Polska przekonuje o konieczności budowy elektrowni jądrowej, ale równolegle zamierza ciąć wydatki na realizację Polskiego Programu Energetyki Jądrowej (PPEJ), zakładając, że spadnie poparcie dla atomu nad Wisłą – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl
2020 rok ma być przełomowy dla budżetu państwa. Według przedstawionego niedawno projektu ustawy budżetowej, przyszły rok ma być pierwszym po 1989 roku, w którym Polska nie będzie miała deficytu. Podczas, gdy państwo zakłada większe nakłady na realizację programów społecznych, zmniejsza środki przeznaczone m.in. na realizację PPEJ. Z uzasadnienia do ustawy budżetowej wynika, że w 2020 roku na program jądrowy Polska ma przeznaczyć 1,090 mln złotych. To blisko o 3 mln złotych mniej, niż jeszcze w 2019 roku i o ponad 8 mln złotych mniej w porównaniu z 2017 rokiem, gdy w budżecie planowano wydać na ten cel 9,228 mln złotych.
Źródło: Opracowanie własne na podstawie uzasadnień do ustaw budżetowych w latach 2017-2020.
Milion na atom
Na co więc ma zostać przeznaczony wspomniany milion złotych? Głównie na działania informacyjne i edukacyjne: w szczególności publikacje, materiały informacyjne, publikacje raportów tematycznych oraz pikniki naukowe; organizację „szkoły” energetyki jądrowej, edukacyjnego forum energetyki jądrowej, szkoleń dla nauczycieli i warsztatów dla uczniów szkół ponadpodstawowych. W przyszłym roku działania informacyjne i edukacyjne mają przyczynić się do wzrostu udziału polskiego przemysłu w realizacji PPEJ, w tym: materiały informacyjne dla przedsiębiorców, organizacja szkoleń, konferencji, seminariów branżowych, publikacje kolejnych specjalistycznych opracowań oraz rozpowszechnianie wiedzy technicznej w prasie branżowej.
Edukacja to bez wątpienia ważny aspekt realizacji projektów jądrowych, ale działania, podejmowane w tym zakresie, nie wpłynęły na podjęcie ostatecznej decyzji w sprawie budowy atomu w Polsce. Nie wpłynęły na aktualizację PPEJ obowiązującego od 2015 roku . Faktycznie, w maju 2018 roku aktualizacja uzyskała akceptację na poziomie ministerstwa energii. Zgodnie z nią, ostateczny wybór lokalizacji pierwszej polskiej elektrowni jądrowej powinien nastąpić na przełomie 2019-2020 roku. Przypomnijmy tylko, że z obecnym brzmieniem PPEJ, lokalizacja elektrowni i zawarcie kontraktu na wybraną technologię miało nastąpić do 31 grudnia 2016 roku, a pierwsze łopaty powinny zostać wbite jeszcze w tym roku. Co ciekawe, jeszcze w uzasadnieniu do ustawy budżetowej na 2017 rok wśród celów programu jądrowego wymieniono wykonanie projektu technicznego i uzyskanie wymaganych prawem decyzji i opinii, w tym wydanie zezwolenia na budowę elektrowni. Do tej pory nie udało się wskazać lokalizacji, określić modelu finansowania, czy dokonać wyboru partnera technologicznego, ani wskazać potencjalnych lokalizacji gdzie miałby stanąć magazyn odpadów promieniotwórczych. Mimo, że taki cel znalazł się w uzasadnieniach do ustaw budżetowych na 2017, 2018 i 2019 rok, to w dokumencie na 2020 rok już nie ma o nim wzmianki. W Różaniu nad Narwią pracuje – na razie jedyne – składowisko odpadów promieniotwórczych, ale wkrótce zostanie zapełnione. Można się zatem zastanawiać dokąd miałyby trafiać odpady z planowanych w Polsce elektrowni jądrowych.
Czy Polacy popierają atom?
Lektura uzasadnienia budżetu na 2020 rok pozwala na jeszcze jedną ciekawą konstatację. Rząd zakłada, że poparcie dla energetyki jądrowej w Polsce będzie… spadać. Cel założony na ten rok to akceptacja społeczna rozwoju atomu w Polsce na poziomie 50 procent. W ubiegłym roku budżetowym miał wynieść 59 procent. To ciekawe, tym bardziej, że według badania z 2017 roku, przeprowadzonego na zlecenie resortu energii, wynika, że poparcie atomu w Polsce sięgało rekordowych 61 procent, co w porównaniu z 2015 rokiem oznaczało wzrost o 10 procent. W przypadku mieszkańców gmin, w których miałaby powstać elektrownia, odsetek ten jest wyższy. Według badań PGE EJ1 (spółka odpowiedzialna za budowę elektrowni jądrowej – przyp. red.) poparcie w tych regionach wynosi 69 procent. Wysokie poparcie społeczne nie przełożyło się jednak na podjęcie decyzji w tej sprawie przez polityków. Mimo braku rozstrzygnięcia, według marcowego raportu Najwyższej Izby Kontroli, od 2014 roku do trzeciego kwartału 2017 roku, na realizację PPEJ wydano 776 mln złotych, z czego 552,5 mln zł stanowiły wydatki poniesione przez podmioty administracji publicznej. Trochę dużo jak na projekt, który nie wiadomo gdzie i kiedy powstanie.
Źródło: Opracowanie własne na podstawie uzasadnień do ustaw budżetowych w latach 2017-2020.
Warto przypomnieć, że zgodnie z założeniami projektu strategii energetycznej do 2040 roku, pierwsza elektrownia jądrowa o mocy 1-1,5 GW ma zostać uruchomiona w 2033 roku. Założenia ustawy budżetowej na 2020 rok to kolejny z kamyków do ogródka niepewności wokół projektu jądrowego, o których szerzej pisałem w ubiegłym tygodniu. Co prawda przy realizacji projektu szacowanego na 40-70 mld złotych oszczędność kilku milionów może pozostać niezauważona, jednak może rodzić pytania o zaawansowanie całego procesu inwestycyjnego. Na razie doszło do publikacji wstępnych założeń budżetu i niewykluczone, że nakłady na PPEJ mogą ulec zmianie. Chyba, że filozofia realizacji projektu jądrowego jest zupełnie inna. Oby nie okazało się, parafrazując ostatnie wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego w Faktach po Faktach, że w porównaniu z programami społecznymi, takimi jak 500+ czy Emerytura+ to, czy wybudujemy elektrownię jądrową w 2033 roku, czy później, to sprawa drugorzędna zobaczymy po wyborach. BiznesAlert.pl sugerował, że rozstrzygnięcie w sprawie polskiego programu atomowego może poczekać na okres po głosowaniu.