Oby kryzys graniczny skończył się tylko na armatkach wodnych. Spięcie

19 listopada 2021, 07:30 Bezpieczeństwo

Kryzys graniczny to sprawnie zorganizowana operacja białoruskich, ale też prawdopodobnie rosyjskich służb specjalnych, która ma na celu wywołanie sztucznego kryzysu migracyjnego. Plan Białorusinów nie obejmuje wyłącznie działań w kierunki Polski, podobnie sytuacja wygląda na granicy białorusko-litewskiej czy białorusko-łotewskiej. W najnowszym podcaście Spięcie BiznesAlert.pl redaktorzy portalu Wojciech Jakóbik oraz Mariusz Marszałkowski analizują sytuację na granicy i starają się wyłożyć, jakie skutki może przynieść dla branży energetycznej.

Spięcie BiznesAlert.pl. Fot. WOT. Grafika: Gabriela Cydejko.
Spięcie BiznesAlert.pl. Fot. WOT. Grafika: Gabriela Cydejko.

Na początku ten kryzys miał charakter bardziej personalny, ponieważ był spowodowany próbą odwetu za brak poparcia przez Polskę i Litwę sierpniowych wyborów, które były sfałszowane. Polska, jak i Unia Europejska podjęły decyzję o nałożeniu sankcji na Białoruś, z tego powodu już nikt nie mówi o współpracy z Łukaszenką.

Co więcej, prezydent Białorusi postraszył Polskę i inne kraje odcięciem dostaw gazu. – Łukaszenka postraszył Polaków, ale nie tylko Polaków, bo także Litwinów, że zakręci dostawy gazu poprzez gazociąg Jamał-Europa – powiedział Mariusz Marszałkowski. Jednak to nie Białoruś trzyma ten kurek. – Łukaszenka sprzedał gazociągi Putinowi w 2011 roku – przypomina Wojciech Jakóbik.

Opracowała Gabriela Cydejko