Perzyński: Wyłączając atom, Niemcy ryzykują nie tylko własną recesją

30 czerwca 2022, 07:35 Atom

W 2011 roku Niemcy zadziwiły świat swoją decyzją o odejściu od energetyki jądrowej po katastrofie w Fukushimie. Chociaż ruch ten był oczekiwany przez większość społeczeństwa i sceny politycznej, to w dobie kryzysu energetycznego, kiedy liczy się każdy megawat w systemie, coraz głośniej wybrzmiewa pytanie, czy posunięcie to było słuszne. Nawet wśród polityków koalicji rządzącej pojawiają się głosy, że warto utrzymać w systemie ostatnie trzy elektrownie jądrowe. Czy jednak nie jest na to za późno? – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Elektrownia jądrowa Dukovany w Czechach. Fot. Michał Perzyński.
Elektrownia jądrowa Dukovany w Czechach. Fot. Michał Perzyński.

Spór o atom w Niemczech

W 2021 roku atom odpowiadał za 13,3 procent wytworzonej energii. Wtedy jednak funkcjonowało jeszcze sześć bloków jądrowych, w bieżącym roku działają już tylko trzy: Sar 2 w Bawarii, Neckarwestheim 2 w Badenii-Wirtembergii oraz Emsland w Dolnej Saksonii – należy się więc spodziewać, że w tym roku udział procentowy w niemieckim miksie będzie jednocyfrowy, a w przyszłym, zgodnie z planami rządowymi – zerowy. Chociaż Niemcy jako społeczeństwo tradycyjnie sprzeciwiali się atomowi, to można powiedzieć, że wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej zmienił spojrzenie naszych zachodnich sąsiadów na kwestię bezpieczeństwa energetycznego. Według sondażu opublikowanego przez telewizję ARD w kwietniu, 87 procent respondentów stwierdziło, że przyspieszenie ekspansji OZE było słusznym posunięciem w czasie wojny, 58 procent zgodziło się na zwiększenie importu ropy i gazu z Kataru i Arabii Saudyjskiej, 57 procent poparło tymczasowe ograniczenie prędkości na autostradach, prawie 90 procent stwierdziło, że popiera szybszą ekspansję odnawialnych źródeł energii. Co ciekawe, 53 procent Niemców stwierdziło, że w dobie kryzysu energetycznego przedłużenie działania energetyki jądrowej byłoby właściwym krokiem.

Szypulski: Wojna pokazała, że potrzebujemy więcej OZE (ROZMOWA)

Jednak w zeszłym tygodniu minister gospodarki Niemiec Robert Habeck powiedział, że elektrownie węglowe zwiększą obroty, żeby w kraju nie doszło do przerw w dostawach energii, co miałoby katastrofalne skutki dla gospodarki. Mimo to rząd nadal podtrzymuje termin odejścia energetyki węglowej do 2030 roku; cel ten ma zostać zrealizowany mimo kryzysu wywołanego redukcją gazu płynącego przez Nord Stream. Kolejnym zapezpieczeniem przed kryzysem energetycznym dla Bundestagu, ma być stworzenie zastępczej rezerwy gazu, a elektrownie węglowe mają zostać zmodernizowane tak, żeby mogły działać krótkoterminowo. Istotnym tematem rozmów była również kwestia energetyki jądrowej i przedłużenie pracy pozostałych trzech bloków. Rząd twierdzi, że nie jest to możliwe ze względu na długi czas dostaw paliwa i części wymiennych. Olaf Scholz podkreślił w rozmowie z gazetą „Münchner Merkur”, że oczekiwanie na nowe pręty paliwowe to okres od 12 do 18 miesięcy. Innego zdania jest jednak premier Bawarii i lider partii CSU Markus Söder. Jak podkreślił na spotkaniu partii w Monachium, nie widzi przeciwskazań dla rozszerzenia tej gałęźi energetyki na czas krzysu. Jego zdaniem sąsiednie państwa pozosykują pręty paliwowe bez problemu i z tego powodu skrytykował on działania rządu federalnego zaznaczając, że kryzys dotknie podstawowych potrzeb obywateli jak żywność, dostawy energii elektrycznej czy miejsca pracy. Również sekretarz generalny liberalnej partii FDP Bijan Djir-Sarai wezwał niedawno do wydłużenia żywotności trzech pozostałych niemieckich elektrowni jądrowych ze względu na ryzyko ograniczenia dostaw gazu z Rosji.

