icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Poprawa: Orlen korzysta z efektów dywersyfikacji na rynku ropy (ROZMOWA)

Nowa umowa Orlenu na dostawy ropy od rosyjskiego Rosnieftu z mniejszym wolumenem jest częścią systemowego procesu dywersyfikacji dostaw ropy do Polski. To ważny element zapewniania polskiego bezpieczeństwa nie tylko w wymiarze energetycznym, ale i szerszym kontekście – mówi dr Paweł Poprawa z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl Dlaczego Orlen od kilku lat decyduje się na zmniejszanie zakupów ropy od rosyjskiego Rosnieftu?

Dr Paweł Poprawa: To wynik systematycznej polityki dywersyfikacji dostaw surowców do rafinerii Orlenu. Jest to słuszny kierunek, biorąca pod uwagę korzyść, którą posiadamy, a którą jest Naftoport w Gdańsku. Od lat trwają prace mające na celu zwiększenie przepustowości tego terminala, tak aby jeszcze więcej różnorodnej ropy mogło do nas trafiać. Dodatkowo, niebawem rozpoczną się prace polegające na zwiększeniu elastyczności transportowej surowca z Gdańską do Płockiej rafinerii, czyli wybudowaniem drugiej nitki ropociągu Pomorskiego. To wszystko sprawia, że możemy coraz elastyczniej wybierać dostawców ropy. Orlen od kilku lat prowadzi politykę dywersyfikację dostaw ropy. Ta polityka ma dwa podłoża. Pierwszy jest czysto biznesowy. Rosja przez lata miała monopol na dostawy do Polski, co przekładało się na mniej korzystne dla nas warunki tych dostaw. Drugim podłożem jest podłoże polityczne, związane z ogólnym kierunkiem polityki państwa. Trzeba pamiętać, że Rosja czerpie ogromne zyski z handlu węglowodorami i kupowanie surowców od Rosji jest jednoznaczne z tym, że pieniądze trafiające do tego państwa z tego tytułu zasilają jego agresywną politykę zagraniczną. Dywersyfikacja może przynieść korzyść, ponieważ Polska z czasem może zastosować „odwrócony szantaż energetyczny”, czyli warunkować biznes z podmiotami rosyjskimi jakością ogólnych relacji między oboma państwami. To bez wątpienia korzystny kierunek i jedyny, który może przynieść wymierne korzyści nie tylko w wymiarze czysto ekonomicznym, ale także w sferze szerszego kontekstu bezpieczeństwa.

Jakie kierunki dostaw mogą być alternatywą wobec ropy rosyjskiej? Wiemy, że przez lata marka Urals była uznawana za jedną z najbardziej odpowiednich do przerobu w rafineriach polskich.

Tutaj sprawa wygląda następująco. Im gorsza jakość surowej ropy, tym większe koszty związane są z jej przerobem podczas procesu rafinacji. Ropa Urals jest dość niskiej jakości surowcem, wyróżniającym się dużym zasiarczeniem. To powoduje na etapie rafinacji konieczność jej odsiarczania. Ropa z wielu innych kierunków nie ma takich właściwości, przez co nie wymaga takiego poziomu zaangażowania technologicznego. To nie jest tak, że polskie rafinerie nie są w stanie przerabiać innej ropy niż rosyjskiej, ponieważ od kilku lat właśnie ta nierosyjska ropa coraz częściej wchodzi na nasz rynek. Ten argument o konieczności zakupu ropy rosyjskiej, ponieważ do niej ograniczają nas dostępne dla nas technologie, byłą częścią narracji próbującej zmuszać nas do utrzymywania dużych zakupów ropy właśnie ze Wschodu.

Nam dostęp do naftoportu daje silną elastyczność w odróżnieniu od Rosjan, którzy są mocno związani ze swoimi klientami poprzez ropociągi budowane jeszcze w czasach Związku Sowieckiego. Rosjanie mają słaby dostęp do światowego rynku handlu ropą poprzez tankowce ze względu na małą liczbę terminali naftowych, które nie zamarzają w zimę. Dlatego też, powstał m.in. naftoport w Gdańsku, który w założeniu miał eksportować ropę rosyjską całorocznie, gdyż nie jest on skuty lodem w zimę.

