Stare potęgi tracą rynek ropy na rzecz USA. Rosja rozważa opuszczenie porozumienia naftowego

16 stycznia 2020, 07:00 Alert

OPEC przewiduje spadek zapotrzebowania na ropę kartelu pomimo wzrostu zapotrzebowania globalnego ze względu na wzrost udziałów producentów z USA, którzy notują rekord wydobycia. To ważny sygnał wobec sugestii porzucenia porozumienia naftowego przez Rosję.

Tankowiec naftowy. Fot. Wikimedia Commons
Tankowiec naftowy. Fot. Wikimedia Commons

Kartel OPEC przewiduje, że USA zanotują w ostatnim kwartale 2020 roku rekord wydobycia ropy naftowej na poziomie 20,21 mln baryłek dziennie, zbliżając się do poziomu zapotrzebowania amerykańskiego na ten surowiec wynoszącego 21,34 mln baryłek.

OPEC obniża prognozę zapotrzebowania na ropę kartelu o 0,1 mln do 29,5 mln baryłek dziennie, czyli o 1,2 mln mniej niż w całym 2019 roku. Kartel przewiduje dalszy spadek udziałów rynkowych na korzyść producentów z USA, Kanady, Brazylii, Kanady, Australii, Norwegii i Gujany pomimo wzrostu globalnego zapotrzebowania na ropę prognozowanego na poziomie 1,22 mln baryłek dziennie, czyli o 0,14 mln więcej niż w poprzednim miesiącu. Jeżeli ta prognoza się sprawdzi, poskutkuje wzrostem zapotrzebowania wyższym o 30 procent w stosunku do tempa notowanego w 2019 roku.

Skumulowany wzrost podaży od producentów spoza OPEC w 2020 roku ma wynieść 2,35 mln baryłek dziennie. To wzrost z 1,86 mln notowanych w 2019 roku. Ma być wspierany przez korzystną politykę monetarną, poprawę sytuacji na rynkach finansowych oraz wzrost podaży spoza OPEC.

Te dane mogą mieć kluczowe znaczenie dla przyszłości porozumienia naftowego, które w założeniu miało doprowadzić do podwyżki cen ropy naftowej, ale pośrednio poprawiło rentowność wydobycia konkurencji OPEC, jak producenci amerykańscy. Porozumienie zostało zawarte przez kraje OPEC i dwunastu producentów spoza niego, czyli tak zwaną grupę OPEC+. Zakłada ograniczenie wydobycia o w sumie 1,2 mln baryłek dziennie. Rosjanie sugerują, że mogą wycofać się z układu. Bez ograniczeń mogliby skuteczniej rywalizować o udziały rynkowe zdobywane przez nową konkurencję.

Reuters/Wojciech Jakóbik