Energiewende się zacięło. ME: Polska musi mieć atom

19 października 2018, 13:30 Alert

Zobowiązanie Berlina do odejścia od energetyki jądrowej komplikuje wysiłki Europy na rzecz obniżenia emisji CO2, o czym informuje POLITICO.
Sprzeczności w polityce energetycznej Niemiec obracają się przeciwko nim. Starają się zrównoważyć wysiłki na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi, a jednocześnie zamykają elektrownie jądrowe.

Trudność zrobienia obu tych rzeczy w tym samym czasie została wyraźnie ujawniona w raporcie Organizacji Narodów Zjednoczonych IPCC Special Report on Global Warming of 1.5ºC, który stwierdza, że jeśli świat ma osiągnąć ograniczenie globalnego ocieplenia nie więcej niż o 1,5 stopnia Celsjusza, znaczenie niskoemisyjnej energii jądrowej prawdopodobnie znacznie wzrośnie.

To nie jest coś, co zwolennicy ambitnego niemieckiego przejścia do energii odnawialnej – zwanej Energiewende – chcą usłyszeć, a napięcia związane z utrzymaniem różnych kierunków polityki zaczynają być coraz bardziej widoczne.

Kanclerz Angela Merkel jest świadkiem napięć między krajowymi ekologami i przemysłowcami. Niemieckie zielone ambicje zostały zakwestionowane przez naukowców z ONZ, których zadaniem była ocena nauki o klimacie.
Niemcy, w następstwie awarii jądrowej w Fukushimie, w pośpiechu ogłosiły, że do 2022 r. zamkną wszystkie elektrownie jądrowe. Ale kraj nadal uzależniony jest od węgla, dzięki któremu produkują jedną trzecią swojej energii elektrycznej. Niemcy są na dobrej drodze do niewypełnienia swoich celów redukcji emisji w 2020 r. Zamiast zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych o 40 procent, spadnie ona tylko o 32 procent.

Niemcy potrzebują utrzymywania stałego zainteresowania, pomimo tego, że spalanie węgla podsyca wściekłość ekologów, którzy wdrapali się z bannerem antywęglowym na fasadę ambasady tego kraju w Londynie, a tysiące osób protestowało przeciwko rozbudowie kopalni węgla między Kolonią i Akwizgranem. Ale Merkel jest również pod presją związków i wpływowych sektorów przemysłowych, takich jak motoryzacyjny, co skłania Niemcy do forsowania coraz twardszego stanowiska w rozmowach klimatycznych w UE.

Berlin stoi na czele ruchu oporu przeciwko podniesieniu celów klimatycznych 2030 roku z 40-procentowej redukcji emisji gazów cieplarnianych do co najmniej 45 procent. W ten sposób dołącza do grupy krajów Europy Środkowej, by walczyć o mniej ambitne cięcia w emisji dwutlenku węgla z samochodów – obydwa stanowiska zostaną uzgodnione przez państwa UE w ramach przygotowań do rozmów klimatycznych COP24.

Pocąca się planeta

Niemieckie zielone ambicje zostały zakwestionowane przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change – IPCC) w ONZ – organ naukowy mającym za zadanie dokonanie przeglądu nauki o klimacie.

Pomimo deklaracji podjętych w ramach porozumienia klimatycznego z Paryża w 2015 roku, panel uznał, że świat jest na dobrej drodze do ocieplenia o 3 stopnie Celsjusza powyżej temperatur przedindustrialnych. Cel porozumienia polegający na ograniczeniu ocieplenia do „znacznie poniżej” 2 stopni Celsjusza spowodowałby poważne spustoszenie w środowisku, a osiągnięcie mniej groźnego 1,5-stopniowego celu wymagałoby radykalnej zmiany światowej gospodarki i produkcji energii w ciągu zaledwie kilku lat.

W raporcie ONZ przeanalizowano 85 badań naukowych i stwierdzono, że „energia jądrowa zwiększa swój udział” w większości scenariuszy ograniczania globalnego ocieplenia do 1,5 stopnia do 2050 roku. Mediana szacunków wskazuje, że energia jądrowa zwiększy swoją rolę w globalnym dostarczaniu energii o ponad połowę, między 2020 a 2050 rokiem. Te informacje zostały powitane z radością przez lobby jądrowe.

– W raporcie IPCC podkreślone są zalety energii jądrowej, jako wysoce skutecznej metody redukcji emisji gazów cieplarnianych – powiedziała Agneta Rising, dyrektor World Nuclear Association.

Jednak naukowcy ostrzegają przed pochopnym wyciąganiem wniosków. „W wielu obszarach energetyka jądrowa faktycznie odgrywa pewną rolę” – powiedział Joeri Rogelj, jeden z autorów raportu i badacz w Austriackim Międzynarodowym Instytucie Analizy Systemów Stosowanych, ale „nie było częścią oceny, czy energetyka jądrowa jest wymogiem, aby „utrzymać cel 1,5 stopnia.

