Czernik: Służby źle się kojarzą Polakom. Należy to zmienić w trudnych czasach

26 maja 2024, 16:00 Bezpieczeństwo

– W sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie nasz kraj, musimy jednak zaufać naszym służbom i wspierać je w codziennej pracy. Sprawnie działający kontrwywiad jest odzwierciedleniem dojrzałości i świadomości społeczeństwa, które chroni – pisze Dominik Czernik, autor bloga W obliczu zmian.

Klawiatura. Fot. Wikipedia Commons
Klawiatura. Fot. Wikipedia Commons
  • – Od sprawnie działającej “kontry” zależy nasze zdrowie i życie. Na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale funkcjonariusze i funkcjonariuszki Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a także Straży Granicznej i Policji poświęcają niekiedy całe swoje życie prywatne i zawodowe, aby nas chronić. Kluczowe jest, aby nie tylko docenić ich pracę, ale również im pomóc – pisze autor.
  • – Musimy zerwać z pewnymi schematami myślenia rodem z PRL. Obywatelska współpraca z ABW czy SKW nie jest tożsama z “kapowaniem do esbecji” jak uważano kilka dekad temu. Jest to wyraz dużej odpowiedzialności i troski o bezpieczeństwo RP, czyli de facto nas samych – czytamy dalej.
  • – Niestety, jeśli kiedyś przyjdzie do nas wojna, to zaniechania kontrwywiadowcze i niechęć obywateli do współpracy ze służbami zemści się na nas ze zdwojoną siłą – ostrzega Dominik Czernik.

Czekają nas ciężkie czasy i w dużej mierze to od nas zależy czy dobrze się do nich przygotujemy, a także czy skutecznie stawimy czoła wyzwaniom, które są przed nami. Jako obywatele Rzeczypospolitej powinniśmy zaufać naszym służbom i ułatwiać ich codzienną pracę.

Do popełnienia tego wpisu zainspirował mnie prof. Daniel Boćkowski, który poruszył temat pracy w kontrwywiadu w jednej z rozmów na kanale kpt. Macieja Lisowskiego, gdzie omawiana była sprawa ucieczki Tomasza Szmydta.

Nie miejmy wątpliwości co do tego, że czas pokoju dobiega ku końcowi. Polska, jak i cała wschodnia flanka NATO jest na wojnie z Rosją. Nie jest to jednak wojna kinetyczna. Kreml wraz z Białorusią prowadzi przeciwko nam szeroko zakrojone działania hybrydowe.

W pierwszej kolejności należy wymienić tutaj operację “Śluza” na granicy polsko-białoruskiej, o której wielokrotnie wspominałem w moich poprzednich nitkach. Polska pada również ofiarą rosyjsko-białoruskiej dezinformacji, cyberataków oraz klasycznych aktów sabotaży. O tych ostatnich wprost powiedział ostatnio Premier RP Donald Tusk.

Sytuacja, w jakiej znajduje się Polska, komplikuje się z miesiąca na miesiąc. Niestety nasze państwo nie nakreśliło w swojej strategii bezpieczeństwa okresu pośredniego między czasem P a czasem W. A w takim stanie przejściowym obecnie się znajdujemy.

Inaczej sprawa wygląda w Rosji oraz na Białorusi. Tamtejsza kultura strategiczna uwzględnia czas wojny kinetycznej oraz czas wojny niekonwencjonalnej. Dla decydentów zarówno w Moskwie, jak i Mińsku “wszystko jest wojną”.

Dlatego też tamtejsze reżimy są lepiej przygotowane do prowadzenia działań hybrydowych niż demokracje znajdujące się na wschodniej flance NATO.

W tym momencie dochodzimy do problemu działań kontrwywiadowczych, których celem jest ochrona bezpieczeństwa RP. Od sprawnie działającej “kontry” zależy nasze zdrowie i życie. Na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale funkcjonariusze i funkcjonariuszki Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a także Straży Granicznej i Policji poświęcają niekiedy całe swoje życie prywatne i zawodowe, aby nas chronić. Kluczowe jest, aby nie tylko docenić ich pracę, ale również im pomóc.

Tutaj jednak muszę wrócić do czegoś, o czym pisałem w jednej z moich nitek. Służby specjalne źle kojarzą się Polakom. Z jednej strony chcemy, aby państwo walczyło z obcą agenturą i oczekujemy od naszego kontrwywiadu wymiernych efektów jego pracy.

Z drugiej zaś strony nie chcemy, aby służby miały zbyt duże uprawnienia, bo boimy się, że zostaną one wykorzystane przeciwko nam.

To rozdwojenie wynika z wielorakich powodów. Rodzime służby cały czas dźwigają komunistyczne brzemię SB i bezpieki wojskowej. Dla wielu z nas organy bezpieczeństwa demokratycznej III RP nadal kojarzą się z siedliskiem patologii i swoistą policją polityczną.

Bardzo duże “zasługi” w konserwowaniu i utrwalaniu tego obrazu mają politycy. Nie chcę tutaj oskarżać ani przysłowiowej prawicy, ani przysłowiowej lewicy. Każda opcja po 1989 r. dołożyła swoją cegiełkę w niszczeniu i upolitycznianiu naszych służb.

