– Dostawy ropy z USA dla polskich rafinerii to test, a jego wyniki są jeszcze bardziej istotne niż dywersyfikacja dostaw gazu. Powód? Polska w ponad 90 proc. uzależniona jest od dostaw ropy ze wschodu – powiedział w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, Paweł Poprawa, ekspert ds. rynku energii z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Pierwsza dostawa ropy z USA dla PKN Orlen dotarła do Polski. Czy dostawy z tamtego kierunku oznaczają zmianę trendu wśród polskich przedsiębiorstw energetycznych? O tym rozmawialiśmy z Pawłem Poprawą, ekspertem ds. rynku energii z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
– Od kilku lat trwa u nas zasadnicza zmiana trendu, czyli odejście od monopolu na ropę z Rosji – zaczął Poprawa. Według niego w dyskusji o bezpieczeństwie energetycznym temat ropy jest jeszcze bardziej istotniejszy od gazu, ponieważ Polska ropę importuje w całości, a zapotrzebowanie na gaz w trzeciej w części zaspokaja z własnych źródeł. – 95 proc. zużywanej w Polsce ropy pochodzi z Rosji. Z punktu widzenia biznesowego i strategicznego jest to znacznie ważniejsze zagadnienie niż gaz ziemny – podkreślił ekspert.
Port Północny – Polskie okno na ropę inną niż rosyjska
Testowe próby Orlenu i Lotosu na sprowadzanie ropy z innych kierunków są według eksperta istotne, ponieważ pozwalają na praktyczną weryfikację możliwości dywersyfikacji źródeł dostaw ropy. – Ze względu na istniejącą już w Polsce infrastrukturę, procesy te będzie łatwiej wykonać niż gdy dywersyfikację jeszcze kilka lat temu rozpoczynano w przypadku gazu. Port Północny w Gdańsku od czasu swojego powstania w latach 70. wykorzystywany był do eksportu rosyjskiej ropy do dalszych klientów, ponieważ Rosjanie nie mieli na Bałtyku portów, które zimą by nie zamarzały. Teraz nasz port jest rozbudowywany i skonfigurowany z rafinerią w Płocku. Pytanie, jak daleko zajdzie dywersyfikacja – wyjaśnia Poprawa.
Jego zdaniem rynek ropy w przeciwieństwie do rynku gazu ma charakter globalny. – Państwo rosyjskie funkcjonuje dzięki wydobyciu ropy, a gaz jest dopiero drugorzędnym surowcem. Polska kupuje około 7 proc. całej eksportowanej przez Rosję ropy, co może oznaczać, że obecnie poniekąd współfinansujemy tamtejszą administrację, by ta zbroiła się przeciwko nam. Jest to nielogiczne. Dlatego szukanie alternatyw ma rozsądne uzasadnienie strategiczne – powiedział.
Polskie rafinerię mogą przerabiać inną ropę niż z Rosji
Kolejną kwestią jest dostosowanie rafinerii do konkretnych gatunków ropy. – Jest to kwestia odpowiednich instalacji, ale teraz dla rafinerii są to koszty marginalne. Nie ma w tej chwili powodów, by nie sprowadzać ropy innych gatunków z alternatywnych kierunków – ocenił Poprawa.
Od kogo kupować ropę?
W ostatnich miesiącach głośna była również sprawa Iranu. Były prezydent USA Barack Obama częściowo anulował sankcje, ale znowu pojawiła się presja, by izolować ten kraj w sektorze biznesowym. Tymczasem Polska miała nadzieję na dywersyfikację poprzez import ropy właśnie z tego kierunku. – Na rynku ropy każdy konkuruje z każdym. Są kraje, które niechętnie patrzą na eksport ropy prowadzony przez inne. Największym antagonistą Iranu nie są jednak Stany Zjednoczone, ale Arabia Saudyjska – tłumaczył ekspert.
Kiedy podpiszemy kontrakt długoterminowy na ropę z USA?
Nie dał on jednak jednoznacznej odpowiedzi na to, czy i kiedy możemy spodziewać się długoterminowego kontraktu na import ropy ze Stanów Zjednoczonych: – Plany krajowych przedsiębiorstw nie są ujawniane. Istnieje pewna dynamika procesu importu z różnych źródeł do Polski, a struktura importu ropy będzie się zmieniać. Trudno mówić o szczegółach, ponieważ są to dane poufne – zakończył Poprawa.