Głosy za utrzymaniem atomu

Nie tylko szef CSU i przedstawiciele FDP jawnie opowiada się za utrzymaniem w sieci ostatnich elektrowni jądrowych. Stowarzyszenie skupiające operatorów ostatnich jednostek argumentuje, że w obliczu niedoboru energii elektrycznej należy przedłużyć życie atomu. – Opowiadamy się za wykorzystaniem wszystkich dostępnych źródeł, aby lepiej przejść przez kryzys energetyczny. Elektrownie są w trakcie wyłączania. Im dłużej zwlekamy, tym trudniej będzie je przywrócić – powiedział rzecznik stowarzyszenia. Stowarzyszenie uważa teraz, że zakup jest możliwy do zrealizowania z odpowiednim wyprzedzeniem przed końcem roku. Chociaż Rosja jest tradycyjnym dostawcą paliwa jądrowego, to uran jest również dostępny w Australii i Kanadzie, ale wszyscy podkreślają, że tu też potrzebny jest pośpiech, ponieważ jeśli niemieckie koncerny będą chciały zakupić więcej uranu, trzeba będzie go szybko zamówić. Ponadto potrzebne będą również nowe kontrakty z przeszkolonym personelem do obsługi elektrowni.

Reanimacja atomu w Niemczech jest możliwa, ale na razie wolą węgiel

Również dyrektor Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) Fatih Birol powiedział w rozmowie z Financial Times, że państwaa członkowskie powinny robić wszystko, by uchronić się przed niedoborami energii. Mówił on, że kraje powinny spróbować opóźnić zamknięcie wszelkich elektrowni jądrowych przeznaczonych do zamknięcia, aby ograniczyć ilość gazu spalanego podczas wytwarzania energii elektrycznej. Chociaż Birol nie wymienił żadnego konkretnego kraju, powiedział, że wszystkie państwa „powinny rozważyć odroczenie zamknięcia elektrowni jądrowych, dopóki istnieją warunki bezpieczeństwa” – łatwo można się domyślić, że chodziło mu o Niemcy.

Stan alarmowy

Zatem jak widać, za Odrą nie brakuje głosów za tym, by utrzymać w sieci ostatnie jednostki jądrowe – argumenty wydają się racjonalne, zwłaszcza, że Niemcy stoją w obliczu niedoboru gazu. Przed spotkaniem z ministrami energii krajów UE w poniedziałek w Luksemburgu niemiecki minister gospodarki i klimtu Robert Habeck z Zielonych ostrzegał przed przymusowymi cięciami dostaw gazu w przypadku niedoborów w nadchodzącej zimie. – W okresie zimowym istnieje scenariusz, że redukcje dostaw będą faktycznie musiały być przewidziane przez prawo – mówił Habeck. W jego ocenie doprowadziłoby to do „poważnego kryzysu gospodarczego” w Europie i Niemczech.

Jednak mimo ryzyka poważnego kryzysu energetycznego, kanclerz Olaf Scholz jednoznacznie deklaruje, że pomimo apeli, ostatnie trzy elektrownie jądrowe w Niemczech – Sar 2 w Bawarii, Neckarwestheim 2 w Badenii-Wirtembergii oraz Emsland w Dolnej Saksonii – zostaną zamknięte do końca tego roku. Trudno ocenić, czy utrzymanie tej decyzji kierowane jest rzeczowymi analizami, czy antyatomowym populizmem – problem polega na tym, że Niemcy porzucając atom i zwiększając ryzyko recesji, tworzą zagrożenie gospodarcze nie tylko dla siebie, ale praktycznie dla całej Europy.

Niemiecki rząd chce zamknąć ostatnie elektrownie jądrowe