Bezpieczeństwo energetyczne na wyborach (RELACJA)

7 października 2019, 07:30 Atom

W miniony weekend kandydaci do parlamentu z największych partii spotkali się w Bydgoszczy, aby przedstawić pomysły na ochronę środowiska w ich regionie ale także w całej Polsce podczas debaty ,,Polska dla Pokoleń. Jaką przyszłość wybierzesz?” zorganizowanej przez Stowarzyszenie Ekologiczne Eko-Unia w ramach projektu WWF Polska ,,Ekopatrioci”. Głównymi tematami poruszanymi w dyskusji były transformacja energetycznej oraz walka ze smogiem.

Przedwyborcza debata o kryzysie ekologicznym #EKOPATRIOCI / fot. BiznesAlert.pl

Nie tak szybko z tym węglem

Kandydaci różnili się w sprawie terminu odejścia od węgla w 2050 roku. – Mamy zbyt duże złoża węgla aby z nich rezygnować. Mówi się już o takich technologiach jak spalenia węgla wewnątrz kopalni, które mają ekologiczny charakter. Po drugie, są gatunki węgla jeszcze w polskich zasobach, który mają niski stopień zasiarczenia. Są węglami dobrej jakości. Dlaczego więc ich nie spalać? Jeżeli w elektrowniach będzie się instalować nowoczesne filtry, to dlaczego mamy nie korzystać z bogactwa, które posiadamy – mówił Michał Krzymkowski, kandydat Prawa i Sprawiedliwości.

W podobnym tonie wypowiedziała się Krystyna Jarecka z Konfederacji. Jej zdaniem nie uda się odejść od węgla do 2050 roku, bo „ta sztuka nie udała się Niemcom”. – Uważam, że po to jesteśmy w Unii Europejskiej, abyśmy mogli skorzystać z doświadczeń starszych i mądrzejszych. Oni już tego próbowali. Raporty niemieckie pokazują, że jest to niemożliwe. Nie bądźmy hurraoptymistami – stwierdziła.

Spór o OZE

Wspomniani kandydaci nie wykluczyli jednak rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii (OZE), ale ich zdaniem nie powinny mieć one decydującej roli w energetyce. – Rozwój energetyki widzę raczej jako dywersyfikację źródeł wytwarzania. Będziemy korzystać z OZE, w jakimś określonym zakresie. Unia Europejska od nas wymaga abyśmy doszli do pułapy 20 procent. Raczej nastawiałbym się na hydroenergetykę i spalanie biomasy. Energetyka wiatrowa produkuje zły prąd, o nierównym natężeniu. Trzeba te okresy kiedy nie wieje uzupełniać te zasoby energetyczne z innych źródeł. Energetyka wiatrowa niszczy krajobraz. Często sobie nie uzmysławiamy tego, że krajobraz jest również elementem ekologii i ma wpływ na człowieka – powiedział kandydat PiS.

Dopytywany o to, czy wolałby mieszkać przy elektrowni węglowej czy farmie wiatrowej stwierdził, że przy bloku węglowym. – Wiele badań wskazuje na to, że farmy wiatrowe generują infradźwięki, drgania, które mają wpływ na człowieka. Te badania docierają również z państw zachodnich. Wolałbym dobrą elektrownię węglową, która ma odpowiednie filtry, gdzie zabezpieczenie przed emisja zanieczyszczeń jest zapewnione. Absolutnie nie chciałbym mieszkać pod elektrownią wiatrową. Współczuję mieszkańcom, którzy muszą mieszkać obok nich. Takie turbiny można montować tylko na odległych ternach, w takich krajach jak Norwegia i Szwecja, gdzie rzeczywiście gęstość zaludnienia nie jest duża, czy na terenach nadmorskich. To wówczas ma sens. Tak samo jak budowa morskich farm wiatrowych. Polska jest krajem, który nie powinien stać się śmietniskiem turbin najczęściej sprowadzanych z Francji czy Niemcy – mówił.

