południowa). Zresztą, pandemia to temat, który wraca na rynek ropy jak bumerang, ponieważ pojawił się wariant Delta i związane z tym obawy o powrót lockdownów w ciągu najbliższych miesięcy. Szybkie rozprzestrzenianie się wariantu Delta i brak stuprocentowej odporności nawet osób zaszczepionych, budzą obawy o kolejną trudną jesień – mówi Dorota Sierakowska.
– Wzrost popytu na paliwa w sezonie letnim najprawdopodobniej doprowadzi do pojawienia się nierównowagi popytu i podaży na globalnym rynku ropy w kolejnych tygodniach i miesiącach. OPEC+ zakłada, że w II połowie 2021 roku zaobserwujemy wyraźny wzrost globalnego popytu na ropę naftową, a nawet chwilowy deficyt na światowym rynku tego surowca. W dniach 1-2 lipca OPEC+ debatuje nad dalszymi losami porozumienia naftowego – i jest duża szansa, że zdecyduje się na stopniowe zwiększanie wydobycia również od sierpnia. My w tym momencie mamy decyzję dotyczącą stopniowego zwiększania wydobycia ropy od maja do lipca, a na najbliższym spotkaniu OPEC+ zapadnie decyzja o tym, co dalej. Obecnie wygląda na to, że OPEC+ zdecyduje się na dalsze podwyżki produkcji ropy, ale to, czy raport zostanie odczytany optymistycznie czy pesymistycznie, będzie zależało od tego na jak długo OPEC+ przedłuży ewentualne podwyżki. Jeżeli się okaże, że kartel podejdzie do tematu ostrożnie i podejmie decyzję dotyczącą np. sierpnia i września, to może oznaczać, że boi się tego, co będzie jesienią. Wtedy tego typu retoryka OPEC+ mogłaby być negatywnie odebrana przez rynki. A jeśli OPEC+ stworzy bardziej długofalowy plan, to oznacza to, że mimo potencjalnej kolejnej fali pandemii, nadal wierzy w scenariusz zwiększonego popytu na ropę – tłumaczy ekspertka.
– Z zaburzonym bilansem popytu i podaży na rynku ropy mamy do czynienia już od dłuższego czasu. Najgorsza sytuacja miała miejsce oczywiście w zeszłym roku, kiedy to na globalnym rynku mieliśmy do czynienia z bezprecedensowo dużą nadwyżką na rynku ropy naftowej i przepełnionymi magazynami. Na początku tego roku popyt i podaż zaczęły zmierzać ku równowadze, a ostatnie wypowiedzi kartelu sugerują, że w II połowie bieżącego roku może nawet chwilowo powstać deficyt. Natomiast z prognoz OPEC można wyczytać, że kartel spodziewa się, że stan ten będzie trwał krótko. Już wiosną przyszłego roku zwiększenie produkcji może doprowadzić do nierównowagi, ale w drugą stronę, to znaczy ogromnej nadwyżki na rynku. Tao, jak będzie ona duża, zależeć będzie od przebiegu pandemii. Dlatego sądzę, że o ile w krótkoterminowym ujęciu ceny ropy mają solidne wsparcie w postaci rosnącego popytu, to o wzrosty cen ropy będzie trudno w dłuższej perspektywie – przypomina.
Opracował Mariusz Marszałkowski
Ropa jest najdroższa od trzech lat. Optymizm rynku studzi widmo kolejnej fali koronawirusa