Błażowski: Lokalne wspólnoty energetyczne szansą dla mieszkańców budynków wielorodzinnych?

9 października 2023, 07:30 Energetyka

Potencjał tworzenia wspólnot energetycznych jest omawiany w mediach i na różnych konferencjach od wielu lat. Ich rozwój postępuje, choć nie jest to tempo z jakiego moglibyśmy być zadowoleni. Sprawa jest jednak ważna i może dotyczyć bezpośrednio bardzo wielu obywateli, ponieważ nawet na poziomie pojedynczego bloku mieszkaniowego podejmowane są już udane próby realizacji takich wspólnot – pisze Adam Błażowski w BiznesAlert.pl.

Fotowoltaika na blokach w Rykach. Fot. NCBJ.
Fotowoltaika na blokach w Rykach. Fot. NCBJ.

W dużym uproszczeniu, członkowie wspólnoty energetycznej są razem właścicielami instalacji wytwarzających energię. Mogą z niej korzystać jako uzupełnienie energii, którą normalnie pobierają z sieci i z pominięciem zwykłej opłaty przesyłowej jaką zobowiązani są uiszczać do operatora sieci dystrybucyjnej. Takie rozwiązanie skutkuje często niższymi rachunkami za energię, choć w większości przypadków, gdy np. wspólnota tworzona jest w bloku mieszkalnym, korzyści dotyczą jedynie tzw. kosztów części wspólnych, a nadwyżki energii nie są oddawane mieszkańcom, ale trafiają do sieci. Dlaczego tak się dzieje?

Wspólnoty energetyczne wykorzystując nisze pomiędzy uczestnikami energetycznego oligopolu są często skazane na łaskę i niełaskę lokalnego operatora, który jest właścicielem liczników. W idealnym świecie to operator sieci dystrybucyjnej potrącałby na fakturze stosowną kwotę od energii wyprodukowanej lokalnie. Ponieważ jednak z różnych przyczyn tak się nie dzieje, uczestnicy wspólnoty mieszkaniowej byliby podwójnie fakturowani, wykonywaliby dwa przelewy co miesiąc co może stawiać pod znakiem zapytania cały proceder z uwagi na jego skomplikowanie. Sytuację tę być może naprawi realizacja projektu tzw. prosumenta wirtualnego.

Istotną barierą społeczną dla rozwoju takich spółdzielni jest dziś brak wiedzy i doświadczenia spółdzielców, dla których takie inwestycje często wydają się ryzykowne. Niemniej wraz ze wzrostem cen energii staną się one z czasem tylko bardziej opłacalne, szczególnie gdy nie będą dotyczyły tylko elektrycznością ale również ogrzewania. W rozwoju wspólnot nie pomaga brak spójnej polityki państwa w tym zakresie, wydatkowanie środków z systemu ETS na cele niezwiązane z transformacją energetyczną oraz mało użyteczne przepisy i regulacje (np. Prosument Zbiorowy, który po prostu często nie działa). W przeszłości wiele projektów korzystało z tzw. netmeteringu, rozwiązania zgodnie z którym oddaną w lecie energię elektryczną można było bez kosztowo odebrać jako ekwiwalent w zimie . Od tego rozwiązania odchodzi się obecnie (poniekąd słusznie) w całej Europie, niemniej dla wielu uczestników rynku zmiana ta była niemiłym zaskoczeniem.

Warto odnotować też podstawowe techniczne ograniczenia jakim podlegają próby wdrożenia spółdzielni energetycznych w miastach. Tylko około połowa dachów naszych domów nadaje się do znaczącego wykorzystania dla fotowoltaiki, z uwagi na zacienienia lub wcześniejsze wykorzystanie powierzchni dachu do montażu infrastruktury HVAC itp. Gdy instalacja fotowoltaiki jest możliwa, to potrzeby energetyczne budynku wielorodzinnego można zaspokoić zwykle w około 30 procentach (bez znaczących inwestycji w uczynienie domu pasywnym). Jest to znacząca wartość, ale jednocześnie daleka od pełnej samowystarczalności, jak często acz błędnie reklamowane są takie inwestycje.

Z ekonomicznego punktu widzenia blokujący dla wspólnoty czy spółdzielni często jest też koszt samej inwestycji. Społeczeństwo doświadczające gwałtownego zubożenia na skutek wzrostu czynszów i cen energii, dysponujące niższym dochodem rozporządzalnym jest mniej zdolne do nowych przedsięwzięć i sąsiedzkiej kooperacji. Dodatkowo wykorzystanie czystej energii tylko dla tzw. części wspólnych obniża korzyści całego przedsięwzięcia. Częściej widzimy więc inwestycje w wielkoskalowe farmy PV, które w przeliczeniu na koszt MWp są często dwa razy tańsze, choć niewątpliwie wiążą się z większym kosztem środowiskowym.

Osobny zestaw trudności w stworzeniu nowej spółdzielni energetycznej związany jest z kwestiami zarządczymi. Planowanie, organizowanie współpracy odbywa się często na zasadach wolontariatu, a nowi lokalni liderzy muszą przyswoić sobie bardzo dużo nowej wiedzy i terminologii by zrozumieć cały proces. Pewnym wsparciem byłaby tutaj dostępność specjalisty ds. transformacji energetycznej na poziomie samorządu, osoby, która oferowałaby wzorce organizacyjne i pomoc w dobraniu modelu biznesowego. Ograniczeniem jest też często jednolity profil zużycia energii przez członków wspólnoty energetycznej co ogranicza jej efektywność. Produkcję łatwiej jest zbilansować bez użycia kosztownych magazynów, gdy uczestnicy spółdzielni mają przeciwne charakterystyki zużycia energii np. mieszkania + biurowiec i sklep. Nie bez znaczenia są też niedostatki kapitału społecznego: brak zaufania między członkami wspólnoty, niechęć do współpracy, niepewność co do korzyści własnej czy wspólnej.

Zupełnie niezależnie od wymienionych barier, wspólnoty energetyczne cieszą się poparciem społecznym i powstają w całej Polsce. W całej Unii Europejskiej takich wspólnot jest obecnie około 4000. W Polsce największa taka realizacja: SM Śródmieście w Szczecinie na 103 budynkach w słoneczne dni generuje prawie 1 MW mocy. Spółdzielnia Mieszkaniowa Wrocław-Południe na 35 budynkach w latach 2016-2017 zainstalowała ponad 730 kWp instalacji fotowoltaicznych. Warto pochwalić takie inicjatywy, bo kto był w stanie się porozumieć w celu wspólnej korzyści, jest dzisiaj bardziej odporny na skoki cen energii i może niejako osobiście brać udział w obywatelskiej części transformacji energetycznej.

Artykuł powstał dzięki udziałowi autora w unijnym projekcie LIGHTNESS, w ramach którego w kilku krajach Unii Europejskiej wdrażano pilotażowe projekty obywatelskich wspólnot energetycznych z wykorzystaniem zaawansowanych narzędzi informatycznych. W tekście wykorzystano również wnioski z projektu EC2 pod kierownictwem dr hab. Piotra Szymańskiego z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Putin oskarża Ukrainę o szantaż gazowy i uznaje niepodległości marionetkowych republik