Z kolei kandydatka Konfederacji przestrzegała, że Polska staje się „szrotem dla elektrowni wiatrowych z Zachodu”. – Mamy ciągłą promocję wiatraków. Protestujemy przeciwko temu abyś dostawali szrot wiatrakowy z Niemiec. Przychodzą do nas 10-letnie wiatraki. To jest udowodnione. Wygląda na to, że będziemy musieli się zajmować głównie serwisem. Polska leży w trochę innym miejscu niż Belgia, Holandia, Francja czy Niemcy. Mamy inny układ wiatrów. Te wiatraki, które są dla nas proponowane, nie za bardzo pracują w naszym kraju. Dla naszego kraju powinny być inne wiatraki ponieważ mamy albo za silny albo za słaby wiatr. Należałoby przywrócić elektrownie wodne. Na to się w ogóle nie zwraca uwagi. Mamy rzeki. Powinniśmy z nich korzystać jako alternatywę dla proponowanych wiatraków – stwierdziła.

Innego zdania byli przedstawiciele Lewicy oraz Koalicji Obywatelskiej, którzy opowiedzieli się za rozwojem energetyki odnawialnej. – Rozwój OZE to spora możliwość dla polskiej gospodarki. Dzięki niej możemy rozwinąć te firmy, które już działają w tym obszarze. Nie mają jednak aż tylu zamówień bo nie mają wsparcia ze strony państw czy też regionu. Nie ma też odgórnego nacisku, aby montować instalacje OZE. Postulujemy to, aby umożliwić ludziom instalację małych elektrowni, aby sami mogli produkować i magazynować energię – mówił Piotr Malich z Partii Zieloni z Koalicji Obywatelskiej.

Co z atomem?

Michał Wysocki z Partii Razem podkreślił, że w programie Lewicy polityka klimatyczna to „właściwie jedna rzecz, co do której koalicjanci mają odmienne zdanie”. – Mówimy o tym wprost. Jesteśmy zgodni co do tego, że stoimy na progu katastrofy klimatycznej. Różni nas tylko podejście do energetyki jądrowej. Obiecałem sobie kiedyś, że będę prowadził politykę opartą na faktach, a nie na złudzeniach. Ja się skłaniam do przejścia w 80 procentach na OZE, głównie z elektrowni wiatrowych, oraz w 20 procentach na atom – stwierdził.

Politycy zostali także zapytani o to, czy Polska potrzebuje elektrowni jądrowej. Za budową atomu opowiedzieli się przedstawiciele Lewicy, Konfederacji oraz Prawa i Sprawiedliwości. – Zamierzamy zadbać o zdrowie i życie, po to aby nasze dzieci i wnuki mogły przeżyć. Proponujemy, aby z sensem zbudować elektrownię jądrową. To jest jedyny sposób na to, aby zapewnić dla kraju dużo energii i aby była ona bezpieczna, tak jak jest to we Francji, która ze względu na to, że posiada elektrownie jądrowe ma czyste powietrze. Kończą się zasoby, które zasilają Elektrownię Bełchatów. Powinna tak długo istnieć jak są złoża i umrzeć śmiercią naturalną. Planowałabym tam budowę elektrowni jądrowej – powiedziała Krystyna Jarecka z Konfederacji.

Wtórował jej Michał Krzymkowski z PiS. – Atom to jest w tej chwili najbardziej ekologicznym źródeł pozyskiwania energii. Nadal jednak jest nierozwiązany problem tego co robić z odpadami jądrowymi – stwierdził.

Innego zdania był przedstawiciel Partii Zielonych. Piotr Malich sprzeciwia się budowie atomu głównie ze względu na wysokie koszty i czas budowy. – Po za tym na świecie odchodzi się od atomu. Nie zapominajmy o niepokojach społecznych Nie jestem w stanie wyjść do ludzi, że w ich okolicy znajdzie się nagle elektrownia jądrowa. Nie mam takiego przekonania. Ponadto elektrownie jądrowe potrzebują sporych ilości wody, co nie byłoby dobrze widziane – mówił.

