Firmy europejskie wstrzymują plany inwestycyjne w USA do wyborów prezydenckich. Podczas kadencji Joe Bidena, Stany Zjednoczone zrobiły zwrot w kierunku odnawialnych źródeł energii i oferowały wiele zachęt inwestorom, również tym z Europy. Istnieje prawdopodobieństwo, że ewentualne zwycięstwo Donalda Trumpa zakręci subsydia na rzecz czystej energii i znów ożeni Amerykanów z paliwami kopalnymi.
– W ostatnich latach firmy europejskie zostały przyciągnięte do USA przez hojne zachęty, które oferuje polityka ustępującego prezydenta Joe Bidena, promująca odnawialne źródła energii, m.in. poprzez ustawę o redukcji inflacji (ang. Inflation Reduction Act – IRA). Teraz wstrzymują się z decyzjami inwestycyjnymi z powodu rosnących obaw, że administracja Donalda Trumpa nie poprze polityki czystej energii – podkreśla portal OilPrice.
Inflation Reduction Act to prawie 370 miliardów dolarów od państwa na inwestycje i produkcję energii słonecznej, wiatrowej, budowę magazynów energii, wydobycie minerałów czy badania nad technologią. Niejako odpowiedzią na dokument amerykański jest ustawa Net-Zero Industry Act przyjęta przez Unię Europejską w 2024 roku. Nie jest ona jednak tak atrakcyjna finansowo.
Prezydent Biden nie będzie kandydował w listopadowych wyborach i, zdaniem mediów amerykańskich, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Donald Trump wygra i będzie kontynuował politykę wspierania paliw kopalnych kosztem czystej energii. Firmy mają obawiać się obalenia lub częściowej likwidacji polityki klimatycznej Joe Bidena, w tym przepisów dotyczących metanu, wstrzymania nowych zezwoleń na eksport LNG czy obowiązku użytkowania samochodów elektrycznych.
Podczas jednego z wieców wyborczych, Trump odniósł się do zielonej polityki demokratów. Stwierdził, że niektóre proponowane przez nich rozwiązania są „niewiarygodnym marnotrawstwem pieniędzy podatników na bezsensowne zielone pomysły”
OilPrice / Jędrzej Stachura