Po ataku USA na Iran można spodziewać się ucieczki do bezpiecznych aktywów, czyli m.in. umocnienia dolara i osłabienia złotego, ale ten efekt powinien być umiarkowany – powiedział ekonomista PKO BP Mirosław Budzicki.
W niedzielę USA przeprowadziły atak na trzy obiekty atomowe w Iranie. Prezydent USA Donald Trump powiedział także, że na razie nie są planowane kolejne ataki na Iran. Wcześniej, bo ponad tydzień temu, Iran został zaatakowany przez Izrael.
„Reakcją na to, co się wydarzyło, będzie klasyczny risk off, czyli ucieczka do bezpiecznych aktywów. Można spodziewać się umocnienia dolara, który zresztą już od pewnego czasu umiarkowanie zyskuje na wartości. Umiarkowanie, bo generalnie dolar ostatnio zachowuje się słabiej ze względu na zmianę polityki gospodarczej USA” – powiedział strateg banku PKO BP Mirosław Budzicki.
Atak wpłynie też na giełdy
Zdaniem ekonomisty, ten odwrót od ryzykownych aktywów będzie widoczny także na giełdach, gdzie można się spodziewać spadku indeksów. W przypadku Polski można spodziewać się osłabienia złotego, jednak powinno być ono umiarkowane.
„To, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, na razie nie wpłynęło na notowania złotego, one są dość stabilne. Ale trzeba też zwrócić uwagę, że ostatnio mieliśmy wydarzenia takie jak przegłosowanie wotum zaufania do rządu czy też zmiana stanowiska Rady Polityki Pieniężnej na mniej gołębie, co powinno umocnić złotego. To, że tak się nie stało, sugeruje, że jednak czynniki globalne złotemu nie pomagały. Sądzę, że teraz można spodziewać się osłabienia złotego, ale będzie ono umiarkowane i krótkotrwałe” – powiedział ekonomista.
W piątek, na koniec handlu, euro kosztowało blisko 4,27 zł, a dolar nieco ponad 3,7 zł.
Co z rynkiem obligacji?
Mirosław Budzicki zwrócił uwagę, że nieco inaczej na ostatnie wydarzenia reagowały rentowości obligacji. Generalnie bowiem odwrót od ryzykownych aktywów powinien prowadzić do wzrostu cen obligacji takich krajów jak USA, czyli do spadków rentowości. A tymczasem te zmieniały się w niewielkim stopniu.
„Te wydarzenia mają miejsce na Bliskim Wschodzie, czyli w regionie bogatym w ropę i gaz. Rynek obawia się, że konsekwencją ataków będzie zablokowanie cieśniny Ormuz i w efekcie dojdzie do ograniczenia podaży ropy i gazu na świecie. Ropa już podrożała wyraźnie po ataku Izraela na Iran, cena baryłki ropy typu Brent wzrosła z ok. 70 dolarów do ok. 78 dolarów. Wzrost cen ropy naftowej działa proinflacyjnie, co z kolei może doprowadzić do wstrzymania czy ograniczenia obniżek stóp, których spodziewa się rynek, a to prowadzi do wzrostu rentowności. A więc z jednej strony mamy obawy związane z eskalacją konfliktu, co powinno prowadzić do spadku rentowności, a jednocześnie obawy o inflację mogą doprowadzić do ich wzrostu, a więc oba efekty się znoszą” – powiedział Budzicki.
Podkreślił, że także w przypadku polskich obligacji było widać podobny efekt i rentowności polskich papierów były również dość stabilne. Dodał, że dla dalszego rozwoju sytuacji kluczowe będzie to, ile konflikt potrwa i czy odpowiedź Iranu będzie ograniczona. Przypomniał, że do tej pory Iran – wbrew zapowiedziom o atakach na bazy USA – ograniczył się do bombardowania rakietami i dronami Izraela.
„Jeśli odpowiedź Iranu nadal będzie ograniczona, wówczas rynek zapewne uzna, że konflikt pozostanie ograniczony i będzie można spodziewać się jedynie umiarkowanej reakcji rynków, zbliżonej do tego, co mieliśmy do tej pory. Jeśli jednak okaże się, że Iran zdecyduje się na eskalację i odpowie np. atakami na amerykańskie bazy czy bazy krajów europejskich, to można spodziewać się wyraźniejszego odpływu od ryzykowanych aktywów” – powiedział Mirosław Budzicki.
Biznes Alert / PAP/