Jeżeli jesteśmy przy dywersyfikacji, ostatnio pojawiła się kolejna informacja o historycznej, rocznej umowie na dostawy ropy ze Stanów Zjednoczonych od koncernu Exxon Mobil. Czy Amerykanie mogą z czasem zastąpić Rosjan?

Nie wiemy jakie są długoterminowe plany Orlenu, ale patrząc z perspektywy ekonomicznej, nie chodzi tylko o zastępowanie jednego dostawcy drugim, ale by mądrze uzupełniać i żonglować kierunkami dostaw ropy. Chodzi o stały i elastyczny dostęp do globalnego rynku. My dzięki portowi w Gdańsku możemy tę elastyczność mieć i sprowadzać surowiec z różnych kierunków, w tym z USA, Rosji i od innych globalnych producentów. Trzeba zwrócić uwagę, że Polska jest znaczącym importerem ropy. W odróżnieniu od gazu ziemnego, którego konsumujemy stosunkowo mało na tle Europy, to w przypadku ropy naftowej jesteśmy bardzo liczącym się rynkiem. Nie tylko chodzi o Polskę, ale poprzez posiadanie rafinerii na Litwie i w Czechach, daje nam to dostęp do 50 mln konsumentów. To jest nasza duża przewaga. W latach wcześniejszych, 10 procent rosyjskiego eksportu ropy trafiało właśnie do rafinerii będących w polskich rękach. To nasz ogromny atut w rozmowie z potencjalnymi kontrahentami. Technicznie czy ta ropa czy inna nie stanowi problemu.

Wspomniał Pan o gazie. W kontekście gazu bierzemy pod uwagę możliwość całkowitej rezygnacji z rosyjskich dostaw. Czy podobnie może być z ropą dostarczaną z tego kierunku?

Nie sądzę, aby polskie podmioty zamierzały całkowicie rezygnować z ropy rosyjskiej. Prowadząc dywersyfikację likwidujemy szkodliwy monopol, który przez lata się utrzymywał. Teraz mając inne możliwości w obrazowy sposób pokazujemy Rosjanom jak może wyglądać przyszłość, jeżeli ona nie zmieni swojej polityki. Chodzi bardziej o to, by mieć wybór, a nie koniecznie by już go dokonać. Patrząc na skalę zapotrzebowania na ropę w Polsce, Czechach i w państwach bałtyckich, mając na uwadze, że są to rynki coraz intensywniej rozwijając się gospodarczo, dodatkowo połączone ropociągami, jesteśmy rynkiem, o który warto się bić i warto mieć podejście biznesowe. Rosja, połączona z tym rynkiem ropociągami, będzie zmuszona o niego zabiegać. Obecnie właśnie import ropy naftowej stanowi jedyny strategiczny argument, który Polska posiada w swoich rękach, pozwalający nam aktywnie i partnersko kreować relacje z Rosją. W materii ekonomicznej, nie ma dużych różnic w zakresie cen surowca rosyjskiego czy innego. Ropa rosyjska jest tańsza, ale nie dlatego, że kupujemy ją z rabatami, ale dlatego, że ma ona gorsze parametry. Nie wpływają one jednak znacznie na ekonomię rafinacji. Funkcjonowanie globalnego rynku ropy dokładnie obrazuje, jakich korzyści oczekujemy od dywersyfikacji gazowej. Dzięki istnieniu globalnego rynku ropy naftowej, jej cena oferowana nam przez Rosjan musi odpowiadać rzeczywistości. Inaczej było dotychczas z gazem, którego rynek w Polsce był do niedawna mocno monopolizowany przez dostawców ze Wschodu. Ale i to się powoli zmienia właśnie w kierunku rynkowej normalności.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Dlaczego dostawy ropy przez Ropociąg Przyjaźń wysychają?

