Siergiej: Dodatek węglowy powinien trafiać do najbardziej potrzebujących (ROZMOWA)

25 października 2022, 07:30 Energetyka

– W jednym mieszkaniu można pozyskać cztery dodatki węglowe. W naszym projekcie ustawy były zapisy, które blokowałyby tego rodzaju zachowania. Rząd tego nie przyjął. Proponowaliśmy też, żeby pomoc trafiała do osób najuboższych, zamiast do wszystkich po równo – mówi Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Komin. Źródło: freepik
Komin. Źródło: freepik

BiznesAlert.pl: Zgodnie z wynikami sondażu opublikowanego przez Polski Alarm Smogowy, Polakom nie podobają się działania rządu, jeśli chodzi o walkę z kryzysem energetycznym. Ciekawe jest to, że odsetek zadowolonych z działań najmniejszy jest wśród tych, którzy najbardziej skorzystają finansowo z programów rządowych. Dlaczego tak jest?

Piotr Siergiej: Rzeczywiście jest tak, że grupa społeczna, której rząd wypłaca dodatek węglowy, czyli właścicielom pieców na węgiel i drewno, w 66 procentach wystawia rządowi złą ocenę. Ocenę bardzo dobrą z tej grupy wystawił tylko jeden procent. Moim zdaniem można wytłumaczyć to tak: inne badania pokazują, że około 60 procent gospodarstw domowych nie ma w pełni zaopatrzonej kotłowni na nadchodzącą zimę. Taka sytuacja wywołuje dużo niepokoju, gniewu i paniki, dlatego emocje ludzi przekładają się na sondaże. Ludzie dostają przelew na 3 tysiące złotych, jadą do składu węgla, a po prostu nie ma węgla. W związku z tym, ludziom przestaje chodzić o same pieniądze, tylko o dostęp do paliwa, a z tym jest problem. Wydaje mi się, że to jest główna przyczyna niezadowolenia z tej pomocy.

W takim razie komu podobają się działania rządu w tym obszarze, jeśli nie tym, którzy teoretycznie najwięcej zyskują na nich finansowo?

Patrząc całościowo, większości osób nie podobają się działania rządu, zwolenników jest mniejszość. Ta mniejszość może być różna – w miarę dobrze działania rządu oceniają właściciele domów jednorodzinnych: 57 procent z nich uważa, że pomoc jest rozdzielana sprawiedliwie. Z drugiej strony 42 procent uważa, że nie jest to sprawiedliwe. Grupa, która opala się węglem i drewnem, również uważa podział pieniędzy za sprawiedliwy. Podkreślę, że mówimy tylko o poczuciu sprawiedliwości tego systemu. Dalej szukając pozytywów w ogólnie negatywnym obrazie, pozytywnie pomoc rządu oceniają osoby starsze powyżej 60. roku życia – 52 procent, a negatywnie 38 procent, a więc różnice te nie są fundamentalne.

Jeśli zaś zapytamy o to, czy sam dodatek węglowy jest dobrym rozwiązaniem, to zgodziłyby się z tym te same osoby, czyli te, które palą węglem i drewnem, oraz osoby starsze. 66 procent z nich popiera to, przeciwko jest 35 procent. Ponadto na pytanie, czy wykorzystanie dodatku węglowego na inny cel niż zakup opału, pozytywnie odpowiadają ludzie młodzi, od 18 do 39 lat. Tymczasem tylko 10 procent osób z grupy powyżej 60. roku życia uważa, że to dobry pomysł, a 85 procent z nich uważa, że to bardzo zły pomysł.

Z tego sondażu wynika zatem, że większość ludzi krytycznie patrzy na działania rządu, jeśli chodzi o walkę z kryzysem energetycznym. Jaka zatem Pana zdaniem powinna być odpowiedź rządu na taki sygnał?

W tej chwili jest już za późno na jakąkolwiek reakcję, bo ustawy zostały uchwalone, a zasiłki już przyznane. My jako Polski Alarm Smogowy przedstawiliśmy założenia do ustawy społecznej o dodatku energetycznym. Przedstawiliśmy tam rządowi nasze propozycje rozwiązań, dzięki którym uniknęlibyśmy patologii, z którymi mamy do czynienia dzisiaj, kiedy w jednym mieszkaniu można pozyskać cztery dodatki. W naszym projekcie ustawy były zapisy, które blokowałyby tego rodzaju zachowania. Rząd tego nie przyjął. Proponowaliśmy też, żeby pomoc trafiała do osób najuboższych, zamiast do wszystkich po równo, bo wtedy pomoc byłaby zróżnicowana pod względem wysokości. Osoby starsze, emeryci – takie osoby powinny dostać dużo większą pomoc niż 3 tysiące złotych. Bank Światowy ocenił ten program pomocy, i wynika z tego, że 1,5 mld złotych poszło do najbogatszej grupy obywateli, a nie musiało tak być. Nie wiemy dlaczego nasze propozycje nie znalazły posłuchu w rządzie. Przyjęto rozwiązania, które potem na szybko łatano różnymi rozwiązaniami. Można to było zrobić dobrze na samym początku. Teraz mamy do czynienia z bublem prawnym, i prosty efekt jest taki, że ludziom się to nie spodobało. Rząd wydał 11 mld złotych na dodatek węglowy, zrobił to źle, i ludzie ocenili to negatywnie.

Czy pomoc finansowa dla gospodarstw domowych korzystających z węgla jest dobrym rozwiązaniem w perspektywie krótkoterminowej? Jak powinna działać w dłuższej perspektywie?

W perspektywie krótkoterminowej decyzja już zapadła i nic już nie zmienimy – pomoc powinna mieć miejsce i obywatele powinni być wspierani w tym momencie kryzysu energetycznego. Rząd gasi pożar na różne sposoby, a jak widać po wynikach badań, robi to nieskutecznie. Natomiast w perspektywie długoterminowej, czyli następnych kilku lat, dopłaty do paliw kopalnych są bardzo złym pomysłem, ponieważ płacimy za rybę, a nie za wędkę. Naszym zdaniem rząd powinien dopłacać do ocieplania domów, do wymiany źródeł ciepła na czystsze i bardziej efektywne. Mówiliśmy o tym od dawna i to się nie wydarzyło. Rząd w programie Czyste Powietrze zapowiadał, że na ten cel do obywateli każdego roku przepłynie 10 mld złotych. Program Czyste Powietrze ma już cztery lata, a więc na ocieplenie domów i wymianę źródeł ciepła powinno było już pójść 40 mld złotych, a na stronie NFOŚiGW widać, że na ten cel wypłacone zostało tylko 3,5 mld złotych. Ceną tych zaniedbań są miliardy złotych, które wydajemy na dopłaty do paliw, import węgla z zagranicy i dopłaty osłonowe. Gdybyśmy ocieplili 70 procent domów w ciągu ostatnich kilku lat, zapotrzebowanie Polski na węgiel spadłoby o połowę, czyli zaoszczędzilibyśmy 5 mln ton; dziura węglowa tymczasem wynosi 4 mld ton, a zatem nie potrzebowalibyśmy teraz węgla z importu, którego obecnie rozpaczliwie szukamy. Można było te pieniądze wydać mądrze, teraz podobną kwotę wydajemy na różne formy pomocy. Czy teraz rząd co roku będzie wypłacał pieniądze na pomoc gospodarstwom? Przecież to nie ma żadnego sensu ekonomicznego.

Rozmawiał Michał Perzyński

Perzyński: Dodatek węglowy powinien trafić do najuboższych