Poprawa: Nowa ropa z USA za kilka miesięcy wpłynie na rynek (ROZMOWA)

24 lutego 2022, 07:20 Energetyka

Wysokie ceny ropy naftowej pobudzą producentów z USA do inwestycji, a to przełoży się na powrót do sytuacji z przed pandemii koronowirusa kiedy amerykański surowiec stanowił 10 procent światowej produkcji – mówi dr Paweł Poprawa z Akademii Górniczo-Hutniczej w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Dr Paweł Poprawa. Grafika: Gabriela Cydejko.
Dr Paweł Poprawa. Grafika: Gabriela Cydejko.

BiznesAlert.pl: Jak obecna sytuacja na rynku ropy wpłynie na produkcję ropy w USA? Czy scenariusz kolejnego amerykańskiego boomu naftowego jest realny?

Paweł Poprawa: Tak, Amerykanie odpowiadali w drugiej połowie ubiegłej dekady za około 10 procent produkcji ropy na świecie i ten potencjał nie zniknął. Obecnie wydobycie w USA jest niższe niż wtedy z różnych względów, m.in. pandemii czy wcześniejszych, niskich cen ropy. Powrót do poprzedniego stanu rzeczy jest uwarunkowany przewidywaniem cen surowców, tak aby móc skalować inwestycje w poszukiwanie i wydobycie ropy z łupków. Te ceny, które widzimy, obecnie są bez wątpienia bardzo atrakcyjne z perspektywy producentów.

Przed 2014 rokiem tzw. breakeaven point, czyli prób rentowności inwestycji, był dla amerykańskich złóż łupkowych średnio na poziomie 75 dolarów za baryłkę. To oznacza, że poniżej tej ceny wydobycie ropy stawało się nieopłacalne. Po kryzysie na rynku naftowym z 2015 roku i dużych zmianach strukturalnych w amerykańskim przemyśle naftowym, a także ze względu na stale rozwijane nowe technologie wydobycia, udało się znacznie obniżyć ten poziom rentowności do poziomu nawet 30-40 dolarów za baryłkę. Obecna sytuacja powoduje, że producenci będą chcieli inwestować w rozwój nowych projektów wydobywczych, bo to się po prostu bardzo opłaca. 

Teraz mamy jednak nieco inną sytuację polityczną. Ekipa Joe Bidena nie jest zbyt przychylna inwestycjom w paliwa kopalne, co doprowadziło do wprowadzenia memorandum na poszukiwania ropy na gruntach federalnych czy wstrzymania kluczowych inwestycji w magistrale przesyłowe…

Tak, to bez wątpienia jest wyzwanie dla branży naftowej w USA. Branża nie ma pewności, że nie dojdzie do jakichś radykalnych kroków przeciwko wydobyciu ropy łupkowej, a należy pamiętać, że takie inwestycje mają dość długi czas zwrotu, więc wymagana jest stabilna sytuacja prawna. Gdzieniegdzie pojawiają się głosy o wprowadzeniu zakazu szczelinowania, co było by zabójstwem dla tej branży, gdyż nie wymyślono innej, bardziej efektywnej technologii wydobycia ropy ze skał łupkowych. Bez względu na to, uważam, że sektor ten przy obecnych cenach i regulacjach nadal będzie się rozwijał. Dodatkowo, Stanom Zjednoczonym zależy na niskich cenach surowców energetycznych, a przemysł naftowy USA zatrudnia setki tysięcy ludzi. 

Czy zatem są już jakieś przesłanki, które sygnalizują nadchodzący boom? Ostatnio pojawiły się informacje o rekordowo niskim poziomie odwiertów wykonanych a nie eksploatowanych, co świadczy o tym, że wydobycie będzie przywracane. 

Tak, obserwujemy dynamikę rozwoju sektora patrząc na statystykę aktywnych odwiertów, tzn. tych z których jest wydobywana ropa. Te dane pokazują, że rzeczywiście już mamy do czynienia ze wzrostem, z przywracaniem wielu instalacji do pracy. Jest jednak pewna różnica w porównaniu do przeszłości, która nieco zniekształca ten obraz. Postęp technologiczny powoduje, że obecnie podobna ilość odwiertów daje znacznie więcej uzysku ropy. Ekonomia produkcji ropy jest większa przy mniejszej liczbie odwiertów, więc nie można odnieść się do ilości odwiertów np. w 2012 roku, bo to nie pokaże rzeczywistego obrazu. Ale już widać znaczną rewitalizację złóż w USA. My już to widzieliśmy wcześniej, to nie jest pierwszy cykl koniunkturalny na rynku ropy. Dla nas ma to ogromne znaczenie, gdyż duża podaż ropy amerykańskiej znacznie wpłynie na notowania surowca na świecie i nawet kartel OPEC nie będzie w stanie temu zaradzić. Ta podaż stworzy barierę cenową dla ropy na poziomie 60-70 dolarów za baryłkę. 

Kiedy możemy się spodziewać tego momentu? Kiedy ropa amerykańska wpłynie na notowania na światowych giełdach? To kwestia lat?

Nie, myślę, że to kwestia miesięcy, do pół roku. Sektor przemysłu naftowego jest dynamiczny. Zdolność adaptacji do warunków jest bardzo szybka. Producenci szybko redukują aktywność w momencie dekoniunktury, ale równie szybko wracają do inwestycji w momencie dobrych warunków makroekonomicznych. Trzeba zresztą zauważyć, że po kolapsie rynku niecałe dwa lata temu, wydobycie ropy w USA powoli ale systematycznie rosło, w zeszłym miesiącu będąc już na poziomie 11,5 mln baryłek dziennie. Historyczny rekord, tj. przekroczenie 13 mln baryłek dziennie zapewne przed nami. 

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Ropa blisko 100 dolarów, a Zachód blisko sankcji odcinających Rosję od petrodolarów