icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Gutheil: Polskie firmy szukają możliwości rozwoju w Niemczech (ROZMOWA)

– Jednym z głównych powodów, dla których polskie firmy inwestują w Niemczech jest to, że one zdobyły rodzimy rynek do tego stopnia, że wzrost tam nie jest dalej interesujący z perspektywy rozwoju. W związku z tym kierują się do Niemiec, aby móc lepiej rozwinąć swój potencjał – mówi dr Lars Gutheil, dyrektor generalny Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Wspomniał Pan, że na niemieckim rynku jest 1500 polskich firm. Czy dobrze zrozumiałem, że mówimy również o firmach małych i jednoosobowych, czy raczej o dużych, takich jak na przykład Grupa Orlen? Jak to wygląda pod kątem geograficznym, gdzie te firmy głównie działają?

Dr Lars Gutheil: Mamy tu właśnie cały zakres, jaki można sobie wyobrazić. A większość z nich to mniejsze firmy, często usługodawcy zatrudniający mniej niż dziesięciu pracowników. Z pewnością duże miasta są częściej celem polskich inwestycji. Najczęściej jest to Berlin. Ale oprócz Berlina w centrum uwagi znajdują się także silne gospodarczo regiony Niemiec, czyli Nadrenia Północna-Westfalia, Bawaria i Badenia Wirtembergia. Niekoniecznie są to regiony położone bezpośrednio przy granicy. Oczywiście trzeba przyznać, że w bezpośrednim sąsiedztwie granicy polsko-niemieckiej działa cały szereg polskich firm. Ale one po prostu mogą działać również z Polski. Jeśli już naprawdę robią ten krok do sąsiedniego kraju, to raczej w regionach, w których spodziewają się znaleźć dużą sieć potencjalnych klientów lub partnerów.

Jakie działania podejmuje strona niemiecka w celu przyciągnięcia polskich firm do Niemiec?

Niemcy generalnie przyciągają zagranicznych inwestorów. Ale są regiony, szczególnie aktywne w tej dziedzinie. Dobrym przykładem jest Berlin. Oznacza to, że są miasta i regiony, które podejmują ukierunkowane wysiłki w celu przyciągnięcia polskich partnerów i polskich inwestorów, które zatrudniają tam również polskojęzyczny personel. A jako Izba Przemysłowo-Handlowa możemy powiedzieć z własnego doświadczenia, że reprezentujemy również kraj związkowy Nadrenia-Północna Westfalia. I oczywiście staramy się o bardzo ukierunkowany nabór polskich firm, którym chcielibyśmy towarzyszyć w Nadrenii Północnej-Westfalii. Mamy również przedstawicielstwo w Bawarii, gdzie również jest duże zainteresowanie osiedleniem się i współpracą z polskimi firmami. Zwłaszcza w tych dziedzinach, w których te regiony mocno się rozwijają. Jest to na przykład energetyka, która odgrywa tam ważną rolę. Ale oczywiście chodzi też o normalnych usługodawców oraz dostawców dla przemysłu.

Czy polscy inwestorzy mogą liczyć na ulgi podatkowe lub inne dotacje ułatwiające im start w Niemczech?

Nie jestem specjalistą od ulg podatkowych w Niemczech. Mamy duży zespół doradców rynkowych, którzy specjalizują się w doradzaniu, jakie opcje są najlepsze dla poszczególnych regionów. To zależy w dużej mierze od inwestora i od branży i od rodzaju inwestycji. Więc na pewno są spore różnice, także regionalne. Ale oczywiście polscy inwestorzy mogą liczyć na odpowiednie dotacje czy ulgi podatkowe. To jest coś, co wygląda w każdym indywidualnym przypadku inaczej. I jako izba mamy dostęp do odpowiednich partnerów w Niemczech. Jest to oczywiście między innymi Germany Trade and Invest, niemiecka spółka inwestycyjna, która również ma siedzibę w naszym biurze w Warszawie. Oznacza to, że kolega jest tam do usług dla polskich firm w przypadku właśnie takich pytań.

Wspomniał Pan o czymś, co dotyczy niemieckich inwestorów w Polsce. Chodziło tu o wypowiedź, że polska jurysdykcja powoduje pewną niepewność u inwestorów niemieckich, ponieważ przepisy nie są wystarczająco przejrzyste i wprowadzane są zbyt nagle. Czy mógłby Pan podać jeden lub dwa przykłady takich przypadków?

Tu chodzi raczej o proces legislacyjny. Niestety, regularnie zdarza się, że w Polsce uchwalane są ustawy, które mają bezpośredni wpływ na małe i średnie przedsiębiorstwa, a tym samym na inwestorów w Polsce. Tu nie tylko są poszkodowani niemieccy inwestorzy, ale również poszkodowane są polskie firmy. Regularnie zdarza się, że takie ustawy są uchwalane i realizowane w bardzo krótkim czasie. Może to być kwestia nowych wymogów podatkowych. Może to być kwestia wymogów technicznych, które na przykład dotyczą pewnych kryteriów ewidencyjnych, które dotyczą obliczeń, które potem mogą mieć wpływ także na opodatkowanie. A to często wiąże się z wprowadzeniem np. nowego oprogramowania, czy procesów w firmach, albo po prostu znajomości działania pewnych przepisów. Dla polskich firm może to być jeszcze jakoś wykonalne, ale dla inwestora zagranicznego, który może mieć też trudności z taką czy inną innowacją pod względem językowym, jest to już pewne ryzyko. I to rodzi krytykę. “Polski Ład” jest doskonałym przykładem regulacji, która wywołała wiele zamieszania. Ale Polski Ład to tylko jeden z wielu przykładów, które w ostatnich latach wywołały niezadowolenie wśród firm. To jest największy punkt krytyki. I oczywiście życzylibyśmy sobie, aby firmy, a więc także międzynarodowi inwestorzy w Polsce, mogli być zaangażowani w te procesy legislacyjne na wcześniejszym etapie i mogli przynajmniej wyrazić swoją opinię przed wejściem w życie przepisów. Ale to wymagałoby innego planowania procedur legislacyjnych.

Z jakim wyprzedzeniem mogą się liczyć polscy inwestorzy w Niemczech, którzy muszą się dostosować do nowych niemieckich przepisów?

Z reguły znacznie dłuższe okresy realizacji. Przedsiębiorcy mają też znacznie więcej do powiedzenia za pośrednictwem odpowiednich organów, takich jak izby handlowe. I nie należy tego mylić z wywieraniem wpływu. Ale ustawodawca jest zobowiązany do konsultacji. W każdym razie należy wysłuchać wszystkich stron zainteresowanych przygotowaniem nowych ustaw, aby dojść do wyważonego rozwiązania i uchwalić ustawę, którą można wdrożyć i która będzie funkcjonować. Tak wynika również z naszego badania opinii polskich inwestorów w Niemczech. Oni oceniają, że niemieckie mechanizmy działają tu lepiej niż w Polsce. Wynika to również z tego, że procedury te są przynajmniej z reguły przewidziane na długi okres czasu, a także przewidują dłuższe okresy dostosowania, aby firmy mogły się przygotować. A przygotowanie jest ważne, aby wykluczyć niepewność, co sprawia, że gospodarka jako całość jest bardziej przewidywalna.

Przejdźmy teraz do kwestii zysków i dochodów polskich inwestorów w Niemczech. Jakie informacje zwrotne otrzymuje izba od tych inwestorów? Czy obroty, a potem także zyski na rynku niemieckim są bardziej interesujące dla inwestorów niż krajowy rynek polski?

Jednym z głównych powodów, dla których polskie firmy inwestują w Niemczech jest to, że one zdobyły rodzimy rynek do tego stopnia, że wzrost tam nie jest dalej interesujący z perspektywy rozwoju firmy. W związku z tym kierują się do Niemiec, aby móc lepiej rozwinąć swój potencjał. A Niemcy to także bardzo ciekawy potencjał dla polskich firm, bo jest to brama na świat. Niemcy są platformą, z której można robić wiele interesów w innych krajach poprzez niemieckich partnerów. Można go również wykorzystać do inicjowania i realizacji działalności w innych krajach. I pod tym względem potencjał wzrostu poprzez wejście do Niemiec jest duży. Nie należy jednak bagatelizować zagrożeń i kosztów. Niemcy nie są łatwym rynkiem. Niemcy to rynek, na którym należy się dobrze orientować. To musi być dobrze zaplanowane. Pod tym względem owszem, Niemcy mają szczególny potencjał dla polskich firm, a w niektórych obszarach może to być nawet większy potencjał wzrostu niż w Polsce. Ale zawsze trzeba widzieć obie strony medalu. I w związku z tym zawsze radzimy wszystkim firmom, które rozważają ten krok, aby się wcześniej dobrze zastanowili, a następnie nie wchodziły na ten rynek pochopnie, ale w dobrze przygotowany sposób. Wtedy Niemcy mogą spełnić oczekiwania polskich firm.

