Prezes 50 Hertz: Nie potrzeba nam paneuropejskiego operatora sieci (ROZMOWA)

22 marca 2017, 07:31 Energetyka

W rozmowie z BiznesAlert.pl podczas Berlin Energy Transition Dialogue 2017 operator wschodnioniemieckiej sieci elektroenergetycznej 50hertz Transmission GmbH krytykuje pomysł paneuropejskiego operatora proponowany w pakiecie zimowym. Mówi też o oporze społecznym wobec megaprojektów i zjawisku przepływów kołowych, które niepokoi Polskę.

BiznesAlert.pl: Jak sprawić, aby Energiewende odniosło sukces na poziomie europejskim?

Boris Schucht: Obecnie głównym tematem dyskusji w Niemczech są koszty zwrotu energetycznego. Chcemy znaleźć najtańsze rozwiązania. Cokolwiek wybierzemy, musimy mieć akceptację społeczeństwa, które musi wiedzieć, że udźwignie ono jego koszty. Tymczasem ceny energetyki odnawialnej w Europie są nieraz niższe od energetyki jądrowej. Rozwija się morska energetyka wiatrowa. Musimy jednocześnie dostosować do tej zmiany infrastrukturę, która pozwoli transportować energię z miejsc wytwarzania do odbiorców. Kiedy połączymy te działania w sposób racjonalny, osiągniemy sukces. W historii mieliśmy nawet 10 operatorów sieci elektroenergetycznej w Niemczech. Mamy ich obecnie czterech. We współpracy z Komisją Europejską będziemy tworzyć sieć na potrzeby nowej energetyki.

Czy społeczeństwo w Niemczech obawia się nowych linii elektroenergetycznych?

Przykładem może być połączenie północnych Niemiec z Bawarią, które będzie przebiegać przez Las Turyński, który jest cenny środowiskowo. Jesteśmy w dialogu z władzami lokalnymi, które protestują przeciwko budowie, ale rzetelna informacja pozwoli uśmierzyć ich obawy. Problem polega na tym, że kiedy zapytamy Niemców o to, czy chcą Energiewende i czystej energii, większość z nich odpowie, że tak. Kiedy jednak trzeba ponieść tego koszty i umożliwić transport energii z północy na południe, część Niemców odpowiada, że chętnie, ale nie na ich podwórku. Kilkanaście lat temu nikt nie spodziewał się takiego rozwoju energetyki odnawialnej na północy. Sieć należy przystosować do zmian.

W jaki sposób zamierzają Państwo odpowiedzieć na problem przepływów kołowych dotykający Polskę i Czechy.

Nie nazywałbym tego zjawiska problemem. Wynika ono z praw fizyki. Na północy Niemiec funkcjonuje wiele źródeł energii, głównie chodzi o energetykę wiatrową. Podczas transportu dostaw z tych źródeł na południe część energii rozchodzi się także na boki – do Belgii oraz Polski i Czech. Z tego powodu powstają przesuwniki fazowe na naszych granicach. Te instalacje nie blokują handlu, ale go ułatwiają. Pozwalają przekierować przepływy fizyczne tam, gdzie są przepływy komercyjne. Oznacza to, że bez przesuwników w Niemczech nie zbudujemy więcej linii przesyłowych, bo zawsze część energii będzie uciekać za granicę. To zjawisko wykraczające poza Niemcy. U nas pojawiło się wcześnie ze względu na rozwój energetyki odnawialnej, ale będzie wyzwaniem w innych częściach Europy i przesuwniki będą niezbędne, aby ustabilizować przepływy energii w istniejącej i planowanej sieci.

Jak wpłynie na sytuację seperacja stref cenowych między Austrią i Niemcami, o co zabiegali Polacy?

Niemiecki regulator Bundesnetzagentur poprosił operatora 50 Hertz o przygotowanie rozdziału stref do 2018 roku. W ostatnim czasie Austriacy ostatecznie zaakceptowali plan. Jest to uzasadnione. Połączona strefa cenowa Austrii i Niemiec ma kształt litery „L”. Kiedy handlujemy energią z Niemiec na południu Europy, na przykład na Bałkanach, zawsze część energii przechodzi przez terytorium polskie bądź czeskie. Podział stref cenowych będzie kolejnym narzędziem ograniczenia przepływów kołowych, co uspokoi naszych kolegów w Polsce i Czechach.

Jak oceniają Państwo propozycję z pakietu zimowego, aby sieciami elektroenergetycznymi w Europie zarządzał regionalny ośrodek koordynacji, czyli paneuropejski operator?

Pakiet zimowy jest dobrym rozwiązaniem na rzecz wzmocnienia polityki klimatycznej. Efektywność energetyki można zwiększyć tylko na poziomie europejskim. Jednak część rozwiązań wymaga dopracowania. Sposób zarządzania i pytanie o to, kto ostatecznie będzie odpowiedzialny za bezpieczeństwo dostaw, na pewno będzie tematem poważnej dyskusji między państwami członkowskimi.

Czy mówiąc o dopracowaniu ma Pan na myśli pozostawienie suwerenności nad siecią elektroenergetyczną w rękach krajowych regulatorów?

Myślę, że jest potrzeba silnej współpracy europejskiej i operatorzy europejscy robią to już teraz. Większość z nich koordynuje już bezpieczeństwo dostaw. Jednocześnie wierzymy, że nie jest potrzebny jeden, duży, paneuropejski operator odpowiedzialny za pracę systemu w czasie rzeczywistym. Bezpieczniej pozostawić te kompetencje na poziomie regionalnym. Z moich obserwacji wynika, że większość państw członkowskich i podmiotów biorących udział w dyskusji na ten temat podziela tę opinię.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik