– W czasie wtorkowej wizyty polskich przywódców w Białym Domu podczas rozmów oprócz zamierzonych tematów, jak zakupy zbrojeniowe czy obecna sytuacja NATO, głośno wybrzmiała kwestia ukraińska. Polska, świętując własną 25. rocznicę przystąpienia do Sojuszu nie zapomniała, by upomnieć się także o interesy sąsiada, który od dwóch lat zmaga się z inwazją rosyjską – pisze Zuzanna Szymczyk, współpracownik BiznesAlert.pl.
Warszawa od lat buduje pozycję lidera wschodniej flanki NATO. W 2022 roku była w siódemce krajów wydających najwięcej na obronność obok Grecji czy Estonii. W 2023 roku Polska przeznaczyła na ten cel w roku 3,9 procent PKB – podała w styczniu agencja informacyjna Belga. Sojusz zakłada, że państwa członkowskie powinny przeznaczać na obronność dwa procent PKB. Prezydent Duda zaproponował w Waszyngtonie by NATO zwiększyło tę liczbę do trzech procent. Stany Zjednoczone w ostatnich odpowiadały za 70 procent budżetu NATO.
Liczba ta może jednak ulec zmianie. W lutym tego roku Trump zapowiadał, że jeśli ponownie zostanie prezydentem, nie będzie chronił przed potencjalną rosyjską agresją krajów członkowskich, które nie wypełniają zobowiązań finansowych wobec Sojuszu.
Fundusze mają kluczowe znaczenie dla obronności, a obecna blokada pakietu pomocowego dla Ukrainy przez przywódców Partii Republikańskiej w Izbie Reprezentantów wskazuje, że Amerykanie coraz mniej chcą angażować się w konflikty, które nie dotykają ich bezpośrednio. W tym kontekście wizyta polskich przywódców nabiera innego znaczenia. Prezydent Joe Biden i przywódcy Senatu doskonale rozumieją jak istotna jest obrona Ukrainy, liczyli że polscy przywódcy będą lobbować wśród Republikanów w Kongresie. Tak też się stało. Premier Tusk ostrzegł spikera Izby Reprezentantów Mike’a Johnsona, że ‚,los milionów i życie tysięcy ludzi” zależy od zgody Republikanów na głosowanie nad 60 miliardami dolarów pomocy wojskowej dla Ukrainy. Agencja Reuter odnotowuje, że biuro Johnsona odmówiło komentarza, natomiast w komunikacie opublikowanym po spotkaniu Johnsona z prezydentem RP nie wspomniało o impasie w sprawie pomocy dla Ukrainy.
Joe Biden dziękował polskim przywódcom za pomoc dla Ukrainy w krytycznym momencie wojny. Podkreślił jak ważne jest natychmiastowe działanie i nalegał by amerykańscy ustawodawcy zatwierdzili większe fundusze dla Kijowa. Zapewnił również, że mimo groźby rosyjskiej agresji i możliwych przeszkód ze strony rywala w zbliżających się wyborach USA nie zrezygnują ze swoich międzynarodowych zobowiązań wobec NATO. Amerykanie zapowiedzieli co prawda przekazanie do Kijowa nowego pakietu pomocy wojskowej w wysokości 300 milionów dolarów, ale środki te nie zbliżają nawet się do poprzednich miliardowych sum.
Kwestia pomocy obronnej dla Ukrainy jest problematyczna także dla europejskich członków NATO. Francja i Niemcy to jedni z głównych dostawców broni do Ukrainy. W ubiegłym tygodniu prezydent Macron wzywał do wysłania wojsk NATO na Ukrainę. Jednak kanclerz Scholz chce uniknąć bezpośredniej konfrontacji z Rosją i stanowczo nie zgadza się na wysłanie tam pocisków dalekiego zasięgu Taurus. Wczorajsze spotkanie w Waszyngtonie potwierdza, że dla polskich przywódców pomoc Ukrainie to jeden najważniejszych priorytetów.
Faktem jest, że wojna w Ukrainie to największy konflikt zbrojny w Europie od czasów drugiej wojny światowej. Polska w obliczu inwazji Rosji jako najbliższy sąsiad musi sprostać swojej roli przyszłego lidera wschodniej flanki NATO. Wizyta prezydenta Dudy i premiera Tuska w Stanach Zjednoczonych pokazała, że Polska poczuwa się do swojej roli w regionie.
Tusk i Duda w Białym Domu. Polska gra z USA o reaktory i wsparcie Ukrainy