W Niemczech powstają w trybie błyskawicznym gazoporty FSRU. Z końcem 2023 roku łączna przepustowość ma sięgać 30 mld m sześc. Gazoporty te mają umożliwić dywersyfikację dostaw gazu do Niemiec i zastąpić dostawy z Rosji przez Nord Stream 1.
Jedyny z tych projektów gazoportowych w Niemczech, który jest realizowany przez prywatną firmę ReGas, już wcześniej ogłaszał, że pierwsze dostawy LNG dotrą tam pierwszego grudnia. Czas minął o tankowców nie ma. Nie można wykluczyć, że medialni właściciele ReGas Stephan Knabe i Ingo Wagner grali tą datą ze względów marketingowych, bo jak wiadomo ReGas, nie posiada obecnie podstawowych zezwoleń do zakończenia projektu. Urząd ds. Rolnictwa i Środowiska Pomorze Zachodnie nie udzieliło jeszcze gazoportowi koniecznej licencji na użytkowanie gazoportu. Brakuje także pozwolenia ze strony unijnej, ale zdaniem niemieckiego tygodnika der Spiegel jest ono łatwiejsze do zdobycia nic pozwolenia landowe.
– Zdaniem insiderów jest mało prawdopodobne, że władze odmówią zgody na realizację projektu. Nie ma jednak pewności, jak długo potrwa rozpatrzenie wniosku. – podaje der Spiegel.
Nad Lubminem pojawiają się także kolejne trudne wyzwania. Jako stricte prywatny projekt Lubmin musi zarabiać, a to staje się znów coraz trudniejsze, bo cena gazu zaczęła ponownie wzrastać. Szczególnie trudna dla Lubmin sytuacja jest związana z awariami na polach gazowych w Norwegii, skąd Lubmin miał zamiar sprowadzać gaz.
Aleksandra Fedorska
Merkel nie blokowała Nord Stream 2, bo nie chciała pogorszyć relacji z Rosją. Potem ruszyła inwazja