– Wojna na Ukrainie zmieniła myślenie o paliwach kopalnych w kontekście bezpieczeństwa energetycznego. Powstające w warunkach wojennych elektrownie wiatrowe stają się remedium na zniszczoną przez Rosjan “tradycyjną” infrastrukturę energetyczną – pisze Maria Szurowska, współpracownik BiznesAlert.pl.
– Nie mieliśmy problemu, żeby przekonać ludzi do wznowienia prac nad rozwojem tej farmy wiatrowej. Wszyscy rozumieli jak bardzo ten projekt jest ważny w obliczu problemów z infrastrukturą i blackoutów – mówi Aleksandr Selishchev, dyrektor zarządzający DTEK Renewables, w rozmowie z BiznesAlert.pl. To deweloper, który stoi za projektem jedynej na świecie farmy wiatrowej budowanej w strefie konfliktu.
Tyligulska Elektrownia Wiatrowa, która znajduje się zaledwie 100 km od linii frontu w regionie Mikołajewa generuje zieloną energię za pomocą 19 turbin o łącznej zainstalowanej mocy 114 MW. Generując do 390 000 kWh elektrownia zapewnia światło w 200 000 gospodarstw domowych rocznie.
DTEK rozpoczęła budowę Tyligulskiej Elektrowni Wiatrowej pod koniec 2021 roku. W lutym 2022 roku po inwazji Rosji po zainstalowaniu 6 turbin wstrzymano prace. Wojska rosyjskie nacierały w kierunku Mikołajowa i zagraniczni partnerzy ewakuowali personel i sprzęt.
– Kiedy po 2-3 miesiącach od rozpoczęcia wojny wznowiliśmy pracę był to dobry znak dla nas wszystkich. Pokazaliśmy, że wierzymy w nasze zwycięstwo, że chcemy działać na rzecz rozwoju Ukrainy, a nie wszystko zwinąć i zapomnieć o inwestycjach. To było takie potwierdzenie, że chcemy dalej żyć, rozwijać się – wspomina Selishchev.
Latem 2022 roku prace zostały wznowione z całkowicie ukraińską załogą liczącą w szczytowym momencie 650 osób. Personel pracował w kamizelkach kuloodpornych i spędził ponad 300 godzin w schronach przeciwbombowych od sierpnia 2022 roku do kwietnia tego roku, pod ciągłym zagrożeniem atakami rakietowymi.
– Naszym zagranicznym partnerom ze względu na wewnętrzne obostrzenia i zasady bezpieczeństwa nie wolno było przebywać, a co dopiero pracować w strefie konfliktu zbrojnego. Dlatego musieliśmy powołać zupełnie nowy zespół składający się z obywateli Ukrainy. Decyzje o wznowieniu prac podjęliśmy w maju 2022 roku, a w sierpniu rozpoczęliśmy pracę – opowiada Aleksandr Selishchev.
Nowy zespół tchnął w farmę wiatrową nową energię: w ciągu 1,5 roku zainstalowano 114 MW mocy wytwórczej, co było dwa razy szybciej niż zazwyczaj w przypadku projektu o takiej skali.
– Oczywiście, dla każdej infrastruktury energetycznej istnieje teraz zagrożenie, że będzie celem ataków Rosjan, dlatego staramy się chronić elektrownie, zabezpieczać sprzęt. Ale wiele naszych stacji transformatorowych, wiele elektrowni wodnych bardzo ucierpiało w wyniku ostrzału najeźdźcy. Robimy wszystko co w naszej mocy, aby temu zapobiec – zapewnia dyrektor zarządzający DTEK Renewables.
Obecnie, DTEK Renewables stara się dokończyć projekt Tyligulskiej Elektrowni Wiatrowej, aby osiągnąć planowane 500 MW. Największym wyzwaniem jest znalezienie finansowania.