Walka ze smogiem ponad podziałami

Energetyka dzieliła uczestników debaty, ale w kwestii smogu wszyscy byli zgodni co do konieczności wzmożenia działań na rzecz poprawy jakości powietrza. Zdaniem Michała Krzymkowskiego z PIS należy zaostrzyć kary za spalanie paliw o najgorszej jakości i śmieci, ale również wzmocnić edukację społeczeństwa. – Służby miejskie powinny surowo karać za palenie opon czy plastiku. Widać po kominach czym palą ludzie, ale służby na to nie reagują. Trzeba z tym zrobić porządek – powiedział PiS.

Innego zdania był przedstawiciel Lewicy. Zwrócił uwagę, że problem palenia śmieciami w piecach to w głównej mierze jest efekt zjawiska ubóstwa energetycznego. – Najczęściej ludzie palą śmieciami bo ich nie stać na inne paliwo. Jestem przeciwnikiem tego aby robić zdjęcia kominów przydomowych i zgłaszać takie zjawiska służbom. To nie oznacza, że nie powinno być kontroli. Pójdźmy jednak do tych ludzi i zapytajmy ich dlaczego palą takim materiałem – mówił Michał Wysocki.

Uczestnicy zwracali uwagę na to, że proces walki ze smogiem jest niezwykle kosztowny i wymaga dotacji z poziomu samorządowego oraz centralnego.

Czy elektromobilność trafi pod strzechy?

W kontekście walki ze smogiem padły również pytania o rozwój transportu niskoemisyjnego, w tym elektromobilnego. W tej sprawie kandydaci nie byli jednomyślni. – Transport publiczny jest bardzo ważny a transport elektryczny przyczyni się do poprawy jakości powietrza, podobnie jak samochody napędzane CNG i LNG. Jestem za tym, aby przesiadać się na rowery i korzystać z transportu zbiorowego, aby ludzie nie korzystali z samochodu – powiedział przedstawiciel Lewicy.

Jego optymizm studził jednak Michał Krzymkowski z PiS. – Każdą innowację trzeba wprowadzać. Taką innowacją jest samochód elektryczny. To jest pewna alternatywa. Natomiast nie należy z tego czynić ideologii. Póki co większość świata korzysta z samochodów spalinowych. Te samochody są coraz bardziej ekologiczne. Jakość benzyny jest coraz wyższa. Jest to pewien stan cywilizacyjny przed którym nie uciekniemy. To nie jest też tak, że w przeciągu 10 lat w wyniku wprowadzenia pewnych ideologicznych założeń z tego zrezygnujemy i wprowadzimy auta elektryczne. Trzeba to robić stopniowo. Trzeba dostrajać się do sytuacji technologicznej oraz ekonomicznej – stwierdził.

Z kolei Piotr Milich z Partii Zielonych mówił, że wprowadzenie transportu zero- i niskoemisyjnego poprawi sytuację w miastach, ale to nie doprowadzi do tego, że zanieczyszczenia powietrza znikną całkowicie. – W sytuacji gdy cały czas większość energii produkowana jest z węgla nie da się tego uniknąć. Można zakazać wjazdu diesli do centrów miast czy wprowadzać zeroemisyjny transport, ale w innym miejscu, gdzie jest elektrownia, będzie większa produkcja energii, a tym samym większa emisja – mówił gość debaty.

Zdaniem Krystyny Jareckiej z Konfederacji auta elektryczne są zbyt drogie, więc nie warto mówić o rozwoju elektromobilności. – Ile osób może pozwolić sobie na zakup auta elektrycznego? Po co my w ogóle o tym rozmawiamy? Owszem, w ciągu 10 lat może w Polsce powstać fabryka samochodów elektrycznych, ale my nie mamy fachowców. W Polsce został zlikwidowany przemysł samochodowy. Trzeba byłoby zaprosić jakieś podmioty z zagranicy. Dlatego proponujemy benzynę po 3 złote, nie po to żeby ludzie więcej jeździli, bo jeżdżą tyle ile potrzebują, tylko po to, aby nie musieli wybierać czy obłożą chleb szynką, czy gdzieś pojadą, na przykład, aby zawieść dziecko na dodatkowe zajęcia – stwierdziła.

Moderatorem dyskusji był Piotr Stępiński z BiznesAlert.pl.