Rząd Donalda Tuska planuje podwyższyć płacę minimalną, ministerstwa nie są jednak jednomyślne w kwestii wymiaru podwyżki. Resort pracy chce, by nowa wartość wyniosła trochę ponad pięć tysięcy złotych brutto. Ministerstwo finansów proponuje niższą kwotę argumentując ją troską o małe i średnie przedsiębiorstwa.
Płaca minimalna wynosi obecnie 4666 zł brutto, rząd Donalda Tuska planuje podwyżkę. Między ministerstwem rodziny, pracy i polityki społecznej a resortem finansów wystąpił rozdźwięk, o czym informuje Money.pl przytaczając stanowiska obu ministerstw.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk proponuje podwyżkę do 5020 zł, czyli o 7,6 procent. Jest to suma większa niż ta, o którą wnioskowali związkowcy (OPZZ, Solidarność i Forum Związków Zawodowych), którzy chcieli wzrostu do 5015 zł brutto w przyszłym roku. Zdaniem Dziemianowicz-Bąk proponowana podwyżka jest zasadna, gdyż odnosi się do prognozy przeciętnego wynagrodzenia.
– To jest ten punkt odniesienia, który przyjęliśmy, bo skoro płace będą rosły w takim tempie, to powinno dotyczyć to też płacy minimalnej. Oczywiście jestem otwarta na dalsze rozmowy w rządzie, także biorąc pod uwagę kondycję finansów publicznych. Ale płace muszą być godne, zarówno te w sferze budżetowej, jak i płaca minimalna. I o to będę zabiegać – powiedziała w rozmowie z Money.pl.
Troska o małe firmy
Innego zdania jest ministerstwo finansów, które zaproponowało niższą kwotę. Przedstawiciele resortu poinformowali, że płaca minimalna znacząco wzrosła w ostatnich latach, przez co propozycja ministerstwa pracy dobija małe i średnie firmy. Money.pl zadało pytanie czy na decyzje miały wpływ również kwestie budżetowe, resort odpowiedział, że jest to kwestia drugorzędna w stosunku do sytuacji małych i średnich przedsiębiorstw.
Ministerstwo finansów proponuje podwyższenie płacy minimalnej do 4806 zł, a po uwzględnieniu wskaźnika weryfikacyjnego do 4607,7 zł. Według Money resort wskazał w piśmie, że właściwsza jest ta druga kwota. Według jednak nieoficjalnych ustaleń ministerstwo proponuje jednak kwotę 4806 zł.
– Propozycja ministerstwa finansów to jest propozycja wzrostu o 4,7 zł, czyli o 0,11 procent. I jest ona dalece niższa niż prognoza inflacji. A płace, czy to płaca minimalna, czy płace w budżetówce, powinny rosnąć co najmniej w takim stopniu, aby nadążać za wzrostem cen. Gdyby przyjąć propozycje ministra finansów, byłby to najniższy wzrost płacy minimalnej od 20 lat. W porównaniu do inflacji byłaby de facto obniżką płacy minimalnej – wyjaśnia w rozmowie z portalem minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
– Nie wyobrażam sobie, żeby ta propozycja mogła zostać przyjęta, ani jako ministra pracy, ani jako polityczka Lewicy – dodała.
Według jej słów przekazała Włodzimierzowi Czarzastemu swoje uwagi, które ma je przedstawić na dzisiejszym spotkaniu koalicji rządzącej.
Donald Tusk zapowiedział, że po wyborach dojdzie do zmian w rządzie, oraz zostanie ograniczona liczba ministerstw. Wniósł również o głosowanie w sprawie wotum zaufania, które miało odbyć się w tym tygodniu. Przystał jednak na propozycję marszałka Szymona Hołowni, by odłożyć je do 10 czerwca, a w międzyczasie omówić umowę koalicyjną.
Money.pl / Biznes Alert / Marcin Karwowski