– Rozpoczęliśmy już negocjacje z dostawcą turbin, z firmami logistycznymi, teraz pozostało tylko spiąć projekt od strony finansowej. W naszym przypadku problemem jest to, że ciężko przekonać prywatnych inwestorów do budowy w strefie konfliktu zbrojnego. Z drugiej strony są takie instytucje jak IBRD, czy IFC, które nas bardzo wsparły w pierwszej fazie projektu – wyjaśnia Aleksandr Selishchev.
Inwestycje w wolność
– Będąc teraz np. w Kijowie nie odczuwa się tego, że jest wojna. Wszystko wygląda jak w normalny dzień w normalnym mieście. Ciężko uwierzyć, że nasz kraj dotyka tragedia. Oczywiście, mnóstwo naszych żołnierzy walczy na froncie, wiele rodzin jest rozłączonych – kobiety i dzieci wyjechały do Europy. To nie jest normalność, ale niestety my przeszliśmy z tym do porządku dziennego. Staramy się mieć wspólny cel, realizowanie inwestycji to świadectwo tej wiary w nasze zwycięstwo i przyszłość naszego kraju – mówi Selishchev.
Inwestycje w OZE w tym kontekście odgrywają wyjątkowo ważną rolę. Rozdrobnione źródła wytwórcze są mniej podatne na zniszczenie fizyczne niż wielkie scentralizowane zakłady. Dlatego rozwijanie projektów farm wiatrowych czy fotowoltaicznych można postrzegać jako swoistą broń w walce z najeźdźcą. Polskie firmy jako najbliższy partner i względnie doświadczony rynek powinny odgrywać tutaj rolę.
– Polskie firmy już są obecne na Ukrainie. Teraz skupiają się na infrastrukturze regularnie uszkadzanej ostrzałami, a koniecznej do funkcjonowania kraju. Kilka tysięcy polskich firm jest zainteresowanych współpracą w przyszłości, co ma duże szanse powodzenia, że względu na uprzywilejowanej pozycji Polski w tych relacjach. Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła ustawę zrównującą status Polaków z Ukraińcami na terenie Ukrainy, co otwiera dużo szersze możliwości działania i na lepszych warunkach niż firmy z pozostałych krajów UE – w imieniu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) mówi Małgorzata Żmijewska-Kukiełka, menedżer ds. Komunikacji w PSEW, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
W dorocznym orędziu do Rady Najwyższej Ukrainy z 28 grudnia 2022 roku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski stwierdził: „Musimy stać się – i staniemy się, ponieważ nie ma innego wyjścia – liderem w budowaniu nowoczesnej zielonej energii. Pozwoli nam to stworzyć zdecentralizowany system energetyczny, którego nie może zniszczyć nic, żadne uderzenie rakietowe. Dziś każdy to widzi niebezpieczne jest uzależnienie miast od kilku dużych elektrociepłowni lub elektrowni. Nowoczesne miasto potrzebuje zdecentralizowanych źródeł energii. Tylko zielona energia może to zapewnić”.
Sytuacja Ukrainy to żywy dowód na to, że odnawialne źródła energii są gwarantem bezpieczeństwa energetycznego. To z kolei powinno skłonić kraje takie jak nasz do refleksji nad uzupełnieniem dywersyfikacji kierunków dostaw gazu o zintensyfikowanie inwestycji w OZE.
– Błędem jest myślenie, że dywersyfikacja kierunków dostaw paliw kopalnych jest wystarczająco dobrym rozwiązaniem – historia pokazuje, że dostęp do paliw kopalnych zawsze jest obarczony dużym ryzykiem politycznym. Odpowiedzią na obecne wyzwania w tym względzie jest energetyka wiatrowa, która nie tylko zmniejsza krajowe zapotrzebowanie na import surowców energetycznych, ale również oferuje koszt wytworzenia elektryczności, który jest 3 – 3,5 krotnie niższy niż z paliw kopalnych – uważa Małgorzata Żmijewska-Kukiełka z PSEW.
Niemcy nadal mają udział w dużym rosyjskim lotnisku. Niestraszne im bombardowanie Ukrainy?