KE przygotowuje zmiany dot. kształtu rynku energii elektrycznej w UE. Ma być więcej współpracy między krajami, swobodniejsze przepływy transgraniczne, a także zachęty cenowe, by wspierać źródła odnawialne. Na niektórych rozwiązaniach Polska może stracić.
Pakiet regulacji, do których dotarła PAP, KE nazwała „Czysta Energia dla Wszystkich”. Projekty mają zostać przedstawione w grudniu. Wśród nich będą: propozycja dyrektywy o odnawialnych źródłach energii, projekt dyrektywy o wspólnych zasadach na wewnętrznym rynku energii elektrycznej, a także rozporządzenia dotyczące Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER), zarządzania unią energetyczną oraz ws. rynku energetycznego. Cel, jaki przyświecał Komisji, to stworzenie ram prawnych, dzięki którym UE będzie się stawała światowym liderem w produkcji energii ze źródeł odnawialnych.
Ustanowiony w 2014 r. przez szefów państw i rządów UE cel udziału energii odnawialnej (OZE) w miksie energetycznym wynosi co najmniej 27 proc. na 2030 r. Z analiz Komisji wynika, że samodzielne działania państw członkowskich, bez zmian w prawie UE, pozwolą na osiągnięcie nieco ponad 24 proc. Dlatego KE chce, by państwa członkowskie mogły stosować krajowe systemy wsparcia energetyki odnawialnej, ale we wspólnych ramach unijnych. Ma to dać pewność inwestorom, by angażowali się w projekty OZE. W ostatnich latach inwestycje w źródła odnawialne w UE spadały. W 2015 wynosiły 48,8 mld dolarów, o 60 proc. mniej niż w 2011 r.
Innym filarem pakietu ma być propozycja dotycząca kształtu rynku energii elektrycznej w UE. Obecne regulacje wywodzą się z trzeciego pakietu energetycznego z 2009 r. Przewiduje on m.in. dostęp stron trzecich do sieci przesyłowych, wolny wybór dostawców dla konsumentów, zniesienie barier sprzedaży energii ponad granicami, nadzór niezależnych regulatorów nad rynkiem, a także ich współpracę wewnątrz UE w ramach agencji ACER. Wszystko to poprawiło pozycję klientów, którzy mają większy wybór na bardziej konkurencyjnym rynku.
Komisja Europejska uznała jednak, że dalsze zmiany zachodzące w sektorze energetyki, zwłaszcza wzrost udziału energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych w miksie energetycznym, wymagają nowych przepisów. U źródeł tego podejścia jest brak stabilności i przewidywalności, jeśli chodzi o wytwarzanie energii z wiatru czy ze słońca. Jeśli wiatr mocno wieje, energii może być za dużo, ale nie da się jej przechowywać, a obciążone sieci nie są w stanie jej przesłać do potrzebujących odbiorców.
KE chce, by poprzez sygnały cenowe i niezakłóconą możliwość przesyłu energii gdziekolwiek jest ona potrzebna rozładowywać te „korki energetyczne”. Dla przykładu w razie silnego wiatru na północy Europy (dzięki czemu energii jest dużo) ma pojawić się sygnał cenowy, który „powie” inteligentnemu licznikowi, że może teraz pobrać więcej energii za niższą stawkę. Rozwiązania techniczne, które pozwalają na takie zarzadzanie, już są. Sklepy mogą np. schłodzić wcześniej wodę, aby zapewnić chłód do klimatyzatorów, pralka czy zmywarka też może się uruchomić sama, gdy tylko nadejdzie sygnał o niższych cenach energii.
Dla klientów będzie to oznaczało możliwość niższych rachunków; z punktu widzenia lepszego wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych, a tym samym dbania o środowisko, ten pomysł też jest dobry. Nieoficjalnie źródła w KE przyznają jednak, że będą i przegrani takiej koncepcji.
Jednym z nich będzie Polska. Dlaczego? Bo gdy na Zachodzie inwestowano w energetykę ze źródeł odnawialnych, w Polsce ciągle trzymano się tradycyjnego modelu zakładającego produkcję elektryczności z węgla. A gdy nowe regulacje umożliwią klientom, dużym zakładom przemysłowym, sieciom handlowym, ale też milionom gospodarstw domowych skorzystanie z tańszej (w przypadku Polski -niemieckiej) energetyki ze źródeł odnawialnych, pieniądze z rachunków popłyną za naszą zachodnią granicę. Oczywiście polski system energetyczny nie upadnie, ale jego efektywność będzie niższa. Zwłaszcza że potrzebne będzie dotowanie tradycyjnych elektrowni, aby utrzymywały w rezerwie moc na wypadek braku możliwości skorzystania z energii odnawialnej (brak wiatru, słońca).
„Efektywne sygnały cenowe zapewnią odpowiednie wykorzystanie istniejących zasobów generacyjnych” – podkreślono w projekcie dyrektywy, który widziała PAP. KE wskazuje, że „w pełni zintegrowany” system energetyczny dla różnego rodzaju odbiorców w UE pozwoli uniknąć kosztów zapewnienia zapasowych mocy wytwórczych.
Nowe przepisy mają wprowadzić też takie same unijne zasady dla konsumentów, którzy również będą wytwarzać energię (np. z paneli fotowoltaicznych na dachach domów). KE chce zagwarantować, by w całej Europie możliwe było wytwarzanie elektryczności na własne potrzeby i sprzedawanie poprzez sieci nadwyżek innym. W Polsce przepisy wprowadzające prosumentów (czyli konsumentów będących jednocześnie mikrowytwórcami energii) zostały przyjęte jeszcze przez poprzedni rząd.
Nowe unijne przepisy mają też wzmocnić współpracę regionalną. Obecnie niektóre połączenia energetyczne (interkonektory) pomiędzy państwami członkowskimi wykorzystywane są zaledwie w 25 proc., m.in. dlatego, że kraje nie mogą się porozumieć co do stref cenowych czy zniesienia innych ograniczeń. W niektórych kwestiach współpraca operatorów krajowych jest już obowiązkowa. Teraz KE chce ją rozszerzyć, a także utworzyć regionalne centra operacyjne (składające się z operatorów sieci z kilku krajów). W ich ramach decydowano by o kwestiach, co do których „fragmentaryczne, krajowe działania” mogłyby negatywnie wpłynąć na rynek i konsumentów. Planowane jest też wzmocnienie roli Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki.
Według źródeł PAP ostateczny kształt projektów wciąż jest ustalany. Zmieniać się mogą jednak ich poszczególne elementy, a nie cała ich filozofia.
Polska Agencja Prasowa