Problem ten nasilił się szczególnie po aferze Olina w 96 r. Wówczas to politycy SLD, a następnie ich następcy z AWS robili w służbach, szczególnie cywilnych, swoje porządki. Kończyło się to czystkami i zwalnianiem zdolnych, ale “niepoprawnie politycznych” oficerów.

Następnie mamy kolejne działania, które pod płaszczem reform kończyły się rozbijaniem służb. W taki sposób w 2002 r. SLD rozwiązało UOP, powołując w jego miejsce ABW i AW. W 2006 r. PiS, w skandaliczny wręcz sposób, rozwiązało WSI.

Kolejna kwestia, która nie poprawia, a wręcz niszczy PR polskich organów bezpieczeństwa, to ilość afer z ich udziałem. To niestety również wynika z wykorzystywania ich przez polityków. Kiedy od 34 lat widzimy w TV, że za aferą FOZZ, respiratorową czy wizową stały służby, wówczas automatycznie tracimy do nich szacunek.

W sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie nasz kraj, musimy jednak zaufać naszym służbom i wspierać je w codziennej pracy. Sprawnie działający kontrwywiad jest odzwierciedleniem dojrzałości i świadomości społeczeństwa, które chroni.

Musimy zerwać z pewnymi schematami myślenia rodem z PRL. Obywatelska współpraca z ABW czy SKW nie jest tożsama z “kapowaniem do esbecji” jak uważano kilka dekad temu. Jest to wyraz dużej odpowiedzialności i troski o bezpieczeństwo RP, czyli de facto nas samych.

Problem, o którym piszę, pokazuje sprawa Tomasza Szmydta. Sąsiedzi wiedzieli o podróżach sędziego na Białoruś i kontaktach z obywatelami tamtego kraju. Czy jednak ktoś powiadomił o tym odpowiednie organy? Nie.

Nikt z sąsiadów Szmydta nie był jednak zaskoczony faktem, że zdradził i uciekł do Mińska. Być może nasza “kontra” skuteczniej działałaby w tej sprawie, gdyby sąsiedzi sędziego współpracowali z ABW bądź SKW.

Aby jednak społeczeństwo zaufało służbom, to właśnie od nich musi wyjść inicjatywa edukacji. Zarówno kontrwywiad wojskowy, jak i cywilny powinien prowadzić różnorakie kampanie uświadamiające Polaków, że to w głównej mierze od ich postawy zależy jego skuteczność.

Dobrze, aby rozważyli to nasi politycy oraz szefowie kontrwywiadu. Edukacja i przełamanie pewnych barier na linii służby–społeczeństwo będzie trudne. Nie mam jednak wątpliwości, że przyniesie ona plony w przyszłości.

Popatrzmy, jak to wygląda na Ukrainie. Przez lata Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), czyli największa i najbardziej znana ukraińska służba specjalna kojarzona była z aferami, patologią i prześladowaniami opozycjonistów.

Do SBU zawitała jednak nowa jakość, szczególnie widać to po 24.02.2022 r. Dziś jest to instytucją, która cieszy się dużym zaufaniem Ukraińców. Sama służba prężnie działa na Facebooku czy Instagramie, pokazując obywatelom bardziej “ludzką twarz” kontrwywiadu.

SBU stworzyła również specjalną aplikację, za pomocą której Ukraińcy mogą informować ją o różnych podejrzanych działaniach, bądź zachowaniach. Dzięki temu skuteczność ukraińskiego kontrwywiadu znacznie wzrosła.

Również i ukraińskie służby wojskowe udzielają się w social media. Wystarczy tutaj wspomnieć szefa HUR (ukraińskiego wywiadu wojskowego) gen. Kyryło Budanowa, który ma swój fanpage na Facebooku i regularnie wrzuca tam posty.

Warto, aby ABW i SKW zaimplementowały pomysły, które stworzyli nasi wschodni sąsiedzi. Dobrze, aby i nasz kontrwywiad pokazał “ludzką twarz”, a jego funkcjonariusze powiedzieli obywatelom: “jesteśmy tu dla waszego bezpieczeństwa i nie bójcie się z nami współpracować”.

W kwestii komunikacji w social mediach bardzo dobrze robi to Agencja Wywiadu. Dzięki temu w Polsce może być udaremniona jeszcze większa próba sabotaży, a także złapana jeszcze większa ilość szpiegów bądź dywersantów. W czasie pokoju nie zwracamy na to uwagi.

Niestety, jeśli kiedyś przyjdzie do nas wojna, to zaniechania kontrwywiadowcze i niechęć obywateli do współpracy ze służbami zemści się na nas ze zdwojoną siłą.

Na koniec chcę tylko dodać, aby nie odbierać tego jako straszenia wojną. Ta bowiem nie musi do nas zawitać. Jeśli nasi przeciwnicy zobaczą, że mamy silne wojsko, sprawne służby i mądre, świadomie funkcjonujące społeczeństwo obywatelskie, wówczas dwa razy zastanowią się, czy warto nas zaatakować. Piłka nadal jest w grze i nic nie jest jeszcze przesądzone. Jeśli dobrze wykorzystamy czas, jaki nam pozostał, to będziemy mogli w miarę bezpiecznie spoglądać w przyszłość.

Karwowski: Służby rosyjskie mają na oku energetykę Zachodu, ale obywatele mogą ją obronić