icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Polska nie musi się bać drugiego Czarnobyla, ale drugiego Żarnowca

– Jeżeli atom w Polsce nie powstanie, strategia energetyczna będzie się nadawała do kosza, a Polacy będą ją zmieniać pod presją czasu i rosnącej luki wytwórczej zagrażającej bezpieczeństwu energetycznemu oraz ich portfelom – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Nie będzie chmury radioaktywnej

Chmura radioaktywna z polskiego projektu jądrowego nie zagrozi Polsce wbrew złowróżbnym przepowiedniom z raportu niemieckich Zielonych kwestionowanym merytorycznie przez ekspertów do spraw bezpieczeństwa jądrowego. Do rozstrzygnięcia pozostaje los odpadów nuklearnych, z których pierwsze partie mogłyby trafić na przykład do składowiska Forsmark w Szwecji i dopiero po pełnym rozwinięciu programu jądrowego do miejsca zbudowanego w Polsce w razie opłacalności ekonomicznej takiego rozwiązania. Pomimo zmasowanej kampanii informacyjnej przeciwko energetyce jądrowej towarzyszącej każdej rocznicy katastrofy w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, także trzydzieści pięć lat po tym tragicznym zdarzeniu warto skwitować ten temat stwierdzeniem, że Polsce nie grozi druga katastrofa tego typu. Może ją jednak czekać powtórka scenariusza z Żarnowca, jeśli zawiodą politycy.

Będzie drugi Żarnowiec?

Elektrownia jądrowa Żarnowiec miała składać się z czterech bloków w technologii WWER o mocy 465 MWe każdy. Część konwencjonalna elektrowni miała zostać zaprojektowana w Polsce, a istotną część kontraktów miały uzyskać firmy polskie. Jednakże decyzja o budowie atomu w Żarnowcu z 1982 roku została cofnięta czwartego września 1990 roku. Chociaż przyjęła się interpretacja o tym, że atom nie powstał przez trudne warunki ekonomiczne transformacji gospodarczej Polski, to pojawiają się głosy, że mógł liczyć na wsparcie technologiczne firm oraz finansowe instytucji bankowych. Przykładem może być elektrownia jądrowa Mochowce na Słowacji, której budowa została zawieszona w 1991 roku, by po pięciu latach znów ruszyć i pozwolić na oddanie dwóch bloków w 1998 i 2000 roku. Niezależnie od przyczyn Polacy zrezygnowali z atomu wskutek decyzji politycznej z 1990 roku, a potem przez prawie trzydzieści lat debatowali na jego temat do 2020 roku, w którym został przyjęty nowy Program Polskiej Energetyki Jądrowej. Obecne władze zamierzają zbudować pierwszy reaktor w 2033 roku i wybrać dostawcę technologii w 2023 roku, czyli jeszcze w obecnej kadencji Sejmu RP, a zatem przy założeniu ciągłości polityki prowadzonej do tej pory. Zawsze należy jednak liczyć się z możliwością skrócenia kadencji albo zmiany nastrojów w ekipie rządzącej, która w przeszłości spierała się już wewnętrznie o atom.

Jeżeli nie uda się zbudować atomu w Polsce, plan B będzie niebezpieczny i kosztowny. Program Polskiej Energetyki Jądrowej opisuje wzrost zapotrzebowania na gaz w razie rozwoju energetyki gazowej zamiast atomu, który może doprowadzić do wzrostu uzależnienia od importu gazu, a co za tym idzie konieczności dalszej rozbudowy infrastruktury dywersyfikacyjnej, jak na przykład drugiej nitki gazociągu Baltic Pipe, albo polegania na infrastrukturze z innych krajów, jak Nord Stream 2, które to rozwiązanie rodziłoby zagrożenia polityczne. Atom ma także radykalnie obniżyć emisyjność Polski oraz zahamować wzrost cen energii i w ten sposób stać się narzędziem wzmacniania rozwoju gospodarczego kraju w dobie kryzysu.

Atom i luka wytwórcza

Jeżeli politycy nie zdecydują w 2022 roku z kim budować atom, nie zdążą go zapewnić na czas w 2033 roku. To ryzyko rośnie wobec faktów na temat licznych opóźnień projektów jądrowych w innych krajach Unii Europejskiej. Jeżeli tak się stanie, fundament strategii energetycznej, czyli Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku będzie należało wykreślić. Poszukiwanie alternatywy nastąpi zaś wobec presji czasowej i rosnącej luki wytwórczej. Polskie Sieci Elektroenergetyczne jeszcze w 2016 roku ostrzegały, że w razie braku niezbędnych inwestycji w nowe moce, luka może pojawić się już po 2020 roku, czyli obecnie. Póki co będą ją wypełniać gaz i OZE, bo atom nadal nie powstaje, ale należy zrobić wszystko, aby Polska nie skończyła z drugim Żarnowcem.