Gwałtowny wzrost energetyki jądrowej wiąże się z trudnościami, ostrzegają autorzy raportu, zauważając, że średni czas budowy reaktora wynosi od 10 do 19 lat: „Obecne tempo rozmieszczenia energii jądrowej jest ograniczone przez akceptację społeczną w wielu krajach z powodu obaw związanych z ryzykiem awarii”. Nic nie wskazywało na to, że w Berlinie zostanie odnaleziony jakiś niuans jądrowy.

W odpowiedzi na raport IPCC, Minister ds. Środowiska Niemiec, Svenja Schulze, kontynuująca ze zdwojoną siłą dotychczasową politykę rządu, powiedziała „nie możemy już dłużej tracić czasu w walce o ochronę klimatu. Najbliższe lata są kluczowe”.

Niewielu naśladowców

Niemniej jednak, jądrowy dogmat Niemiec jest kwestionowany przez inne kraje UE. Belgia zobowiązała się do porzucenia energii jądrowej do 2025 roku, ale ryzyko związane z szybką rezygnacją ze źródła energii, które wytwarza połowę krajowej energii elektrycznej, jest wyraźnie widoczne teraz jesienią. Belgii grozi brak prądu, gdy operator elektrowni jądrowych Electrabel zamknie sześć z siedmiu reaktorów w kraju w celu przeprowadzenia prac konserwacyjnych.

– Natychmiastowe i improwizowane wyjście z energetyki jądrowej, popierane przez niektórych nie jest naszą polityką – powiedział belgijski premier Charles Michel. „Ostatnie wydarzenia dowodzą, że udawanie, że jest inaczej, jest czystą iluzją.” W innych częściach Europy plany rezygnacji z energetyki jądrowej są postrzegane z rosnącym sceptycyzmem.

Prezydent Francji Emmanuel Macron, który został wybrany ze względu na program zmniejszenia stopnia zależności kraju od energii jądrowej o jedną trzecią do 2025 roku, wycofuje się z tego, a jako przyczynę zmiany wskazuje na niejednoznaczną postawę Niemiec.

– Wcale nie idealizuję energii jądrowej. Ale myślę, że musisz stanąć po czyjej jesteś stronie. Moim priorytetem we Francji, Europie i na całym świecie jest emisja CO2 i ocieplenie globalne – powiedział Macron w grudniowym wywiadzie dla telewizji France 2. – Co zrobili Niemcy, gdy nagle zdecydowali się zamknąć wszystkie elektrownie jądrowe? Rozwinęli o wiele więcej odnawialnych źródeł energii niż my, ale także masowo wznowili wykorzystanie źródeł termalnych i węgla za szkodą dla emisji CO2 (swojego śladu węglowego). To nie było dobre dla planety, więc tego nie zrobię.

Inne rządy są ostrożne w podejmowaniu trudnych do dotrzymania obietnic dotyczących wycofania się z energii jądrowej.

Nowy socjalistyczny rząd Hiszpanii rozważa zamykanie elektrowni jądrowych, kiedy osiągną projektowany termin wycofania z eksploatacji, ale Teresa Ribera – minister odpowiedzialna za energię i środowisko – wskazuje na efekty tych działań, wpływ na ceny, bezpieczeństwo dostaw i hiszpańskie ambicje klimatyczne.

– Należę do odpowiedzialnego rządu, który jest niezwykle zaangażowany w transformację energetyczną, która musi uwzględniać ducha porozumienia paryskiego – powiedziała latem POLITICO.

W 2010 roku Szwecja wycofała swoje zobowiązania dotyczące niewykorzystywania energii nuklearnej, a energetyka jądrowa nadal generuje jedną trzecią energii elektrycznej w tym kraju.

Wielka Brytania buduje nową elektrownię jądrową, podobnie jak Finlandia i Francja. Dalej na wschód, sentyment nuklearny jest jeszcze silniejszy. Bułgaria, Czechy, Węgry, Polska i Rumunia zamierzają zbudować nowe reaktory.

Polska otrzymuje około 80 procent swojej energii z węgla, co, jak przyznaje rząd, nie będzie możliwe w dłuższej perspektywie dzięki polityce UE i rosnącym kosztom emisji. Do 2050 roku węgiel będzie stanowił tylko około 50 procent produkcji energii, resztę będą stanowiły odnawialne źródła energii i – jak ma nadzieję rząd – pierwsza polska elektrownia jądrowa.

– Energia jądrowa oznacza generowanie energii elektrycznej o zerowej emisji – powiedział Minister Energii Krzysztof Tchórzewski w wywiadzie prasowym na początku tego roku. – Polska musi mieć atom – dodał.

Politico