Na dzisiaj Europa jest dużym klientem dla Gazpromu – komentowała wstrzymanie dostaw gazu dla Ukrainy przez Gazprom i ewentualne związane z tym problemy dla Europy Zachodniej Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG. – Nie tylko w przypadku Gazpromu, nie tylko Kremla, gaz jest sprawą polityczną. Mogłabym powiedzieć, niestety – dodała w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat.
Piotrowska-Oliwa odniosła się do decyzji Gazpromu o zakończeniu uzupełniania strat w ukraińskich magazynach spowodowanych epizodycznym zwiększeniem zapotrzebowania na surowiec w Europie, które Ukraińcy uzupełniali dotychczas ze swoich zapasów, a niedobory wyrównywał Gazprom.
– Jest koniec czerwca. To nadal miesiąc w którym zapotrzebowanie na gaz nie tylko w Polsce ale i całej Europie jest najmniejsze. To okres w którym firmy budują zapasy na zimę. Do końca sezonu niskiego zapotrzebowania na gaz chwilowy ruch, znowu element negocjacji z Ukrainą, bo tak bym to odczytywała, nie ma znaczenia dla rynku europejskiego. Problem pojawi się jesienią gdy dobowe zapotrzebowanie na gaz w Europie może wzrosnąć nawet trzykrotnie – uspokaja gość TVN24 BiŚ. – Na razie nie ma powodów do zmartwień. Na razie.
– Rosjanie już zapłacili ogromną kwotę za zapewnienie tranzytu do Europy bo to jest w ich interesie. Pamiętamy wojny gazowe z 2006 i 2009 roku, kiedy gaz na Ukrainie znikał. Z taką sytuacją należy się liczyć. Trudno ocenić kto ma silniejszą pozycję, bo Europa potrzebuje rosyjskiego gazu a z drugiej strony Rosjanie nie mają alternatywnego rynku zbytu na prawie 160 mld m3, który chcą sprzedać Europie – podkreśla.
– Nie tylko w przypadku Kremla gaz jest sprawą polityczną. Gaz jest jednak również towarem, którym handluje się na giełdach. Jednak mimo to jest to narzędzie wywierania nacisku na gospodarki – europejskie i ukraińską. Ten kij ma dwa końce, po drugiej stronie jest interes ekonomiczny Gazpromu – kwituje Piotrowska-Oliwa.
Źródło: TVN 24 Biznes i Świat