Polska Grupa Energetyczna ostrożnie komentuje temat swojego zaangażowania w projekt budowy drugiej elektrowni jądrowej w Polsce. – Dziś nie możemy mówić o zaangażowaniu w budowę elektrowni jądrowej, ponieważ nie jesteśmy w żaden sposób do tego wyznaczeni. To bardzo wczesny etap i odległa przyszłość – mówi wiceprezes PGE Maciej Górski.
– Zaangażowanie PGE w prace przygotowawcze dotyczące potencjalnych lokalizacji drugiej elektrowni jądrowej w Polsce jest na bardzo wczesnym etapie. Dziś nie możemy mówić o zaangażowaniu w budowę elektrowni jądrowej, ponieważ nie jesteśmy w żaden sposób do tego wyznaczeni. To odległa przyszłość i dzisiaj nie ma takiej dyskusji na agendzie – powiedział Maciej Górski, wiceprezes ds. operacyjnych PGE.
PGE analizuje, a nie buduje
W przeszłości PGE analizowała gminę Choczewo pod kątem budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, ale za ten projekt obecnie odpowiada spółka Polskie Elektrownie Jądrowe. Podczas gdy ta premierowa inwestycja czeka na rozpoczęcie budowy w 2028 roku, w kraju trwa dyskusja o potrzebie drugiej elektrowni jądrowej. Jednym z kandydatów opinii publicznej jest właśnie PGE, która zapowiadała m.in. współpracę z koreańskim KHNP nad przebudową na atom kompleksu węglowego w Pątnowie, a później, o czym mówili przedstawiciele PGE GiEK, plany przenosin projektu jądrowego do Bełchatowa.
– My możemy zająć się więc analizą kolejnych lokalizacji dla projektów w energetyce jądrowej. W pierwszej kolejności alokujemy czas i pieniądze na przeprowadzenie badań w Bełchatowie i tutaj rozpoczynamy prace analityczne nad zgromadzonymi już w poprzednich latach informacjami o geologii i geotechnice na miejscu. Tam mamy umowę z instytucjami naukowymi, w tym np. AGH, które mają przeprowadzić odpowiednie badania w okolicach Bełchatowa. Chcemy się upewnić, że dane zbierane od lat 70. nie wykluczają tego miejsca pod względem ewentualnej budowy – tłumaczył Maciej Górski podczas środowej konferencji wynikowej PGE.
Jędrzej Stachura