W polsko-niemieckich relacjach przemysłowych coraz częściej pojawia się termin termin platforma produkcyjna. Co powinniśmy przez to rozumieć? Co to jest platforma produkcyjna?

Pod wieloma względami Niemcy i Polska tworzą platformy produkcyjne, które działają tylko dlatego, że partnerzy z dwóch krajów współpracują ze sobą. Czyli jeden partner wnosi pewną technologię, a drugi umiejętność stworzenia warunków produkcji, które są opłacalne dla drugiego partnera. Albo ma możliwości kadrowe, wykwalifikowanych pracowników, know-how. Jest więc wiele różnych form współpracy, które obserwujemy jako izba handlowo-przemysłowa. W tym roku ponownie wręczyliśmy Polsko-Niemiecką Nagrodę Gospodarczą i finalistami były prawie wyłącznie firmy, które tworzą właśnie takie platformy, które rozwijają produkty i usługi poprzez współpracę między naszymi dwoma krajami. Można to zrobić w ten sposób, że badania i rozwój są prowadzone wspólnie, że polska firma wychodzi z pomysłem na projekt, ale potem ten pomysł na projekt wdraża wspólnie z niemieckim instytutem badawczym, a następnie reaktywuje go na rynku w Polsce lub wprowadza na oba rynki. Może być tak, że powstaje joint venture i obie strony wnoszą swoje know-how i wspólnie opracowują nowy, innowacyjny produkt. W tym zakresie mówimy o platformach innowacyjnych lub produkcyjnych, które często tworzone są pomiędzy firmami, instytucjami innowacyjnymi, ośrodkami badawczo-rozwojowymi, uczelniami i tak dalej.

Rozmawiała Aleksandra Fedorska

*Dr. Lars Gutheil jest dyrektorem generalnym Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej, która ma swoją główną siedzibę w Warszawie oraz cztery biura regionalne na terenie Polski. Niemieckie inwestycje są bardzo ważnym elementem polskiej gospodarki, jednocześnie jednak wzrasta liczba polskich firm, które inwestują w Niemczech.

Dörk: Odrzucenie taniej ropy rosyjskiej obniży standard życia Niemców (ROZMOWA)

 

– Jednym z głównych powodów, dla których polskie firmy inwestują w Niemczech jest to, że one zdobyły rodzimy rynek do tego stopnia, że wzrost tam nie jest dalej interesujący z perspektywy rozwoju. W związku z tym kierują się do Niemiec, aby móc lepiej rozwinąć swój potencjał – mówi dr Lars Gutheil, dyrektor generalny Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Wspomniał Pan, że na niemieckim rynku jest 1500 polskich firm. Czy dobrze zrozumiałem, że mówimy również o firmach małych i jednoosobowych, czy raczej o dużych, takich jak na przykład Grupa Orlen? Jak to wygląda pod kątem geograficznym, gdzie te firmy głównie działają?

Dr Lars Gutheil: Mamy tu właśnie cały zakres, jaki można sobie wyobrazić. A większość z nich to mniejsze firmy, często usługodawcy zatrudniający mniej niż dziesięciu pracowników. Z pewnością duże miasta są częściej celem polskich inwestycji. Najczęściej jest to Berlin. Ale oprócz Berlina w centrum uwagi znajdują się także silne gospodarczo regiony Niemiec, czyli Nadrenia Północna-Westfalia, Bawaria i Badenia Wirtembergia. Niekoniecznie są to regiony położone bezpośrednio przy granicy. Oczywiście trzeba przyznać, że w bezpośrednim sąsiedztwie granicy polsko-niemieckiej działa cały szereg polskich firm. Ale one po prostu mogą działać również z Polski. Jeśli już naprawdę robią ten krok do sąsiedniego kraju, to raczej w regionach, w których spodziewają się znaleźć dużą sieć potencjalnych klientów lub partnerów.

Jakie działania podejmuje strona niemiecka w celu przyciągnięcia polskich firm do Niemiec?