Jakóbik: Polska bez atomu może potrzebować Nord Stream 2 (ANALIZA)

– Jeżeli atom w Polsce nie powstanie, strategia energetyczna będzie się nadawała do kosza, a Polacy będą ją zmieniać pod presją czasu i rosnącej luki wytwórczej zagrażającej bezpieczeństwu energetycznemu oraz ich portfelom – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Nie będzie chmury radioaktywnej

Chmura radioaktywna z polskiego projektu jądrowego nie zagrozi Polsce wbrew złowróżbnym przepowiedniom z raportu niemieckich Zielonych kwestionowanym merytorycznie przez ekspertów do spraw bezpieczeństwa jądrowego. Do rozstrzygnięcia pozostaje los odpadów nuklearnych, z których pierwsze partie mogłyby trafić na przykład do składowiska Forsmark w Szwecji i dopiero po pełnym rozwinięciu programu jądrowego do miejsca zbudowanego w Polsce w razie opłacalności ekonomicznej takiego rozwiązania. Pomimo zmasowanej kampanii informacyjnej przeciwko energetyce jądrowej towarzyszącej każdej rocznicy katastrofy w elektrowni jądrowej w Czarnobylu, także trzydzieści pięć lat po tym tragicznym zdarzeniu warto skwitować ten temat stwierdzeniem, że Polsce nie grozi druga katastrofa tego typu. Może ją jednak czekać powtórka scenariusza z Żarnowca, jeśli zawiodą politycy.

Będzie drugi Żarnowiec?

Elektrownia jądrowa Żarnowiec miała składać się z czterech bloków w technologii WWER o mocy 465 MWe każdy. Część konwencjonalna elektrowni miała zostać zaprojektowana w Polsce, a istotną część kontraktów miały uzyskać firmy polskie. Jednakże decyzja o budowie atomu w Żarnowcu z 1982 roku została cofnięta czwartego września 1990 roku. Chociaż przyjęła się interpretacja o tym, że atom nie powstał przez trudne warunki ekonomiczne transformacji gospodarczej Polski, to pojawiają się głosy, że mógł liczyć na wsparcie technologiczne firm oraz finansowe instytucji bankowych. Przykładem może być elektrownia jądrowa Mochowce na Słowacji, której budowa została zawieszona w 1991 roku, by po pięciu latach znów ruszyć i pozwolić na oddanie dwóch bloków w 1998 i 2000 roku. Niezależnie od przyczyn Polacy zrezygnowali z atomu wskutek decyzji politycznej z 1990 roku, a potem przez prawie trzydzieści lat debatowali na jego temat do 2020 roku, w którym został przyjęty nowy Program Polskiej Energetyki Jądrowej. Obecne władze zamierzają zbudować pierwszy reaktor w 2033 roku i wybrać dostawcę technologii w 2023 roku, czyli jeszcze w obecnej kadencji Sejmu RP, a zatem przy założeniu ciągłości polityki prowadzonej do tej pory. Zawsze należy jednak liczyć się z możliwością skrócenia kadencji albo zmiany nastrojów w ekipie rządzącej, która w przeszłości spierała się już wewnętrznie o atom.

Jeżeli nie uda się zbudować atomu w Polsce, plan B będzie niebezpieczny i kosztowny. Program Polskiej Energetyki Jądrowej opisuje wzrost zapotrzebowania na gaz w razie rozwoju energetyki gazowej zamiast atomu, który może doprowadzić do wzrostu uzależnienia od importu gazu, a co za tym idzie konieczności dalszej rozbudowy infrastruktury dywersyfikacyjnej, jak na przykład drugiej nitki gazociągu Baltic Pipe, albo polegania na infrastrukturze z innych krajów, jak Nord Stream 2, które to rozwiązanie rodziłoby zagrożenia polityczne. Atom ma także radykalnie obniżyć emisyjność Polski oraz zahamować wzrost cen energii i w ten sposób stać się narzędziem wzmacniania rozwoju gospodarczego kraju w dobie kryzysu.

Atom i luka wytwórcza

Jeżeli politycy nie zdecydują w 2022 roku z kim budować atom, nie zdążą go zapewnić na czas w 2033 roku. To ryzyko rośnie wobec faktów na temat licznych opóźnień projektów jądrowych w innych krajach Unii Europejskiej. Jeżeli tak się stanie, fundament strategii energetycznej, czyli Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku będzie należało wykreślić. Poszukiwanie alternatywy nastąpi zaś wobec presji czasowej i rosnącej luki wytwórczej. Polskie Sieci Elektroenergetyczne jeszcze w 2016 roku ostrzegały, że w razie braku niezbędnych inwestycji w nowe moce, luka może pojawić się już po 2020 roku, czyli obecnie. Póki co będą ją wypełniać gaz i OZE, bo atom nadal nie powstaje, ale należy zrobić wszystko, aby Polska nie skończyła z drugim Żarnowcem.

Jakóbik: Polska bez atomu może potrzebować Nord Stream 2 (ANALIZA)

Najnowsze artykuły