Nowa umowa Orlenu na dostawy ropy od rosyjskiego Rosnieftu z mniejszym wolumenem jest częścią systemowego procesu dywersyfikacji dostaw ropy do Polski. To ważny element zapewniania polskiego bezpieczeństwa nie tylko w wymiarze energetycznym, ale i szerszym kontekście – mówi dr Paweł Poprawa z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl Dlaczego Orlen od kilku lat decyduje się na zmniejszanie zakupów ropy od rosyjskiego Rosnieftu?

Dr Paweł Poprawa: To wynik systematycznej polityki dywersyfikacji dostaw surowców do rafinerii Orlenu. Jest to słuszny kierunek, biorąca pod uwagę korzyść, którą posiadamy, a którą jest Naftoport w Gdańsku. Od lat trwają prace mające na celu zwiększenie przepustowości tego terminala, tak aby jeszcze więcej różnorodnej ropy mogło do nas trafiać. Dodatkowo, niebawem rozpoczną się prace polegające na zwiększeniu elastyczności transportowej surowca z Gdańską do Płockiej rafinerii, czyli wybudowaniem drugiej nitki ropociągu Pomorskiego. To wszystko sprawia, że możemy coraz elastyczniej wybierać dostawców ropy. Orlen od kilku lat prowadzi politykę dywersyfikację dostaw ropy. Ta polityka ma dwa podłoża. Pierwszy jest czysto biznesowy. Rosja przez lata miała monopol na dostawy do Polski, co przekładało się na mniej korzystne dla nas warunki tych dostaw. Drugim podłożem jest podłoże polityczne, związane z ogólnym kierunkiem polityki państwa. Trzeba pamiętać, że Rosja czerpie ogromne zyski z handlu węglowodorami i kupowanie surowców od Rosji jest jednoznaczne z tym, że pieniądze trafiające do tego państwa z tego tytułu zasilają jego agresywną politykę zagraniczną. Dywersyfikacja może przynieść korzyść, ponieważ Polska z czasem może zastosować „odwrócony szantaż energetyczny”, czyli warunkować biznes z podmiotami rosyjskimi jakością ogólnych relacji między oboma państwami. To bez wątpienia korzystny kierunek i jedyny, który może przynieść wymierne korzyści nie tylko w wymiarze czysto ekonomicznym, ale także w sferze szerszego kontekstu bezpieczeństwa.

Jakie kierunki dostaw mogą być alternatywą wobec ropy rosyjskiej? Wiemy, że przez lata marka Urals była uznawana za jedną z najbardziej odpowiednich do przerobu w rafineriach polskich.

Tutaj sprawa wygląda następująco. Im gorsza jakość surowej ropy, tym większe koszty związane są z jej przerobem podczas procesu rafinacji. Ropa Urals jest dość niskiej jakości surowcem, wyróżniającym się dużym zasiarczeniem. To powoduje na etapie rafinacji konieczność jej odsiarczania. Ropa z wielu innych kierunków nie ma takich właściwości, przez co nie wymaga takiego poziomu zaangażowania technologicznego. To nie jest tak, że polskie rafinerie nie są w stanie przerabiać innej ropy niż rosyjskiej, ponieważ od kilku lat właśnie ta nierosyjska ropa coraz częściej wchodzi na nasz rynek. Ten argument o konieczności zakupu ropy rosyjskiej, ponieważ do niej ograniczają nas dostępne dla nas technologie, byłą częścią narracji próbującej zmuszać nas do utrzymywania dużych zakupów ropy właśnie ze Wschodu.

Nam dostęp do naftoportu daje silną elastyczność w odróżnieniu od Rosjan, którzy są mocno związani ze swoimi klientami poprzez ropociągi budowane jeszcze w czasach Związku Sowieckiego. Rosjanie mają słaby dostęp do światowego rynku handlu ropą poprzez tankowce ze względu na małą liczbę terminali naftowych, które nie zamarzają w zimę. Dlatego też, powstał m.in. naftoport w Gdańsku, który w założeniu miał eksportować ropę rosyjską całorocznie, gdyż nie jest on skuty lodem w zimę.

