Warszawscy działacze Partii Zieloni skrytykowali plany władz Warszawy dotyczące utworzenia Strefy Czystego Transportu. Uważają oni, że proponowane rozwiązania są niewystarczające, zostaną wprowadzone zbyt późno i dotyczą zbyt małej części stolicy. Zapowiedzieli zgłoszenie uwag do projektu.
Zieloni o warszawskiej Strefie Czystego Transportu
Działacze warszawskich Zielonych przypomnieli podczas briefingu prasowego pod stołecznym ratuszem, że strefy czystego transportu powstawały w Europie już 30 lat temu, a obecnie na kontynencie jest ich około 320, do 2025 roku ma być ich około 500; tymczasem pierwsza stołeczna Strefa Czystego Transportu ma zacząć funkcjonować w 2024 roku. Aleksandra Jura, działaczka z Białołęki, powiedziała, że „złamanej nogi nie należy leczyć plastrem”, a tak według niej można spuentować uruchomienie pierwszej Strefy Czystego Transportu od przyszłego roku, który ma objąć dzielnice Śródmieście, Praga Północ i Praga Południe. – Pozostałe dzielnice będą szarą strefą. W 2021 roku w Warszawie było 2 mln samochodów – powiedziała, dodając, że spaliny samochodowe przyczyniają się do chorób płuc i serca, odpowiadając za 20 procent przedwczesnych zgonów. – Przepisy będą dotyczyć samochodów wyprodukowanych przed 1996 rokiem, których w przyszłym roku być może nawet nie zobaczymy w Warszawie – powiedziała.
Z kolei działaczka Zielonych Wanda Błaszczyk przypomniała, że projekt Strefy Czystego Transportu dotyczy zaledwie 7 procent powierzchni miasta, chociaż smog dotyczy całej stolicy. – Urząd Miejski nie uzasadnia dlaczego rozwiązanie to miałoby być wprowadzone w tak wąskim zakresie, ale podaje wyniki sondażu, zgodnie z którym 87 procent mieszkańców miasta opowiada się za działaniami na rzecz poprawy jakości powietrza. Jako mieszkanka Białołęki oczekuję równego traktowania. Chciałabym, by działania mające na celu poprawę jakości powietrza dotyczyły mieszkańców całej Warszawy – powiedziała. Dodała ona, że wątpliwości budzi też skuteczność egzekwowania przepisów. – Ograniczenia mają być egzekwowane przez umieszczenie odpowiednich znaków drogowych oraz rutynowe kontrole dokonywane przez policję i straż miejską. To nie wystarczy, postulujemy, by zastosować rozwiązanie oparte na skanowaniu tablic rejestracyjnych – powiedziała Błaszczyk.
Maciej Józefowicz z Zielonych przyznał, że Strefy Czystego Transportu to „świetna idea”, jednak według niego propozycja przedstawiona przez władze Warszawy to greenwashing. – Teraz ratusz zaczyna konsultacje społeczne. Zgłosimy szereg naszych uwag. Zaproponujemy, by strefa została wprowadzona szybciej, niż po wyborach samorządowych, by normy Euro były bardziej wyśrubowane, po to, by obostrzenia nie dotyczyły najstarszych samochodów, których w Warszawie się praktycznie nie spotyka. Chcemy, by strefa obejmowała większy obszar – powiedział. Podkreślił, że Strefa Czystego Transportu w wariancie minimalnym powinna obejmować obszar wyznaczony przez główne obwodnice miejskie, albo zasięg miejskiej komunikacji kolejowej, czyli tramwaje i metro. W wariancie maksimum strefa powinna objąć całe miasto – powiedział.
W odpowiedzi na pytanie BiznesAlert.pl Józefowicz powiedział, że Strefa Czystego Transportu powinna dotyczyć silników o wyższym standardzie: – Zamiast Euro-1 powinny to być silniki Euro-2, Euro-3 zamiast Euro-2, żeby dojść do najwyższej normy Euro-5 w przeciągu pięciu-sześciu lat. W ramach funkcjonowania strefy powinien działać system sprawdzający, czy silniki o określonej normie rzeczywiście spełniają wymogi – pamiętamy o aferach dieslowych, kiedy samochody jeździły z wyciętymi filtrami cząstek stałych – powiedział.
Michał Perzyński