Niemcy generalnie przyciągają zagranicznych inwestorów. Ale są regiony, szczególnie aktywne w tej dziedzinie. Dobrym przykładem jest Berlin. Oznacza to, że są miasta i regiony, które podejmują ukierunkowane wysiłki w celu przyciągnięcia polskich partnerów i polskich inwestorów, które zatrudniają tam również polskojęzyczny personel. A jako Izba Przemysłowo-Handlowa możemy powiedzieć z własnego doświadczenia, że reprezentujemy również kraj związkowy Nadrenia-Północna Westfalia. I oczywiście staramy się o bardzo ukierunkowany nabór polskich firm, którym chcielibyśmy towarzyszyć w Nadrenii Północnej-Westfalii. Mamy również przedstawicielstwo w Bawarii, gdzie również jest duże zainteresowanie osiedleniem się i współpracą z polskimi firmami. Zwłaszcza w tych dziedzinach, w których te regiony mocno się rozwijają. Jest to na przykład energetyka, która odgrywa tam ważną rolę. Ale oczywiście chodzi też o normalnych usługodawców oraz dostawców dla przemysłu.

Czy polscy inwestorzy mogą liczyć na ulgi podatkowe lub inne dotacje ułatwiające im start w Niemczech?

Nie jestem specjalistą od ulg podatkowych w Niemczech. Mamy duży zespół doradców rynkowych, którzy specjalizują się w doradzaniu, jakie opcje są najlepsze dla poszczególnych regionów. To zależy w dużej mierze od inwestora i od branży i od rodzaju inwestycji. Więc na pewno są spore różnice, także regionalne. Ale oczywiście polscy inwestorzy mogą liczyć na odpowiednie dotacje czy ulgi podatkowe. To jest coś, co wygląda w każdym indywidualnym przypadku inaczej. I jako izba mamy dostęp do odpowiednich partnerów w Niemczech. Jest to oczywiście między innymi Germany Trade and Invest, niemiecka spółka inwestycyjna, która również ma siedzibę w naszym biurze w Warszawie. Oznacza to, że kolega jest tam do usług dla polskich firm w przypadku właśnie takich pytań.

Wspomniał Pan o czymś, co dotyczy niemieckich inwestorów w Polsce. Chodziło tu o wypowiedź, że polska jurysdykcja powoduje pewną niepewność u inwestorów niemieckich, ponieważ przepisy nie są wystarczająco przejrzyste i wprowadzane są zbyt nagle. Czy mógłby Pan podać jeden lub dwa przykłady takich przypadków?

Tu chodzi raczej o proces legislacyjny. Niestety, regularnie zdarza się, że w Polsce uchwalane są ustawy, które mają bezpośredni wpływ na małe i średnie przedsiębiorstwa, a tym samym na inwestorów w Polsce. Tu nie tylko są poszkodowani niemieccy inwestorzy, ale również poszkodowane są polskie firmy. Regularnie zdarza się, że takie ustawy są uchwalane i realizowane w bardzo krótkim czasie. Może to być kwestia nowych wymogów podatkowych. Może to być kwestia wymogów technicznych, które na przykład dotyczą pewnych kryteriów ewidencyjnych, które dotyczą obliczeń, które potem mogą mieć wpływ także na opodatkowanie. A to często wiąże się z wprowadzeniem np. nowego oprogramowania, czy procesów w firmach, albo po prostu znajomości działania pewnych przepisów. Dla polskich firm może to być jeszcze jakoś wykonalne, ale dla inwestora zagranicznego, który może mieć też trudności z taką czy inną innowacją pod względem językowym, jest to już pewne ryzyko. I to rodzi krytykę. “Polski Ład” jest doskonałym przykładem regulacji, która wywołała wiele zamieszania. Ale Polski Ład to tylko jeden z wielu przykładów, które w ostatnich latach wywołały niezadowolenie wśród firm. To jest największy punkt krytyki. I oczywiście życzylibyśmy sobie, aby firmy, a więc także międzynarodowi inwestorzy w Polsce, mogli być zaangażowani w te procesy legislacyjne na wcześniejszym etapie i mogli przynajmniej wyrazić swoją opinię przed wejściem w życie przepisów. Ale to wymagałoby innego planowania procedur legislacyjnych.

Z jakim wyprzedzeniem mogą się liczyć polscy inwestorzy w Niemczech, którzy muszą się dostosować do nowych niemieckich przepisów?

