– JSW rozumie konieczność transformacji. Spojrzeliśmy inaczej na nasze produkty uboczne i dostrzegliśmy w nich ogromną wartość, szczególnie w gazie koksowniczym i smole – powiedział prezes Jastrzębskiej Spółki węglowej Daniel Ozon w trakcie rozmowy z dziennikarzami podczas odbywającego się w Katowicach szczytu klimatycznego COP24.
JSW i Polska Wodorowa
– W gazie koksowniczym jest 55 procent wodoru, i chcemy przy możliwych dostępnych technologiach oferowanych głównie przez azjatyckich partnerów biznesowych, oczyścić ten gaz koksowniczy, pozyskiwać wodór tak, aby stanowił on źródło najczystszego napędu, bo przy jego spalaniu pojawia się tylko para wodna – mówił Ozon. Dodał, że JSW chce, by wodór służył napędzaniu samochodów i autobusów: – Metropolia śląska to idealne miejsce na to, by rozpocząć działanie inicjatywy Polska Wodorowa. Na COP24 wynajęliśmy autobus polskiego producenta Ursus, podstawiliśmy go przed siedzibą JSW Innowacje, każdego dnia przez tydzień wozi on uczestników szczytu. Ta technologia będzie w przyszłości napędzała również statki – powiedział prezes JSW.
Śląskie autobusy na wodorze JSW
Według wyliczeń, przeprowadzonych do tej pory, JSW mogłaby produkować wodór w ilości wystarczającej do napędzania około 800 autobusów, które każdego dnia pokonywałyby odcinek około 200 kilometrów po Metropolii. – Mają one ogromną zaletę – mają one zasięg około 600 kilometrów, o wiele większy niż autobusy bateryjne. Jako JSW chcemy wpisać się w ten trend i linię produkcyjną wodoru – mówił Ozon.
Włókna węglowe dla Airbusa i Volkswagena
Oprócz tego JSW zastanawia się co można robić ze smoły: – To bardzo wartościowy surowiec, z którego możemy produkować anody do baterii, grafen oraz włókna węglowe, na które popyt rośnie co roku, zarówno w przemyśle samochodowym, jak i w lotniczym. Dzięki współpracy z niemieckim Instytutem Fraunhofera, nawiązaliśmy kontakty z takimi producentami jak Volkswagen czy Airbus, które w najbliższych dekadach będą potrzebowały ogromnych ilości włókien węglowych – mówił prezes JSW.
Wodór będzie coraz tańszy
Technologie wodorowe z roku na rok są coraz tańsze, widać to też po cenie autobusów wodorowych, podobnie jak we wszystkich kwestiach związanych z innowacjami – pierwsze patenty są najdroższe, jeśli ich produkcja przechodzi do skali masowej, staje się ona coraz tańsza. – Chciałbym, żeby pierwsza instalacja pilotażowa powstała w ciągu 2-3 lat na jednej z naszych koksowni. Potrzebujemy dostosowywać skalę produkcji do rynku, który stopniowo będzie się powiększał. Współpracujemy z partnerami nad wychwytywaniem dwutlenku węgla, by nasz metan był „zielony”, podobnie jak wodór. Będzie do tego potrzebna instalacja, podobne rozwiązania widzieliśmy w Japonii – powiedział Ozon.
Węgiel koksujący będzie nadal potrzebny
– Zastanawialiśmy się, czy stal może być wytwarzana bez użycia koksu w sposób ekonomicznie opłacalny, wydaje się, że za 2-3 dekady takich technologii nie będzie, więc patrząc realnie za 10-20 lat będziemy nadal produkowali węgiel koksujący potrzebny w hutnictwie, naszą ambicją jest zwiększenie wolumenu produkcji, bo popyt w Europie jest. Równolegle chcemy rozwijać nowe linie produkcyjne, by ich udział w zyskach rósł jak najszybciej. Nasz potencjał w regionie jest na tyle istotny, że moglibyśmy zasilać wodorem połowę autobusów w Metropolii śląskiej – powiedział Daniel Ozon.
Czy słowo „węgiel” jest konieczne?
Prezes JSW powiedział również, że w trakcie spotkań z decydentami w Brukseli i z instytucjami finansowymi pytano go, czy w nazwie dla naszego produktu musi być słowo „węgiel”: – Wewnątrz firmy i w rozmowach z naszymi partnerami zastanawiamy się, czy faktycznie jest możliwe, by nadać naszemu produktowi inną nazwę, jeśli miałoby to pomóc w dialogu z instytucjami Unii Europejskiej i w pozyskiwaniu długoterminowego finansowania na nasze inwestycje – zakończył Ozon.
BiznesAlert.pl