Prof. Wojciech Paprocki
Henryk Bałuch, z Instytutu Kolejnictwa, emerytowany prof. Politechniki Warszawskiej, jest zdania, że za mało uwagi poświęca się na ustawiczne szkolenie kadry różnych szczebli. Jak długo ten obowiązek nie jest wypełniony w sposób satysfakcjonujący, tak długo czynnik błędu ludzkiego jest wyższy niż mógłby być. Ale z tego nie wynika, że mamy obecnie do czynienia z jakimś podwyższonym zagrożeniem. Jednak zawsze możemy mieć poczucie, że mogłoby być lepiej. Do całej sprawy należy podchodzić z pewnym dystansem. Popatrzymy jak nie do końca zapewnia bezpieczeństwo na drogach certyfikat zwany prawem jazdy. Dysponujemy statystyką na 2012 rok, która pokazuje, że w Polsce, jak i w całej Europie jest mniejsza liczba ofiar śmiertelnych na drogach. Ale nadal dochodzi do wielu wypadków, w tym w stanie nietrzeźwości, których można by uniknąć, gdyby obywatele wykonywali to, co potwierdza ich certyfikat. Tak więc certyfikat sobie, a życie – sobie. Podobna sytuacja panuje w transporcie zorganizowanym, również w kolejowym. Istnieje poczucie, że na kolei istniały okresy lepsze, kiedy dyscyplina była większa. Nie znaczy to, że jej w ogóle nie ma. Istnieje zawsze kwestia punktu odniesienia. Bezpieczeństwo można uzyskać, przy stosunkowo mało rozwiniętych środkach technicznych. Najważniejsze to zapewnienie odpowiedniej dyscypliny serwisu systemu kontroli bezpieczeństwa. To nie problem, że stosowane są do tego np. urządzenia starej generacji, albo o niższym stopniu skomplikowania niż mogłyby być. Mogą być proste procedury, ale muszą być z żelazną konsekwencją stosowane. Naturalnie odpowiednie serwisowanie systemu wymaga też odpowiednich środków, których nie zawsze starcza. Czasem faktycznie brakuje kasy, bo kolej jest tak fatalnie zarządzana. Liczenie na to, że jest w stanie na siebie sama zarobić to utopia. Konieczne są dotacje.