Jeżeli jesteśmy przy dywersyfikacji, ostatnio pojawiła się kolejna informacja o historycznej, rocznej umowie na dostawy ropy ze Stanów Zjednoczonych od koncernu Exxon Mobil. Czy Amerykanie mogą z czasem zastąpić Rosjan?

Nie wiemy jakie są długoterminowe plany Orlenu, ale patrząc z perspektywy ekonomicznej, nie chodzi tylko o zastępowanie jednego dostawcy drugim, ale by mądrze uzupełniać i żonglować kierunkami dostaw ropy. Chodzi o stały i elastyczny dostęp do globalnego rynku. My dzięki portowi w Gdańsku możemy tę elastyczność mieć i sprowadzać surowiec z różnych kierunków, w tym z USA, Rosji i od innych globalnych producentów. Trzeba zwrócić uwagę, że Polska jest znaczącym importerem ropy. W odróżnieniu od gazu ziemnego, którego konsumujemy stosunkowo mało na tle Europy, to w przypadku ropy naftowej jesteśmy bardzo liczącym się rynkiem. Nie tylko chodzi o Polskę, ale poprzez posiadanie rafinerii na Litwie i w Czechach, daje nam to dostęp do 50 mln konsumentów. To jest nasza duża przewaga. W latach wcześniejszych, 10 procent rosyjskiego eksportu ropy trafiało właśnie do rafinerii będących w polskich rękach. To nasz ogromny atut w rozmowie z potencjalnymi kontrahentami. Technicznie czy ta ropa czy inna nie stanowi problemu.

Wspomniał Pan o gazie. W kontekście gazu bierzemy pod uwagę możliwość całkowitej rezygnacji z rosyjskich dostaw. Czy podobnie może być z ropą dostarczaną z tego kierunku?

Nie sądzę, aby polskie podmioty zamierzały całkowicie rezygnować z ropy rosyjskiej. Prowadząc dywersyfikację likwidujemy szkodliwy monopol, który przez lata się utrzymywał. Teraz mając inne możliwości w obrazowy sposób pokazujemy Rosjanom jak może wyglądać przyszłość, jeżeli ona nie zmieni swojej polityki. Chodzi bardziej o to, by mieć wybór, a nie koniecznie by już go dokonać. Patrząc na skalę zapotrzebowania na ropę w Polsce, Czechach i w państwach bałtyckich, mając na uwadze, że są to rynki coraz intensywniej rozwijając się gospodarczo, dodatkowo połączone ropociągami, jesteśmy rynkiem, o który warto się bić i warto mieć podejście biznesowe. Rosja, połączona z tym rynkiem ropociągami, będzie zmuszona o niego zabiegać. Obecnie właśnie import ropy naftowej stanowi jedyny strategiczny argument, który Polska posiada w swoich rękach, pozwalający nam aktywnie i partnersko kreować relacje z Rosją. W materii ekonomicznej, nie ma dużych różnic w zakresie cen surowca rosyjskiego czy innego. Ropa rosyjska jest tańsza, ale nie dlatego, że kupujemy ją z rabatami, ale dlatego, że ma ona gorsze parametry. Nie wpływają one jednak znacznie na ekonomię rafinacji. Funkcjonowanie globalnego rynku ropy dokładnie obrazuje, jakich korzyści oczekujemy od dywersyfikacji gazowej. Dzięki istnieniu globalnego rynku ropy naftowej, jej cena oferowana nam przez Rosjan musi odpowiadać rzeczywistości. Inaczej było dotychczas z gazem, którego rynek w Polsce był do niedawna mocno monopolizowany przez dostawców ze Wschodu. Ale i to się powoli zmienia właśnie w kierunku rynkowej normalności.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Dlaczego dostawy ropy przez Ropociąg Przyjaźń wysychają?

Najnowsze artykuły