Chociaż plotki o możliwej interwencji kartelu OPEC na rynku ropy naftowej dały cenom surowca lekki oddech, spada ona systematycznie i niebawem może przekroczyć poziom 30 dolarów za baryłkę.
O 8.30 polskiego czasu baryłka Brent kosztowała 31,04 a WTI 30,75 dolarów. Obie mieszanki zyskiwały na wartości. Powodem mogło być wezwanie Nigerii, dzierżącej obecnie przewodnictwo w OPEC, do nadzwyczajnego posiedzenia OPEC w sprawie spadających cen surowca. Ostatnie spotkanie organizacji w grudniu 2015 roku zakończyło się brakiem decyzji, bo podzieliła się ona na dwa obozy – zwolenników pozostawienia ceny surowca rynkowi na czele z Arabią Saudyjską, oraz kraje, które domagają się interwencji mającej na celu wywindowanie wartości baryłki, jak Iran czy wspomniana Nigeria.
– Ropa Brent zmierza ku 30 dolarom za baryłkę. Już mieliśmy poziom 30,50 dolarów – ocenia Marcin Roszkowski, prezes Insytutu Jagiellońskiego. – Spadki początku poprzedniego tygodnia zostały uruchomione w dużej mierze informacjami z rynku chińskiego, natomiast wygląda na to że dzisiejsza kontynuacja może się wiązać z presją na utrzymania silnego dolara. Wszystkie dotychczasowe czynniki fundamentalne i techniczne dotyczące ropy cały czas są w mocy.