Dokonania i ambicje Pekinu wywołują niepokój w USA, a część ekspertów obawia się rozwoju kosmicznych technologii wojskowych. Chiny budują własną stację kosmiczną na orbicie Ziemi, chcą razem z Rosją stworzyć bazę badawczą na Księżycu, kreślą plany wysłania ludzi na Marsa i sondy poza Układ Słoneczny – pisze Jacek Perzyński, współpracownik BiznesAlert.pl.
Należy przypomnieć, że w ostatnim okresie Państwo Środka w dziedzinie eksploracji kosmosu dokonało kolejnych osiągnięć i bynajmniej nie zamierza przestać. 15 maja Chiny przeprowadziły udane lądowanie łazika na powierzchni Marsa. Państwo Środka stały się tym samym drugim krajem w historii po Stanach Zjednoczonych, któremu udało się dotrzeć na Czerwoną Planetę. Dodatkowo, 17 grudnia 2020 roku zakończyła się misja sondy Chang’E 5. Sonda wylądowała na Księżycu i sprowadziła próbki skał. Dzięki temu Chiny dołączyły do elitarnego grona krajów obok Rosji i Stanów Zjednoczonych, które aktywnie eksplorują kosmos.
Rząd w Pekinie postanowił zbudować własną stację kosmiczną między innymi skarżąc się na brak dostępu chińskich naukowców dostępu do badań prowadzonych od ponad 20 lat na międzynarodowej stacji kosmicznej (ISS). Pekin argumentuje, że w tym czasie międzynarodową stację kosmiczną odwiedziło ponad 200 naukowców z 19 krajów, ale wśród nich nie było Chińczyków.
Obawy ekspertów budzi zacieśnianie współpracy między Chinami a Rosją. Zgodnie z planami ogłoszonymi w połowie czerwca przez chińską agencję kosmiczną CNSA i rosyjski Roskosmos wspólna stacja badawcza na Księżycu (ILRS) ma zacząć działać w 2036 roku i ma dać możliwość prowadzenia długoterminowych badań z wielu dziedzin, a w dalszej perspektywie także stanowić bazę dla misji załogowych.
Część ekspertów jest zaniepokojona militarnym potencjałem technologii kosmicznych. Najwyższy rangą amerykański wojskowy, gen. Mark Milley, wymienił niedawno przestrzeń kosmiczną wśród „krytycznych obszarów” rywalizacji z Chinami, na których „Ameryka musi być na czele”, bo inaczej przyszłe pokolenia Amerykanów „znajdą się w bardzo trudnej sytuacji względem Chin”.
Rząd w Pekinie zaprzecza zamiarom militaryzacji kosmosu, a w oficjalnych komunikatach pojawia się zwykle formułka o współpracy i „pokojowym wykorzystaniu przestrzeni kosmicznej”. – Przestrzeń jest wspólnym dobrem rodzaju ludzkiego. Chińczycy dzielą z ludźmi na całym świecie zarówno marzenia, jak i prawo do eksploracji tajemniczego wszechświata – napisała w komentarzu agencja prasowa Xinhua.
Należy zaznaczyć, że Chinom zależy również na propagandzie sukcesu. Za 3 dni Komunistyczna Partia Chin (KPCh) będzie obchodzić 100-lecie założenia, a każdy sukces w kontekście rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi jest na wagę złota. Sukcesy utwierdzają wielu Chińczyków w przekonaniu o mocarstwowej pozycji ich kraju, a państwowa propaganda przedstawia traktuje je jako dowód na skuteczność swoich rządów.
Prezydent Chin Xi Jinping połączył się niedawno z trzema tajkonautami budującymi na orbicie chińską stację kosmiczną Tiangong. – My, chińscy tajkonauci, mamy teraz stały dom na orbicie. W przestrzeni kosmicznej jesteśmy dumni z partii i ojczyzny – powiedział kierujący misją gen. Nie Haisheng.
A zatem przestrzeń kosmiczna będzie kolejnym polem do rywalizacji między Stanami Zjednoczonymi a Chinami oczywiście przy wsparciu Rosji. Jest bardzo prawdopodobne, że Chiny nie osiądą na laurach i dalej będą eksplorować przestrzeń kosmiczną. Należy zwrócić uwagę, że Pekin daje wyraźny sygnał całemu światu, że jest w stanie dorównać Stanom Zjednoczonym pod względem technologicznym i dalej będzie rozbudowywać swoją niezależność. Sojusze i współpraca w przestrzeni kosmicznej będą coraz wyraźniej odzwierciedlały geopolityczne podziały na Ziemi.
Perzyński: Glony vs. elektrownia na orbicie. Rywalizacja mocarstw wraca do kosmosu