Jakóbik: Gazprom traci na Ukrainie klientów, a Rosja serca, które Polska może zyskać

5 marca 2018, 07:33 Energetyka

Hybrydowa wojna gazowa, o której pisałem, trwa. Gazprom stracił już klientów na Ukrainie, a jego działania konsolidują społeczeństwo wokół władz w Kijowie, co może ugruntować opór wobec Rosji. Dla Polaków jest to perspektywa wzmocnionej współpracy, co będzie jednak wymagało ostrej gry rynkowej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Terminal LNG im. Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu. Fot. Gaz-System

Gazprom działa niezgodnie z prawem

Pomimo wyroku sądu arbitrażowego w Sztokholmie rosyjski Gazprom odmówił wznowienia dostaw na Ukrainę od 1 marca tego roku. Chociaż Gazprom deklarował, że będzie korzystał ze wszelkich dostępnych „narzędzi prawnych” do egzekwowania swych racji w sporze z ukraińskim Naftogazem, to jednak niezgodnie z kontraktami i wyrokiem arbitrażu nie rozpoczął dostaw na Ukrainę i nie podniósł poziomu przesyłu do wolumenu wyznaczonego w kontrakcie.

Jakóbik: Triumf Naftogazu nad Gazpromem. Co to oznacza dla Polski?

Naftogaz podkreśla, że w kontraktach na dostawy i przesył gazu od Gazpromu nie ma zapisu o jednostronnym zakończeniu go. Naftogaz przyjmuje propozycję Komisji Europejskiej, która zaproponowała przeprowadzenie rozmów trójstronnych na temat wdrożenia wyroku arbitrażu, w obu przypadkach przegranego przez Rosjan. To kolejne potwierdzenie niewiarygodności rosyjskiego dostawcy, co wykorzystuje w polityce informacyjnej Naftogaz.

Jeszcze w 2015 roku pisałem, że największym przegranym wojny na Ukrainie jest Gazprom, który stracił kluczowego klienta w Europie. Jeszcze przed nielegalną aneksją Krymu i ofensywą  na rosyjską wschodzie kraju, Ukraina była drugim klientem na gaz rosyjski. W listopadzie 2015 roku zrezygnowała z niego w ogóle. Wyrok arbitrażu nałożył na nią obowiązek zakupu rocznie co najmniej 4 mld m sześć. gazu z Rosji. Byłaby to droga do odbijania rynku ukraińskiego z rąk konkurencji i normalizacji w relacjach gazowych z Ukrainą pomimo zamrożonego konfliktu z Rosją.

Gazprom wybrał inaczej. Utrzymuje pozory działania w zgodzie z prawem i obrony swych racji, co będzie miało znaczenie dla przyszłości spornego projektu Nord Stream 2, który miałby zwiększyć dostawy szlakiem niemieckim kosztem ukraińskiego. Spór z Naftogazem ma posłużyć zbieraniu argumentów za przerwaniem dostaw przez jej terytorium. Rosjanie podnoszą argument, że arbitraż podjął „asymetryczną” decyzję o tym, że Gazprom ma zapłacić karę i zwiększyć dostawy przez Ukrainę do poziomu 110 mld m sześc. rocznie, co według przedstawicieli spółki ma oznaczać nakaz subsydiowania gospodarki ukraińskiej jej kosztem. Bez minimalnego poziomu dostaw spadną zyski z tranzytu od których zależy budżet. Kommiersant wylicza, że nawet przy udanej budowie Nord Stream 2 i Turkish Stream, Gazprom będzie potrzebował około 16-17 mld m sześc. dostaw przez Ukrainę, bo dzienna przepustowość gazociągów ukraińskich to 300 mln m sześc. a dwóch projektów planowanych przez Rosję odpowiednio – 165 i 90 mln m sześc.

Jakóbik: Gazprom to największy przegrany rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie

Dziennik Kommiersant donosi, że działania Gazpromu mają zmierzać także do ograniczenia negatywnych skutków wyroku arbitrażu. Gazeta przypomina, że w 2016 roku Gazprom zerwał unilateralnie kontrakt z Turkmenistanem ze względu na spór cenowy. Wskutek tego działania doszło do porozumienia o „przerwie kontraktowej” do 2019 roku. Podobną pauzę udało się wynegocjować z RWE na rynku czeskim w 2014 roku. Być może zatem działania Gazpromu to nowa strategia negocjacyjna, którą trudno zrozumieć przedstawicielom cywilizacji zachodniej.

Kosztem tej gry może być jednak trwałe odwrócenie się społeczeństwa ukraińskiego od rosyjskiego Wielkiego Brata.

Jakóbik: Na Ukrainie trwa hybrydowa wojna gazowa

Konsolidacja społeczeństwa

Ze względu na odmowę świadczenia dostaw przez Gazprom, ukraińska spółka Naftogaz zwiększyła import gazu ziemnego z Unii Europejskiej, co pozwoliło „uniknąć potencjalnie katastrofalnych efektów niezdolności Rosji do dostarczenia opłaconego gazu”.

Naftogaz przypomina także o roli społeczeństwa ukraińskiego, które odpowiedziało na apel władz kraju redukcją zużycia gazu ziemnego w sektorze ciepłownictwa poprzez obniżenie temperatury w domu jeden stopień Celsjusza w ramach akcji #coolitdown. To razem z działaniami administracji i Naftogazu dało 2 marca spadek zapotrzebowania na gaz w największych miastach Ukrainy o 13 procent w stosunku do poprzedniej doby.