Z reguły znacznie dłuższe okresy realizacji. Przedsiębiorcy mają też znacznie więcej do powiedzenia za pośrednictwem odpowiednich organów, takich jak izby handlowe. I nie należy tego mylić z wywieraniem wpływu. Ale ustawodawca jest zobowiązany do konsultacji. W każdym razie należy wysłuchać wszystkich stron zainteresowanych przygotowaniem nowych ustaw, aby dojść do wyważonego rozwiązania i uchwalić ustawę, którą można wdrożyć i która będzie funkcjonować. Tak wynika również z naszego badania opinii polskich inwestorów w Niemczech. Oni oceniają, że niemieckie mechanizmy działają tu lepiej niż w Polsce. Wynika to również z tego, że procedury te są przynajmniej z reguły przewidziane na długi okres czasu, a także przewidują dłuższe okresy dostosowania, aby firmy mogły się przygotować. A przygotowanie jest ważne, aby wykluczyć niepewność, co sprawia, że gospodarka jako całość jest bardziej przewidywalna.

Przejdźmy teraz do kwestii zysków i dochodów polskich inwestorów w Niemczech. Jakie informacje zwrotne otrzymuje izba od tych inwestorów? Czy obroty, a potem także zyski na rynku niemieckim są bardziej interesujące dla inwestorów niż krajowy rynek polski?

Jednym z głównych powodów, dla których polskie firmy inwestują w Niemczech jest to, że one zdobyły rodzimy rynek do tego stopnia, że wzrost tam nie jest dalej interesujący z perspektywy rozwoju firmy. W związku z tym kierują się do Niemiec, aby móc lepiej rozwinąć swój potencjał. A Niemcy to także bardzo ciekawy potencjał dla polskich firm, bo jest to brama na świat. Niemcy są platformą, z której można robić wiele interesów w innych krajach poprzez niemieckich partnerów. Można go również wykorzystać do inicjowania i realizacji działalności w innych krajach. I pod tym względem potencjał wzrostu poprzez wejście do Niemiec jest duży. Nie należy jednak bagatelizować zagrożeń i kosztów. Niemcy nie są łatwym rynkiem. Niemcy to rynek, na którym należy się dobrze orientować. To musi być dobrze zaplanowane. Pod tym względem owszem, Niemcy mają szczególny potencjał dla polskich firm, a w niektórych obszarach może to być nawet większy potencjał wzrostu niż w Polsce. Ale zawsze trzeba widzieć obie strony medalu. I w związku z tym zawsze radzimy wszystkim firmom, które rozważają ten krok, aby się wcześniej dobrze zastanowili, a następnie nie wchodziły na ten rynek pochopnie, ale w dobrze przygotowany sposób. Wtedy Niemcy mogą spełnić oczekiwania polskich firm.

W polsko-niemieckich relacjach przemysłowych coraz częściej pojawia się termin termin platforma produkcyjna. Co powinniśmy przez to rozumieć? Co to jest platforma produkcyjna?

Pod wieloma względami Niemcy i Polska tworzą platformy produkcyjne, które działają tylko dlatego, że partnerzy z dwóch krajów współpracują ze sobą. Czyli jeden partner wnosi pewną technologię, a drugi umiejętność stworzenia warunków produkcji, które są opłacalne dla drugiego partnera. Albo ma możliwości kadrowe, wykwalifikowanych pracowników, know-how. Jest więc wiele różnych form współpracy, które obserwujemy jako izba handlowo-przemysłowa. W tym roku ponownie wręczyliśmy Polsko-Niemiecką Nagrodę Gospodarczą i finalistami były prawie wyłącznie firmy, które tworzą właśnie takie platformy, które rozwijają produkty i usługi poprzez współpracę między naszymi dwoma krajami. Można to zrobić w ten sposób, że badania i rozwój są prowadzone wspólnie, że polska firma wychodzi z pomysłem na projekt, ale potem ten pomysł na projekt wdraża wspólnie z niemieckim instytutem badawczym, a następnie reaktywuje go na rynku w Polsce lub wprowadza na oba rynki. Może być tak, że powstaje joint venture i obie strony wnoszą swoje know-how i wspólnie opracowują nowy, innowacyjny produkt. W tym zakresie mówimy o platformach innowacyjnych lub produkcyjnych, które często tworzone są pomiędzy firmami, instytucjami innowacyjnymi, ośrodkami badawczo-rozwojowymi, uczelniami i tak dalej.

Rozmawiała Aleksandra Fedorska

*Dr. Lars Gutheil jest dyrektorem generalnym Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej, która ma swoją główną siedzibę w Warszawie oraz cztery biura regionalne na terenie Polski. Niemieckie inwestycje są bardzo ważnym elementem polskiej gospodarki, jednocześnie jednak wzrasta liczba polskich firm, które inwestują w Niemczech.

Dörk: Odrzucenie taniej ropy rosyjskiej obniży standard życia Niemców (ROZMOWA)

 

Najnowsze artykuły