Poprawa: Rosną szacunki zasobów gazu ale Polska nie potrafi go wydobyć

9 kwietnia 2015, 14:40 Energetyka

KOMENTARZ

Szczelinowanie hydrauliczne w USA.

Paweł Poprawa

Instytut Studiów Energetycznych, Akademia Górniczo-Hutnicza

Spektakularny sukces złóż łupkowych i w USA zwróciły uwagę opinii publicznej i decydentów na szersze zjawisko przyrodnicze, jakim są niekonwencjonalne złoża gazu ziemnego i ropy naftowej. Stopniowo postępujące rozpoznawanie przez przemysł gigantycznego potencjału tych niedocenianych wcześniej złóż całkowicie zmieniło nasze wyobrażenia o możliwości wyczerpania się globalnych zasobów ropy i gazu. W polskich warunkach dyskusja na temat złóż niekonwencjonalnych nieomal całkowicie zdominowana została przez koncepcję gazu łupkowego. Niesłusznie. Poza zasięgiem percepcji polityków i społeczeństwa pozostała skala możliwości wykorzystania naszych złóż ropy łupkowej, metanu pokładów węgla, a przede wszystkim gazu zamkniętego w piaskowcach (tzw. tight gas).

Przy dzisiejszym stanie rozpoznania budowy kraju można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Polska może mieć znacznie większe zasoby złóż niekonwencjonalnych niż konwencjonalnych. Złoża konwencjonalne oceniane są na 132 mld m3 gazu, co przekłada się na wydobycie około 4-5 mld m3 rocznie. Zaspokaja to ok. 1/3 polskiego zapotrzebowania na ten surowiec. Pozostałe 10 mld m3 dziś musimy importować. Duże, niewykorzystane dotąd zasoby gazu znajdują się w pokładach węgla kamiennego na Górnym Śląsku – Państwowy Instytut Geologiczny (PIG) w ostatnich latach wstępnie oceniał je na ok. 90-160 mld m3. Jednak wciąż pozostają one jeszcze poza zasięgiem obecnie dostępnej technologii.

W ostatnich tygodniach kolejny raport PIG zwraca natomiast uwagę na niedoceniane wciąż w Polsce złoża gazu zamkniętego w zwięzłych piaskowcach (tight gas). Ich zasoby stwierdzane są w nim na 153-200 mld m3 gazu wydobywalnego. Gdyby eksploatacja tego gazu okazała się możliwa i opłacalna, zasoby te mogły by pozwolić co najmniej na podwojenie krajowego wydobycia. Jednak warto zwrócić uwagę, że łączne zasoby gazu zamkniętego w Polsce mogą być zdecydowanie większe.

Po pierwsze raport PIG dotyczy jedynie nieodkrytych jeszcze złóż. Nie są nim objęte np. wstępnie udokumentowane już struktury z gazem zamkniętym w rejonie Siekierki i Pniewy pod Poznaniem. Jedynie dla pierwszej z nich, stanowiącej bardzo niewielki obszar, prowadząca tam prace firma San Leon ocenia zasoby gazu na ok. 60 mld m3. Biorąc pod uwagę techniczne ograniczenia, to zapewne 1/3 tego gazu może być wydobyta na powierzchnię. Ten sam operator dla kolejnej struktury w rejonie Sicin (okolice Leszna) ocenia ilość możliwego do wydobycia gazu zamkniętego na 1000 mld m3. Nawet jeśli są to oceny optymistyczne, to opisują one dodatkowy potencjał o który rozszerzyć można raport PIG. Ponadto raport ten nie obejmuje wszystkich możliwych basenów naftowych w Polsce. Poza nim pozostają nierozpoznane jeszcze złoża gazu zamkniętego na Górnym Śląsku, które mogą zawierać kolejne 100 mld m3 gazu. Raport nie obejmuje również złóż karpackich.

Główny Geolog Kraju, Sławomir Brodziński, podkreślał przy prezentacji bieżącego raportu, że wykonano go przy bardzo ostrożnych, wręcz konserwatywnych założeniach. Niektóre z nich można uznać nawet za zbyt konserwatywne. Założenie, że jedynie 10 % gazu znajdującego się w złożu można wydobyć na powierzchnię zapewne nie wynika z praktyki przemysłu. W przypadku złóż gazu zamkniętego może to być raczej 30-40 %. Gdyby w ten sposób podejść do założeń raportu PIG, to zamiast 153-200 mld m3 mówili byśmy o 500-800 mld m3. To mogło by się przekładać na wydobycie rzędu 15 mld m3 rocznie, co biorąc pod uwagę inne źródła gazu, przewyższało by już pojemność polskiego rynku.

Jednak szczegółowa dyskusja konkretnych wielkości zasobów nowych złóż gazu jest nieco przedwczesna. Istotne jest jedynie uświadomienie sobie skali możliwości, tak by fenomenowi złóż niekonwencjonalnych nadać odpowiednią rangę i stworzyć warunki dla ich eksploatacji. Niezależnie od tego czy przyjmiemy bardziej optymistyczny, czy też konserwatywny sposób oceny złóż gazu zamkniętego, to jasne jest, że mogą one być co najmniej znaczącym uzupełnieniem dla potencjału złóż konwencjonalnych, o ile nie środkiem do energetycznej samowystarczalności kraju. Jeśli weźmiemy też pod uwagę również to, że skalę możliwości wydobycia gazu łupkowego obecnie oceniać można na kilka do kilkunastu mld m3 rocznie, to trudno mieć wątpliwości, że w naszych warunkach niekonwencjonalnym złożom gazu i ropy należało by nadać duży priorytet.

By móc wykorzystać ten potencjał konieczne jest stworzenie międzynarodowego, konkurencyjnego, dynamicznego i opartego o prywatny kapitał rynku operatorów i firm serwisowych. Do tego zaś potrzebny jest m.in. prosty i odbiurokratyzowany system regulacyjny oraz efektywne procedury administracyjne. Zacząć należało by przede wszystkim od rozdzielenia prawa naftowego od prawa geologicznego i górniczego dla kopalin stałych. Konieczne jest też usunięcie szeregu złogów regulacyjnych, dziedziczonych w polskim prawie i codziennej praktyce jeszcze z głębokich lat komunizmu. Po stronie administracji publicznej nieodzowna jest umiejętność zabiegania o inwestora i tworzenia mu przyjaznego środowiska. Jednak patrząc na to, jak w ostatnich latach przebiegają reformy systemu regulacyjnego w Polsce, możemy być pewni, że w zakresie wydobycia gazu i ropy ze złóż niekonwencjonalnych nic się szybko w Polsce nie zdarzy. Niestety.