– Chcielibyśmy podziękować wszystkim za empatyczną reakcję na ostatnią próbę szantażu gazowego Rosji – powiedział prezes Andrij Kobolew. – Doceniamy także wysiłek partnerów europejskich, którzy zademonstrowali solidarność, pozwalając nam zwiększyć dostawy ze względu na ich pilność – dodał.

Ukraińska spółka liczy na dalszą współpracę społeczeństwa obywatelskiego. – Apelujemy o utrzymanie tych wysiłków do szóstego marca. Każdy metr sześcienny gazu, który oszczędzicie ochroni Ukrainę przed niebezpieczeństwem związanym z nieprzewidywalnym zachowaniem Rosji – dodał Kobolew. Gazprom już stracił rynek ukraiński. Jego działania, być może podyktowane zleceniem politycznym, mogą sprawić, że straci serca społeczeństwa ukraińskiego.

Jakóbik: Czy wraca stary Gazprom? Grozi Ukrainie, ale dalej w ryzach

Zagrożenie dla Nord Stream 2

Teoretycznie, kolejna – tym razem hybrydowa – wojna gazowa na Ukrainie powinna wywołać reakcję podobną do historycznych. W 2006, 2009 i 2014 roku Unia Europejska reagowała konsolidacją polityki dywersyfikacji dostaw gazu oraz rozwojem regulacji chroniących przed niedoborem dostaw jak rozporządzenie SOS czy decyzja o porozumieniach międzyrządowych, w czym walny udział miała polska dyplomacja promująca ideę Unii Energetycznej.

Być może pokłosiem nowej, hybrydowej wojny gazowej będzie bardziej sceptyczna postawa Unii wobec projektu Nord Stream 2. Kryzys na Ukrainie pokazuje dobitnie to, co widać w Europie w okresie mrozów. Niewystarczająca integracja rynków gazu i poziom dywersyfikacji wystawiają rynek na ryzyko niedoborów, jak na Ukrainie, albo nagłych podwyżek cen, jak obecnie w Wielkiej Brytanii czy po katastrofie w Baumgarten, we Włoszech.

LNG z Rosji znów na Wyspach? Mrozy przypominają o bezpieczeństwie energetycznym

Nie jest jednak przesądzone, że Unia Europejska dojdzie do refleksji. Jej działania mogą paraliżować obrońcy Nord Stream 2, który leży w interesie spółek gazowych posiadających silne lobby w Europie. Pożyczkodawcami projektu jest pięciu gigantów z Europy Zachodniej. Komisji będzie trudno przełamać ich opór przed zdecydowanymi działaniami.

Perspektywy współpracy z Polską

Warto pamiętać, że także polskie PGNiG prowadzi spór arbitrażowy z rosyjskim Gazpromem. Jeżeli wygra, przypadek Naftogazu pokazuje, że niekoniecznie odzyska pieniądze za nadpłaty i inne roszczenia. Wyrok drugiego arbitrażu wymusił na Gazpromie zapłatę 4,62 mld USD na konto Naftogazu za niezrealizowanie dostaw zapisanych w kontrakcie tranzytowym. Należy liczyć się z możliwością, że Rosjanie nie uznają także wyroku arbitrażu na korzyść Polaków.

Umowa PGNiG-Naftogaz: odpowiedź na problemy z Gazpromem

Problemy Ukrainy spotkały się z szybką odpowiedzią partnerów Unii Europejskiej. Ze względu na odmowę świadczenia dostaw przez Gazprom, ukraińska spółka Naftogaz zwiększyła import gazu ziemnego z Unii, co pozwoliło „uniknąć potencjalnie katastrofalnych efektów niezdolności Rosji do dostarczenia opłaconego gazu”. Pomogły między innymi dostawy od polskiego PGNiG, o czym informował BiznesAlert.pl.

PGNiG dostarczy w marcu nieduży wolumen 60 mln m sześc. Polacy deklarują gotowość słania nad Dniepr gazu do końca roku, a także zwiększenia wolumenu. Ograniczeniem będzie cena i możliwość akumulacji środków na zakupy w Naftogazie. Jurij Witrenko przyznał ma Facebooku, że przez mrozy cena gazu w Europie wynosi obecnie ponad 1000 dolarów, a ta od Gazpromu jest cztery razy mniejsza.

Gdyby nie szkodliwa polityka Gazpromu, Ukraińcy prawdopodobnie chętnie przyjęliby wolumen z Rosji. Teraz dostawy od agresora będzie trudniej wytłumaczyć. Wszystko zależy od mediacji Komisji Europejskiej, która zaproponowała nowe rozmowy trójstronne. W 2014 i 2015 roku pozwoliły one ustabilizować dostawy na i przez Ukrainę, a także uniknąć kryzysu dostaw do Europy, których stabilność zależy od poziomu ciśnienia w ukraińskich gazociągach. Być może w 2018 roku pozwolą na utrzymanie minimalnych poziomów dostaw z Rosji przez Ukrainę, co Komisja chciała włączyć do agendy negocjacji. Byłby to czynnik uatrakcyjniający inwestycje nad Dnieprem, które rozważają Polacy: Gazociąg Polska-Ukraina, umowa długoterminowa PGNiG-Naftogaz, zaangażowanie kapitałowe w gazociągi przesyłowe i magazyny gazu.

Na marginesie warto wspomnieć, że zaangażowanie PGNiG czy Gaz-System na Ukrainie może być jednym z czynników poprawiających relacje polsko-ukraińskie pomimo sporów historycznych. Trudno o lepsze soft power nad Dnieprem. Kiedyś pisałem o stypendiach dla tamtejszych studentów. Może warto iść za ciosem?

AKTUALIZACJA 5 marca 2018, godz. 8.30 – informacje Kommiersanta